poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 21

Hej  wszystkim ^_^  wiem bardzo długo mnie nie było...  Ale teraz wracam do Was z nowym rozdziałem :-D a nowy szablon dodam puźniej. Chciałam od razu przeprosić za dziwne sceny w tym rozdziale i dziwne teksty, ale to dlatego, że kiedy pisałam to nie miałam prawie w ogóle weny więc to dlatego  =^.^= 

---------------------------------------------------------------------------------------------

   Granatowowłosa dziewczyna stała w sklepie i szukała produktów, które kazała kupić jej mama, ale nie mogła znaleźć wszystkiego. Podeszła do kasy i już miała zamiar stanąć w kolejce, kiedy nagle coś różowego mignęło jej przed oczami. Zaciekawiona poszła w tamtym kierunku. Weszła pomiędzy pułki i już wiedziała co to, albo raczej kto to...
  - Sakura! - krzyknęła, a dziewczyna speszona i jakby przyłapana na gorącym uczynku odwróciła się w jej stronę.
  - Hinata... - Przeciągnęła-  Nie zauważyłam cie... - Zmieszała się trochę i odwróciła wzrok. - Co... Co tu robisz?? - Hinata zdziwiła się pytaniem koleżanki, ponieważ były w sklepie.
  - hmm zastanówmy się...  Kupuję,  a ty?? Co robisz w sklepie? - Zapytała z ironią w głosie.
  - Szukam tu kogoś... - Zaczerwieniła się lekko.
  - Sakura... - Zaczęła niepewnie. - Ja chciałam cie przeprosić za to że ostatnio tak na ciebie naskoczyłam... - Wydusiła z wielkim trudem, ponieważ wcale nie było jej w smak ją przepraszać. Wzięła głęboki oddech i ponownie zaczęła. - To wszystko dlatego, że ostatnio dużo się działo, a do tego jeszcze to twoje zachowanie... To strasznie mnie rozdrażniło... - Różowowłosa podniosła wzrok, z bardzo zdziwioną miną.
  - Ale o co ci chodzi? 
  - No jak to o co?! - Ton Hinaty z łagodnego przerodził się w ponowny napad gniewu skierowany w stronę tej różowowłosej dziewczyny. - 1...2...3... - Liczyła sobie w głowie, aby uporać się ze zdenerwowaniem, oraz by jej nie zabić i ponownie nie skłócić.
  - No o co? - Upomniała się o odpowiedź. Hinata wzięła głęboki wdech i z wymuszonym łagodnym tonem zaczęła tłumaczyć tej - Jak to ona uważa. - "Tępej istocie".
  -  O to, że ostatnio na ciebie nakrzyczałam... - Wzięła kolejny głęboki oddech. - No jak poszliśmy wszyscy spotkać się z Naruto. 
  - A o to chodzi... - Nareszcie zaskoczyła.- Nie ma problemu. - Powiedziała obojętnie. -Nie widziałaś tu takiego blondyna? - Dziewczyna zaczęła się rozglądać po sklepie. - Brata Ino. Deidare... Zgubiłam go...  To znaczy zwiał mi...- Nie dziwię się... - Pomyślała granatowowłosa.
  - Nie. Nie widziałam...
  - Dobra Hinata... to ja idę... Do jutra....
  - Jak tam sobie chcesz - odpowiedziała obojętnie, odwróciła się i poszła do kasy. - Całe szczęście ugania się teraz za bratem Ino, bo jak by nadal świeciła oczami przed Naruto to bym ją zamordowała... tak dobrze to nie ma. Naru jest mój i koniec... A pomyśleć że jeszcze niedawno bym nawet nie dopuściła do siebie takiej myśli.

***

   Sakura wyszła ze sklepu i od razu zobaczyła swoją zgubę.
  - Deidara !! - Krzyknęła w stronę chłopaka, który siedział na barierce tuż obok. Podbiegła do niego i klepnęła go w ramię. - Dei... - Blondyn odwrócił się do różowowłosej i lekko się uśmiechnął.
  - Co tak długo cie nie było? - Zapytał ze śmiechem, a blondynka zrzuciła go z barierki.
  - Ty nie bądź taki zabawny! - Dziewczyna zrobiła obrażoną minę i skrzyżowała ręce na piersiach. - Zwiałeś mi.! Nie kłam...
  - No dobra...  Na żartach to ty się nie znasz... - Zaśmiał się głośno, a różowowłosa prychnęła niczym zła kotka.
  - Nawet mnie nie denerwuj, bo ci przyłożę! Spotkałam Hinatke i strasznie mnie zdenerwowała... Pff... Co ona se myśli. Jednego dnia naskakuje na mnie, obraża przed wszystkimi, a teraz nie wiadomo dlaczego ni z tego ni z owego przeprasza mnie... - Dziewczyna chodziła z jednego miejsca na drugie, wymachiwała jak nienormalna rękami i co chwilę "warczała" ze zdenerwowania. - Co ona knuje? Po tej czarownicy można się spodziewać wszystkiego...!
  - Zaraz, zaraz... Co za Hinata? - Zapytał zdziwiony.
 - A.  Nie ma o czym mówić. To nikt ciekawy... Straszna, zarozumiała paniusia z mojej klasy. - Przewróciła oczami. - Denerwuje mnie, bo zawsze dostaje to co ja chce! Nie należy jej się to, a jednak zawsze, zawsze... - Dziewczynie napłynęły łzy do oczu i zaczęła się trząść. - Całe życie... Starałam się jej dorównać... Zawsze najlepsza, najwspanialsza pieprzona paniusia!! - Zielonooka rozpłakała się na dobre. Spuściła głowę w dół i mocno zacisnęła pięści. Deidara przyciągnął ja do siebie i mocno przytulił.
  - Saki... Nie płacz...  Znowu wszystko wyolbrzymiasz... Daj spokój na sto procent nie jest taka zła ...
  - Mówisz tak bo jej nie znasz...
  - Dobra, dobra koniec tego płaczu. - Zaśmiał się przyjaźnie. - Doprowadź się do porządku, bo jak Ino i Sasori zobaczą cie w takim stanie to mnie zabiją. Hehehehe... - Blondyn zaśmiał się, a dziewczyna odkleiła się od niego i popatrzyła na niego zapłakanymi oczami.
  - Dziękuję... Dobry z Ciebie przyjaciel Deidara...

***

   Hinata wyszła ze sklepu z wielką papierową torbą zakupów w rękach. Od razu po wyjściu stanęła obok drzwi jak wryta i z niedowierzaniem patrzyła ślepo przed siebie. To co zobaczyła na drugiej stronie ulicy przyparło ją do muru. Zamrugała oczami kilka razy, by upewnić się czy się jej aby nie zdaje, ale jednak to nie był sen, a to co widziała było całkowitą prawdą. Po przeciwnej stronie ulicy, jak gdyby nigdy nic, szedł sobie jej rudy chłopak prowadzony za rękę przez jej najlepszą i także rudą przyjaciółkę Ayame. 
  - Nie wierzę... - Powiedziała pod nosem lekko drgającym głosem. - Ayame... jak możesz mi to robić?? Ty, która uważa się za moją przyjaciółkę? A ty Rito...? Podobno jesteś taki wierny i oddany... i co ja teraz widzę. - Mówiła cicho pod nosem śledząc wzrokiem spacerującą za rączki parę. 
   Granatowowłosa zaczęła się lekko trząść i nagle poczuła coś na kształt bólu, ale nie fizycznego, to coś bolało ją bardziej od każdego innego bólu. Poczuła się zdradzona przez swoich najlepszych przyjaciół. Nie chodziło jej wcale o to, że się spotykają, ale o to, że jej nie powiedzieli... - Jestem okropna... sama przecież jestem zainteresowana Naruto... Jak mogę wymagać, by oni byli wobec mnie szczerzy, skoro ja sama nie mówię im całej prawdy? Czuję się jak podła kłamczucha... - W pewnym momencie para zniknęła jej z oczu, a jej nogi do tej pory z kamienia, wmurowane w ziemie stały się z powrotem normalne. "Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" Przemknęło białookiej przez głowę. Jej mina znacznie posmutniała  i ruszyła w stronę swojego domu.
   Idąc myślała cały czas o tym jaka to ona jest podła i niesprawiedliwa i co chwile pojawiały się jakieś argumenty za i przeciw jej oskarżeniu wobec samej siebie. Głowa już ją od tego bolała więc przystanęła na chwilę i popatrzyła w niebo. Było bez żadnej chmurki. Bez żadnej skazy, która zawadzała by w przebiciu się na ziemie pięknych ciepłych letnich promieni słonecznych. U niej było wręcz przeciwnie jej "brudem" wewnętrznym były jej kłamstwa. Według niej było ich za dużo, od najmniejszych, aż po te ciężkie. Nie chciała taka być i mieć tylu tajemnic i tak perfidnie okłamywać ludzi których kocha. - Nie chcę tego wszystkiego... - Westchnęła ciężko i ponownie popatrzyła na niebo. 
  - Też chcę być tak czysta jak to niebo... - Od razu gdy to powiedziała w jej głowie pojawiło się zdanie które już gdzieś kiedyś słyszała ale nie miała pojęcia gdzie i od kogo. " Nawet najpiękniejsze niebo kiedyś zakryje gruba warstwa ciemnych chmur".  
   Zanim się zorientowała, a już stała pod domem. Weszła przez bramkę i z miną skazańca udała się w stronę frontowych drzwi. Sprawnym ruchem otworzyła je i weszła do środka. Jak zwykle wszędzie panował ład i porządek, tylko nie u niej. Szybkim krokiem udała się w stronę kuchni gdzie miała zamiar odstawić zakupy, kiedy nagle o jej uszy obiła się jakaś kłótnia dobiegająca z gabinetu jej ojca. " Jak śmiesz tak mówić o mojej córce!!" - Rozbrzmiał zdecydowanie męski głos należący do głowy rodziny Hyuuga. Wyraźnie był bardzo zdenerwowany, ponieważ rzadko krzyczał. Dziewczyna po cichu podeszła bliżej i przyłożyła ucho do drewnianych drzwi i oczami wyobraźni próbowała przenieść się do środka gabinetu.
  - Słuchaj Hiashi krzykiem niczego nie wskórasz... - Odpowiedziała spokojnie jakaś kobieta. - Twoja najstarsza córka to zakała, która nigdy nie da rady przejąć firmy. - Dodała z wyższością. - hmmm... nawet jeśli w jakimś stopniu jest do czegoś przydatna, to i tak prawdopodobieństwo tego, że przeżyje operację i nie wystąpią jakieś śmiertelne powikłania i komplikacje jest tylko dwudziestoprocentowe. - Nagle ktoś uderzył w biurko.
  - Jak śmiesz tak mówić! Hinata wcale nie jest zakałą! Jest silną dziewczyną i wierzę w to, że uda jej się przeżyć, a jak to mówią wiara czyni cuda, dlatego nie życzę sobie byś obrażała moją córkę. Twoje zdanie w tej kwestii i tak się nie liczy więc najlepiej się nie odzywaj. - Zakończył swoją wypowiedź i po chwili było można usłyszeć dźwięk przesuwanego krzesła. 
   Białooka jak poparzona odskoczyła od drzwi i schowała się za ścianą kuchni, a ponieważ do kuchni nie było drzwi z bezpiecznej odległości mogła przyjrzeć się osobie, która uważa, że ma nikłe szanse na przeżycie. Drzwi pomieszczenia otworzyły się i wyszły z niego dwie osoby. Jej ojciec i jej... ciotka. Kobieta miała czarne długie włosy i tak samo czarne oczy,  była bardzo wysoka, a do tego nosiła buty na obcasie, wyglądała na spokojną i opanowaną, ale w jej wnętrzu czaił się demon. Gdy tylko pojawiała się w tym domu pluła jadem na każdym kroku. Jej zachowanie było bardzo podobne do zachowania jej matki, ale Akumu, - bo tak właśnie miała na imię ciotka - Była zepsuta do granic możliwości. Była młodszą siostrą Hakai, ich różnica wieku wynosiła prawie osiem lat, a jednak były do siebie bardzo podobne. Tyle, że Hakai potrafiła być ciepłą i przyjazną osobą, a Akumu była jak suchy, zamarznięty liść.
  - Miałam nadzieję, że zastanę Hakai w domu...
  - Powiedziałaby Ci to samo co ja, więc nie masz z nią o czym rozmawiać.
  - Od kiedy to decydujesz o tym czy mam o czym rozmawiać z moją siostrą?
  - Od kiedy jest to mój dom i ona w nim mieszka. - Uciął bezsensowną rozmowę a Akumu uśmiechnęła sie z wyższością. - Mam nadzieję, że nie masz zamiaru tu zostać. - Powiedział sztywno.
  - Na całe szczęście nie. Wracam do domu. - Zaczęła się oddalać, kiedy nagle odwróciła się i popatrzyła prosto na ścianę, za którą schowana była Hinata. - I jeszcze jedno. Małe podsłuchujące, bezużyteczne  karaluchy długo nie żyją. - Kobieta wzięła swoją torbę, która leżała na półce w przedpokoju i wyszła z domu rodziny Hyuuga.
  - Hinata wyjdź przecież to twój dom. Nie musisz się chować. - Powiedział spokojnie Hiashi, a dziewczyna niepewnie wyszła zza ściany i wolnym krokiem podeszła do ojca. Mężczyzna niespodziewanie położył jej dłoń na głowie i lekko przeczesał włosy.
  - Tato... - Odezwała się niepewnie i z lekko nutą smutku w głosie. - Czy to...to co mówiła ciotka to prawda...? - Zapytała smutno i popatrzyła w białe oczy swojego ojca.
  - A  co masz na myśli?
  - Powiedziała, że mam niewiele szans na przeżycie operacji... czy to prawda? - Zapytała ponownie, ale tym razem Hiashi milczał. - Powiedz mi!! - Krzyknęła, a jej twarz wyrażała teraz wielkie cierpienie. Mężczyzna nadal milczał, a Hinata była coraz bardziej przerażona. - Nie... nie ... to nie może być prawda!!!!! - Krzyknęła cała zalana łzami.
  - Kochanie... - Powiedział spokojnie. - Jest 50% szans na niepowodzenie... ale ja wierzę, że uda ci się z tego wwinąć... nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Ty i Hanabi jesteście moim całym światem i nigdy nie pozwolę, by stała się wam krzywda. - Powiedział spokojnie, uśmiechnął się i położył białookiej dłoń na policzku. - Proszę cie nie płacz już. Przecież nic się nie dzieje. 
  - Tato... kręci mi się w głowie... - powiedziała jakby zdezorientowana. Świat zawirował jej przed oczami usłyszała huk i widziała już tylko ciemność.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Tak oto kończę ten długo wyczekiwany rozdział xD Wiem przesadziłam w pewnych sprawach i wgl, ale mam nadzieję, że się podobał. Następny postaram się napisać szybciej. Teraz mam ferie więc mam trochę więcej czasu, ale tylko trochę, więc na dużo bym nie liczyła. :D



~..~..~


3 komentarze:

  1. Ferie to dobry czas na wypoczynek ;-) rozdział fajny, więc nie rozumiem obaw na początku postu :P
    Pozdrawiam,
    RR
    http://historia-hyuga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra :) mam nadzieję, że na następny nie każesz nam tyle czekać ;) pozdrawiam cieplutko i życzę mnustwo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku nareszcie dodalaś :D co ja ci mogę napisać na temat tego rozdziału... :) Najbardziej rozwolił mnie moment, w którym Hinata przeprasza Sakure, a w myślach na nią jedzie xD. Albo co Sakura nazwła Hinatkę pieprzoną księżniczką no wtedy to jebłam ... Spodobał mi się wontek Akumu i Hakai i mam nadzieję, że go rozwiniesz ;p Tak dokładnie to interesuje mnie osoba Akumu hehe jest taka ... no ciekawa hehe rospisałam się trochę, ale na zakończenie komentarza życzę miłych i udanych ferii, dużo wolnego czasu, bo z.tym masz problem i oby następny rozdział był tak samo fajny co ten, albo nawet lepszy i oby pojawił się wcześniej niż za trzy miesiące. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń