środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 28


Hej... Jest mi wstyd za to, że przez długi czas nie dodałam nowego rozdziału, a obiecałam ... :( Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo źli. Tak więc jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Granatowowłosa kobieta zdziwiona popatrzyła na chłopaka, ale na jego twarzy spoczywał poważny wyraz, który idealnie oddawał to, że blondyn nie żartuje.
   - Proszę. - Zwiesił bezwładnie głowę i westchnął. - To dla mnie bardzo ważne...
Naruto starał się nie patrzeć na kobietę, ale kiedy długo nie odpowiadała uniósł lekko głowę i dostrzegł na jej twarzy wymalowany smutek. Czy sprawiłem jej tym pytaniem przykrość? - Zapytał się w myślach i dalej spoglądał wprost na zatroskaną minę.
   - Przepraszam jeśli panią uraziłem... - Powiedział i w tym samym momencie ktoś wszedł do pomieszczenia.
Oboje odwrócili się zdezorientowani, a ich oczom ukazał się nie kto inny jak starsza córka Hyuuga. Dziewczyna wyglądała na mocno zdziwioną, a było to spowodowane tym, że nigdy w życiu nie spodziewała się zobaczyć czegoś takiego, jak ten oto malujący się przed jej oczami obraz.
   - Naruto? - Powiedziała zszokowana. - Co ty tu robisz? - Zapytała i szybkim krokiem podeszła do stolika.
Pochyliła się znacznie i zaczęła wgapiać swe białe oczy w chłopaka, który wcale nie ukrywał swojego zmieszania tą sytuacją.
   - Przyszedłem cię odwiedzić...? - Skłamał patrząc w podłogę, by po chwili podnieść wzrok. - Chciałem zapytać jak poszły ci badania i w ogóle...
  - Co ty się człowieku mną przejmujesz? Masz ważniejsze sprawy na głowię! - Powiedziała donośnie siadając na poduszce obok. Westchnęła ciężko i złapała dłoń blondyna otulając ją swoimi. - A ty jak się czujesz? Chociaż troszkę lepiej?? - Zapytała z czułością.
   - Tak... znacznie lepiej. - Podrapał się po karku patrząc na Hakai, która tylko lekko uśmiechała się w ich stronę i bawiła się swoimi ciemno granatowymi włosami.
      Brązowowłosa dziewczyna weszła do pomieszczenia otwierając przesuwane drzwi z niemałym hukiem, czym zwróciła uwagę wszystkich siedzących przy Kotatsu. W rękach trzymała tacę, na której ułożone były trzy okrągłe szklanki wypełnione mrożoną herbatą. Podeszła bliżej do swoich obserwatorów i dziwnie spojrzała w stronę matki.
   - Sorki mamo nie spodziewałam się ciebie tu i nie zrobiłam ci herbaty. - Rzuciła od niechcenia i postawiła trzy szklanki pośrodku stołu, a następnie sama usadowiła się na ostatniej z czterech poduszek i omiotła wszystkich wzrokiem. - Dlaczego mam wrażenie, że w czymś wam przeszkadzam i nie jestem tu mile widziana?? - Zapytała chwytając za szklankę i upijając z niej niewielką ilość napoju.
   - Co ty opowiadasz Hanabi? Czemu masz niby nie być mile widziana we własnym domu? - Odpowiedziała cicho chichocząc pod nosem. - Po prostu weszłaś tu z takim impetem, że wszystkich nas zatkało. - Dodała podniosła i się z miejsca.
   - Idziesz sobie? - Zapytała granatowowłosa, która nadal trzymała Naruto za dłoń.
   - Tak, nie będę wam przeszkadzać.
Kobieta wyszła z pomieszczenia zasuwając za sobą drzwi, a w pokoju zapanowała niezręczna cisza. Brązowowłosa odchrząknęła zwracając na siebie uwagę swoich towarzyszy.
   - Wyobraź sobie Hinata, że on. - Wskazała palcem na Naruto. - Błąkał się po okolicy szukając naszego domu. - Parsknęła śmiechem. - Ma szczęście, że zapytał o drogę mnie, a nie któregoś z naszych kochanych sąsiadów, bo mogłoby być kiepsko. - Ponownie się zaśmiała.
  Białooka miała nadzieję, że uda jej się "żartem" rozluźnić panującą wokół gęstą atmosferę, ale to jednak nie poskutkowało i w pewnym momencie poczuła, że jeśli prędko nie wyjdzie z tego pomieszczenia to się udusi. Jak pomyślała tak zrobiła i po niecałych dwóch minutach kierowała się zpowrotem ku wyjściu z pokoju.
   - Ja idę, a wy tu sobie posiedźcie. - Rzuciła na odchodne i już jej nie było.
Granatowowłosa popatrzyła na blondyna z niewielkim uśmiechem i dosunęła się trochę bliżej niego.
   - Dobra, to teraz masz mi opowiedzieć jak po badaniach. - Jego głos przybrał poważny ton, co trochę dziwiło dziewczynę, ale mimo wszystko ostatecznie jej usta wygięły się w lekką podkówkę. Spuściła wzrok i zwiesiła głowę, jakby zaraz miała iść na ścięcie a zaraz potem zaczęła raczyć blondyna informacjami na temat jej stanu zdrowia.

→ ←

    Po dość długim czasie głębokiego snu, w który zapadła po bardzo męczących przemyśleniach poczuła na swym ciele niesamowite zimno. Otworzyła powieki czując, iż jej oczy nie są już niczym przewiązane i rozejrzała się dookoła. Tak jak się jej wcześniej wydawało trzymana była w jakiejś piwnicy, w nieznanym jej miejscu. Próbowała sobie przypomnieć choć trochę z tego w jaki sposób znalazła się właśnie tu i jedyne co pamiętała to to, że została wciągnięta do samochodu i otumaniona najprawdopodobniej chloroformem. W tym momencie zorientowała się też, że nie jest już przywiązana do krzesła, lecz siedzi na jakiś kartonach pod jedną ze ścian i jedynie dłonie związane ma ze sobą grubą liną. Ponownie omiotła pomieszczenie wzrokiem. Na samym środku stało drewniane krzesło, a wokoło niego leżały porozrzucane gazety, na wprost znajdowały się małe, jednak wystarczające, by bez problemu zmieścił się w nich dorosły człowiek, metalowe drzwi, a zaraz nad nimi paliła się przymocowana do ściany żarówka, okryta okrągłym, szklanym kloszem.
   Cisza panująca w tym miejscu wprawiała kobietę w ogromne przerażenie, przez co przybrała pozycje embrionalną i schowała głowę przy nogach. Nie chciała na to patrzeć i przypominać sobie zdarzeń, które miały miejsce w jej wczesnej młodości, kiedy to mając niewiele powyżej szóstego roku życia ojciec za kare zamykał ją w piwnicy twierdząc, że to jedyny sposób, by okiełznać takiego demona jak ona. Tak naprawdę nigdy nie miała zamiaru robić nic złego, po prostu chciała zwrócić na siebie uwagę, którą praktycznie nigdy nie otaczali jej rodzice. Wiecznie mieli swoje sprawy i nie mieli czasu na jedyne dziecko, które i tak było niechcianą wpadką. Została pozostawiona sama sobie, a jedyne do czego była im potrzebna to wyręczanie ich we większości obowiązków domowych. Okropnie bała się pustych pomieszczeń, w których panowała cisza. Miała wtedy wrażenie, że jej żywot właśnie dobiega końca i nigdy nie ujrzy już słońca, ani nie poczuje wiatru muskającego jej delikatnie po skórze.
   Po chwili drzwi zostały otwarte z takim impetem, że z ogromnym hukiem uderzyły w ścianę za nimi. Przerażona czerwonowłosa jak na zawołanie ponownie podniosła się do siadu wbijając spojrzenie w przybyłą osobę. W pierwszej chwili patrząc na czarnowłosego mężczyznę odetchnęła z ulgą, że to jednak nie Madara, ale gdy podszedł bliżej i zdołała dostrzec jego unikalne fioletowe oczy wiedziała, że nie spodka jej nic dobrego, ponieważ człowiek ten był nieobliczalny.
   - No proszę, więc postanowiłaś się wreszcie obudzić... - Powiedział głosem przesiąkniętym do granic możliwości wstrętem. - Co, nie masz mi nic do powiedzenia? - Dodał podchodząc do niej i zatrzymując się bezpośrednio przed Kushiną.
   Kobieta nic nie mówiła tylko trzęsąc się próbowała okiełznać swój oddech, wpatrując się w betonową podłogę. Fioletowooki przykucnął i mocno chwycił ją za szczękę w taki sposób, by patrzyła mu prosto w oczy.
   - Myślisz, że gapiąc się w ziemie unikniesz odpowiedzi? Jedyne co możesz tym wskórać, to jeszcze bardziej mnie wkurwić.
   - Czego ode mnie chcesz? - Zapytała cicho.
 - Jak to czego? Czyżby śpiączka wymazała ci pamięć? - Odpowiedział z kpiną i zaśmiał się demonicznie. - Jak widzisz szczęście jest po mojej stronie... nie udało ci się ode mnie uwolnić, chodź nawet uciekłaś się do ostateczności i próbowałaś się zabić. Jakaś ty naiwna i głupia. Znalazłbym cie nawet w piekle.
   - Masz chyba o sobie zbyt wysokie mniemanie. - Powiedziała nieco pewniej, ale szybko tego pożałowała czując na jednym z policzków bolesne uderzenie. Syknęła z bólu i złapała za zaczerwienione pulsujące miejsce.
   - Nie bądź taka mądra gnido. - Stanął na nogi i popatrzył na niebieskooką z góry. - Jeszcze raz ośmielisz się coś takiego powiedzieć, to obiecuje ci, że bez najmniejszego mrugnięcia okiem zabije. - Odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł zamykając za sobą drzwi i pozostawiając Kushine samą w jeszcze gorszym stanie.

→ ←

   - Jak już pewnie zdążyłeś się domyślić po moim wyrazie twarzy, to nie wszystko wyszło okay... Nie będę cię okłamywać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i w ogóle, bo nie zasłużyłeś na to, by patrzeć jak marnieje w oczach, a niby miało być wszystko dobrze. - Zrobiła krótką przerwę i napiła się napoju, który przyniosła dla nich Hanabi. - No więc może zacznę od początku... Od niedawna często zdarzają mi się omdlenia i utraty przytomności, mam za wysokie ciśnienie i tym podobne objawy... Ostatnio także przysłuchałam się bardzo nieciekawej rozmowie na mój temat... Tata nie zamierza raczej już więcej z nikim poruszać tego tematu, bo widać i to gołym okiem, że bardzo boli go utrata czegokolwiek więcej. Dawno temu, kiedy jeszcze byłam małym dzieckiem zmarł mu brat i pozostawił po sobie tylko syna, który jest do niego niesamowicie podobny i samo patrzenie na niego sprawia memu ojcu niesamowity ból... a  wracając do głównego tematu, jak myślisz, jak poczuł by się gdyby stracił i mnie? - Zadała pytanie, ale tak naprawdę nie wymagała na nie odpowiedzi. 
   Na twarzy Naruto malowało się ogromne zdziwienie i niepokój spowodowany tym, że nie miał bladego pojęcia, do czego konkretnie zmierza Hinata. Przełknął głośno ślinę i wziął głęboki oddech, by po chwili zabrać głos.
   - Na pewno okropnie by cierpiał... Zresztą nie tylko on... Każda osoba, która chodź raz spotkała tak wspaniałą osobę jak ty, nie mogłaby pogodzić się z takim faktem. - Powiedział i popatrzył głęboko w jej śnieżne oczy. - To niewykonalne. 
   Białooka zaśmiała się lekko i westchnęła.
   - Wiem... i to bardzo dobrze, że wszyscy jakiś czasu utrzymywali by żałobę... ale to nie zmienia faktu, że w końcu i tak by o mnie zapomnieli i zaczęli żyć swoim normalnym życiem. Nie chcę nikogo zranić, ale kiedy przyjdzie pora odejdę z tego świata pozostawiając was samych i zostanę tylko zamglonym wspomnieniem w całym archiwum podobnych, na samym końcu jednej z szuflad. Taki czeka mnie los, a zresztą nie tylko mnie, ale i każdego człowieka, który niczym w życiu nie zasłynął.
   - Do czego zmierzasz Hinata...? - Zapytał niepewnie.
  - Do tego, że lekarz powiedział mi prosto z mostu, że mój stan jest tak zły, iż nie ma sensu w ogóle robić jakiejkolwiek operacji... - Odrzekła jakby z nutą złości w głosie. - Nie jestem smutna, bo przygotowałam się na taki obrót spraw już dawno temu, ale nie mogę uwierzyć w to, że tak się zaniedbałam i udało mi się doprowadzić do tak podłego stanu! - Powiedziała donośnie. - Jestem na siebie niesamowicie zła, za to, że dawałam sobie jakiekolwiek nadzieję na powodzenie tego wszystkiego, szczególnie teraz, kiedy moje życie zaczęło układać się w taki własnie sposób, w jaki chciałam od bardzo dawna fantazjując o tym. Poznałam ciebie i to co robiłam nabrało wspaniałych kolorów, choć wielu ludzi uważało cię, -w tym ja- za bezbarwnego szaraka. Jesteś i byłeś najlepszym prezentem jaki mogłam w życiu dostać.
   Głos dziewczyny zaczął się coraz bardziej załamywać, aż w końcu z jej oczu zaczęły płynąć łzy tworząc na jej bladych policzkach wąskie ścieżki, których wcale nie miała zamiaru ocierać, tylko pozwolić im swobodnie wydostawać się na zewnątrz, dając w ten sposób upust emocją, które kłębiły się w niej głęboko już od czasu podsłuchanej rozmowy. Cały ten proces był jedną wielką przeplatanką uczuć od złości poprzez smutek, a ku zdziwieniu blondyna na radości kończąc. Także w ostatecznej fazie mimo iż dziewczyna dalej płakała w najlepsze, to na jej twarzy gościł ogromny uśmiech. Gdy skończyła swoją przemowę pozostała właśnie w z takim wyrazem, przez co Naruto wcale jakoś bardzo nie przeżył wiadomości, którą oznajmiła mu granatowowłosa.
   - Kocham cie Naruto. - Wypowiedziała z wielkim uśmiechem i mocno wtuliła się w tors niebieskookiego.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mimo, że nie chcę wam o tym mówić, to muszę XD Jak już pewnie zauważyliście jestem w opowiadaniu już w "dalekich" rozdziałach, a co to oznacza?? A oznacza to, że historia wkrótce dobiegnie do swego kulminacyjnego momentu i zakończy swój żywot pozostawiając jedynie ostatni rozdział zwany Epilogiem ... ale nie smućcie się.Bardzo możliwe jest iż zacznę pisać inne opowiadanie. Problem jedynie polega na tym, że na 100% nie będzie to FF o Naruto, albo w ogóle nie będzie to FF.  Prawdą jest to, że kompletnie znudziłam się tym Anime :D nie oglądam go już i bardzo ciężko mi pisać właśnie o nim ... A jak wiecie opowiadania powinno się kończyć, więc ja postaram się jak tylko będę mogła i zakończe w końcu tą historię! Mam nadzieję, że będziecie trzymać za mnie kciuki i życzyć mi powodzenia, w dążeniu do celu :) Pozdrawiam!


~*~*~*~


piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 27


Hejka! Jest już Sierpień :) Jeszcze tylko ten miesiąc i ponownie trzeba będzie wrócić do szkoły ;/ Mam nadzieję, że wakacje wam dobrze mijają ;) Prawdopodobnie w tym miesiącu dodam  4 rozdziały. Przepraszam za opuźnienie ^_^ i dziękuje za to, że ktoś w ogóle czyta tego bloga. Pozdrawiam ;P

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    - Kto by się spodziewał, że do jej domu będzie tak ciężko dotrzeć? Na pewno nie ja... - Mamrotał pod nosem szukając posiadłości należącej do rodziny Hyuuga. - Do jasnej cholery, jak ona w ogóle trafia do domu? Mieszka na jakimś totalnym zadupiu... z mapą byłoby ciężko trafić. - Stanął na chwile i rozejrzał się dookoła. Nikogo nie było. nawet jednej osoby. 
   Dziewczyna mieszkała w okolicy starych domów, a raczej posiadłości jednorodzinnych i tak naprawdę jej dom z zewnątrz w ogóle nie przypominał tych współczesnych. Był raczej po prostu typowym staro-japońskim domem. 
   Naruto latał w koło nie mogąc się odnaleźć, kiedy nagle ratunek przyszedł mu prosto z nieba. W niewielkiej odległości od niego szła sobie spokojnie spacerkiem dość niska dziewczyna o długich brązowych włosach. Wydawała się bardzo dobrze odnajdować w okolicy, więc postanowił podejść do niej bliżej
   - Przepraszam, mogłabyś mi pomóc? - Zapytał, a dziewczyna zatrzymała się i popatrzyła na niego bardzo dokładnie. Skądś go kojarzyła, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd.
   - Coś się stało?
   - Nie mogę znaleźć drogi... -  Zaśmiał się i podrapał w tył głowy.
   - Chyba mogę pomóc. Znam te okolice jak własną kieszeń, to czego szukasz?
   - Domu rodziny Hyuuga. 
Brązowowłosa zakrztusiła się i zaraz się zaśmiała.
   - Lepiej trafić nie mogłeś, mieszkam w tym domu. 
Teraz chłopakowi wydało się, że bardzo przypomina mu Hinate. Miały dokładnie takie same oczy tylko zupełnie inny kolor włosów.
   - Gdzie moje maniery, nazywam się Uzumaki Naruto. Miło poznać. - Wyciągnął rękę, którą dziewczyna od razu uścisnęła.
   - Hanabi Hyuuga. - Uśmiechnęła się lekko. - Potrzebujesz czegoś od nas? - Zapytała i od razu zaczęła iść przed siebie. Blondyn ruszył za nią, co chwile rozglądając się dookoła starając się zapamiętać drogę. Kto wie czy kiedyś mu się jeszcze nie przyda?
   - Właściwie to przyszedłem do Hinaty... - Skłamał nie chcąc wyjawiać, że idzie do ich rodziców. - Chciałem o coś zapytać. 
   - A... tak teraz sobie przypomniałam! chodzisz do naszej szkoły prawda?- Nagle zmieniła temat. Niebieskooki kiwnął potwierdzająco głową. - Jak tak pomyślę, to siostra coś o tobie wspominała. Już nie pamiętam co, ale coś na pewno mówiła. Tak czy inaczej dobrze, że spotkałeś mnie, bo mamy takich sąsiadów, że na pewno nie wskazali by ci drogi, no cóż poradzisz, że mieszkasz w dzielnicy chamów i prostaków. To od razu mi przypomina o rodzinie mieszkającej dwa domy od nas. Mieszka tam taka rodzinka pedantów kobieta z synem i właśnie jego do chamów można zaliczać. Niby jest taki ułożony i w ogóle, ale tak naprawdę jest wredną mendą i naprawdę nie mam bladego pojęcia, co mój ojciec w nim widzi takiego fajnego, że chce by Hinata się z nim umawiała... phi. Za grosz gustu nie ma, w sumie patrząc na moją matkę myślę to samo. Chociaż tyle, że jest ładna bo jej charakterek to istne utrapienie... - Białooka gadała jak najęta wcale nie zwracając uwagi na to czy chłopak ją słucha czy nie. 
    Po kilku minutach dotarli na miejsce. Budynek był ogromny, wyglądał na zabytkowy i otaczał go wysoki kamienny mur. Na ten niecodzienny widok Naruto zaparło dech w piersiach. 
   - Ładny dom.  - Powiedział odruchowo. 
 - Ta... ale jakże smutny. - Odpowiedziała białooka otwierając przed blondynem bramkę i wpuszczając go przodem na teren posesji. - Już dawno nikt tu nie przychodził. - Zaśmiała się przyjaźnie. - A już tym bardziej do mojej siostry i to chłopak. Mam nadzieję, że sobie poradzi z tym wszystkim. Od kiedy zaczęły się wakacje nie czuje się najlepiej... - Mówiła idąc w stronę drzwi.
   - Też mam taką nadzieję... Jak poszły wczorajsze badania? 
  - Czyli wiesz? - Zapytała retorycznie. - W sumie to nie pytałam o to, ale kiedy wróciła nie była smutna czy coś, więc myślę, że powinno być wszytko okay. Tata się ostatnio strasznie przejął. Pierwszy raz mogłam zobaczyć jak się o kogoś tak bardzo troszczy... to było na prawdę niesamowite przeżycie. Poczułam się jak w prawdziwej kochającej się rodzinie, no może tata nas kocha, ale taki zimny człowiek nie okazuje zbyt wiele uczuć, więc sam rozumiesz. Od kiedy zmarł mój wujek jest strasznie oschły, jak widać bardzo to przeżył. Kiedy tata patrzy na Neji'ego, mojego kuzyna robi się jeszcze bardziej smutny niż zazwyczaj, chyba po prostu przypomina mu o stracie brata... - Przystanęła na chwilę, dość mocno się zarumieniła i spuściła głowę w dół. - Jejku... strasznie cię przepraszam. Zanudzam cię jakimiś historyjkami z mojej rodziny. Sorki, po prostu jakoś tak dobrze mi się z tobą rozmawia. - Podniosła wzrok oczekując zdziwienia czy coś, ale napotkała tylko szeroko uśmiechniętą twarz chłopaka. 
    Zaśmiał się radośnie, kiedy dziewczyna wspomniała o rozmowie. Tak na prawdę to tylko ona gadała i gadała, więc raczej rozmową tego nazwać nie było można, ale nie miał jej tego za złe czy coś. W żadnym wypadku nie skarcił by kogoś za otwartość, której jemu samemu brakowało. Nawet przydało mu się to jej gadulstwo, w ten sposób poznał troszkę bardziej rodzinę swojej ukochanej, z czego był bardzo zadowolony.
   - Nie szkodzi. Dobrze mi się ciebie słucha. 
Brązowowłosa uśmiechnęła się uradowana, a na jej policzki ponownie wpłynął niewielki rumieniec.
   - No dobra nie stójmy na zewnątrz. - Powiedziała, po czym otworzyła drzwi. - Wejdź nie krępuj się, moi rodzice cię nie zjedzą. - Zachichotała. - Na razie... - Dodała cicho. 
    Weszli do środka i jego oczom ukazał się mały długi dość wąski korytarz, na którego końcu znajdowały się schody prowadzące na kolejne piętro. Oboje przed progiem zdjęli buty, by następnie wejść na drewnianą podłogę i pójść w stronę salonu, który znajdował się zaraz po prawej stronie, a prowadziły do niego tradycyjne przesuwane, zdobione kwiatowymi ornamentami drzwi. Był dość przestronny, ale dużym zdziwieniem było to, że znajdował się w nim tylko : telewizor i na samym środku kotatsu, ze zwiniętym do środka nakryciem, otoczony czterema poduszkami. (*Kotatsu to niski stół okryty płachtą i grzałką pod blatem Zobacz!). Spodziewał się zupełnie czegoś innego, ale jak widać kultura Japońska wzięła górę nad tym domem. Pomieszczenie utrzymane było w ziemistych odcieniach, co dodawało mu bardzo nostalgiczny klimat.
   - Śmiało, rozgość się. - Wskazała dłonią na kotatsu. - Usiądź sobie spokojnie, a ja zrobię coś do picia i zawołam Hinate. - Wyszła z pomieszczenia i stanęła zaraz obok schodów.  - Hinata!!! - Zawołała niewiarygodnie głośno. - Masz gościa!! Złaź na dół!
   Blondyn słysząc krzyk nieźle się przestraszył i przez chwilę nie mógł złapać powietrza, mimo że była dość rozgadana nie spodziewał się, że będzie się drzeć do niej przez cały dom... może po prostu była zbyt leniwa, by do niej pójść i jej powiedzieć? Kto to tam wie?  Usiadł na jednej z miękkich poduszek i zaczął się zastanawiać, o co tak właściwie chce zapytać rodziców granatowowłosej. W sumie nie miał jeszcze żadnych ułożonych pytań, a nie chciałby palnąć jakiejś głupoty. - Należy się nad tym zastanowić... - Pomyślał i skrzyżował ręce na piersi. - Sądząc po wystroju tego domu i z opowiadań sióstr wydaje się, że nie są zbyt otwartymi ludźmi... Może powinienem bez ogródek zapytać o jej przeszłość? A może powinienem jakoś wpleść to w rozmowę... sam nie wiem. - Westchnął ciężko i położył ręce na stole.
   - Nie często mamy tu gości. - Powiedziała wysoka kobieta o bardzo ciemnych granatowych włosach i czarnych oczach, ubrana w dość normalne jak na tą posiadłość ciuchy. 
   Podeszła bliżej i usiadła na jednej z poduszek. Posłała blondynowi przenikliwe spojrzenie i lekko się uśmiechnęła. 
   - Jak się nazywasz chłopcze? - Zapytała, a on wstał i jak to w Japonii lekko się ukłonił.
   - Przepraszam za najście, nazywam się Uzumaki Naruto.  - Powiedział szybko i ponownie spojrzał na kobietę. 
   - Ojej. Jaki dobrze wychowany młodzieniec. Te formalne gesty naprawdę nie są konieczne, usiądź. - Zaśmiała się przyjaźnie. - Miło mi cię poznać Naruto. Nazywam się Hakai Hyuuga i jestem mamą Hinaty i Hanabi. 
   Blondyn usiadł z powrotem na poduszkę i przez jego głowę przeszła dziwna myśl. - Czy w tej rodzinie wszystkie imiona zaczynają się na literę "H"? - Popatrzył na kobietę i zauważył, że była naprawdę bardzo podobna do Hinaty, tylko oczy się nie zgadzały. Widocznie to była cecha ich ojca, tak samo jak brązowe włosy, które odziedziczyła najmłodsza Hyuuga. Przypomniało mu się jak Hanabi wcześniej coś wspominała, że ich matka ma naprawdę niesamowicie paskudny charakter, ale jak do tej pory nic takiego nie zauważył. 
   - Bardzo ładny dom. - Powiedział, by rozluźnić panującą wokół gęstą atmosferę. 
  - Oh dziękuję, ale jak dla mnie za dużo tu tych staroci i powrotów do korzeni. Wystarczy choćby spojrzeć na ten pokój. Nic tu nie ma prócz tych dwóch rzeczy. Chociaż tyle dobrze, że udało mi się tu przemycić telewizor... to miejsce jest nudne od podstawy, aż do samego dachu, ale to rodzinny dom mojego męża i on nie chcę zmieniać miejsca, w którym przez wieki mieszkali jego przodkowie. Rzecz jasna dom był wielokrotnie odnawiany, ale i tak ten panujący w nim klimat jest dość mocno melancholijny i przygnębiający. 
   - Ma pani rację wydaje się to takie monotonne... 
   - Powiedziałeś, że jak masz na nazwisko? - Przypomniało się nagle czarnookiej.
   - Uzumaki... - Popatrzył na nią trochę smutnym wzrokiem. 
   - Jesteś może synem Kushiny Uzumaki? - Zapytała prosto z mostu. 
Niebieskooki pokiwał tylko potwierdzająco głową i popatrzył na swoje ręce. - Już wie. Czy może teraz zacząć rozmowę na jej temat, czy może później? - Nie mógł się zdecydować, bo coś mówiło mu, że jednak rozmowa na jej temat nie jest takim wspaniałym pomysłem jak wydawało mu się na początku.
   - Hehe - Kobieta zaśmiała się delikatnie, a on od razu powrócił do niej wzrokiem. - Czyli jednak wyszło na odwrót. Ja mam córkę, a ona syna... - Uśmiechnęła się przyjaźnie, ale zupełnie inaczej niż wcześniej. W tym uśmiechu było coś zupełnie innego coś co sprawiało wrażenie szczęścia i jednocześnie wydawało się jakby na nowo wszystko sobie przypominała, wszystkie radosne jak i smutne chwile z tych odległych czasów. - Co u niej? - Zapytała swobodnie.
   - Niedawno wybudziła się ze śpiączki... 
   - Była w śpiączce?! - Powiedziała donośnie i podparła się o stół. 
   - Tak, całe trzy lata... a teraz... - Jego głos stawał się coraz bardziej smutny. - Teraz została porwana... - Dokończył zdławionym głosem. 
   - O matko. - Nie wiedziała co ma na to powiedzieć. Nie miała bladego pojęcia, że jej przyjaciółce z dzieciństwa stała się jakaś krzywda. Strasznie zrobiło jej się głupio przez to, że zapytała o to i sprawiła tym komuś przykrość. - Przepraszam. Nie miałam o niczym pojęcia. - Dodała zmartwiona. - Czy, czy mogłabym coś dla ciebie zrobić? 
   To była najlepsza okazja, jaka mogła mu się przytrafić na to, by poruszyć ten temat. Musiał odłożyć swój smutek na bok i zapytać o Kushine i to właśnie teraz, w tym momencie, kiedy są sami.
   - Mogłaby mi pani o niej opowiedzieć? O niej, jej rodzinie i o życiu sprzed poznania mojego ojca? 


→ ←


     Zielonooka leżała na swoim łóżku tuląc poduszkę i pogrążając się w myślach. - Dlaczego to zawsze ja zostaje sama? Dlaczego nikt nie bierze mnie na poważnie? Dlaczego moi tak zwani "przyjaciele" mają mnie głęboko gdzieś? ... Tak wiele pytań a żadnej odpowiedzi. - Przewróciła się na drugi bok i popatrzyła w stronę drewnianej komody, na której stała ramka ze zdjęciem przedstawiającym dwie małe dziewczynki. Jedna z nich z krótkimi granatowymi włosami stała pewnie i szczerzyła się w stronę aparatu, a druga z włosami w kolorze różowym delikatnie chowała się za nią, a jej twarz przyozdabiał lekki niepewny uśmiech. 
   - Widzisz Hinata? Kiedyś mogłyśmy się dogadać bez zazdrości, kłamstw i innych tego typu rzeczy. - Powiedziała donośnie. - Niedługo po zrobieniu tego zdjęcia tak samo jak wszystkie inne moje "przyjaciółki" odwróciłaś się ode mnie i tylko udawałaś, że ci na mnie zależy. Wtedy stałaś się moim wrogiem. - Dodała cicho. - Może i na co dzień tego nie widać, ale głęboko w sercu trzymam do ciebie urazę i nigdy nie zamierzam ci wybaczyć tego, że Ty wielka paniusia z dobrego domu, miałaś wszystko to co ja chciałam i nie chodzi mi wcale o jakieś rzeczy materialne. Ty zawsze miałaś kolegów, znajomych, przyjaciół... a ja? Ja zawsze siedziałam sama. Jak jakieś popychadło. - Popatrzyła w okno i zamilkła.
    Letni wiatr delikatnie wlatywał do środka rozwiewając długie włosy dziewczyny i wypełniając niewielkie pomieszczenie zapachem kwiatów. Przytuliła mocniej poduszkę jakby była jej największym skarbem i ponownie opadła bokiem na posłanie. 
   - Nie mogę znaleźć sobie miejsca... - Westchnęła. - Czy naprawdę jestem aż tak samotna? ... Hinata kiedyś powiedziała mi, że wszystko wyolbrzymiam, ale czy serio wyolbrzymianiem jest to, że mówię po prostu czystą prawdę? - Znów się podniosła. - AAA! Nie dam rady tak siedzieć w domu... 
   Różowowłosa wstała z łóżka, wzięła z podłogi torbę, wybiegła z pokoju i czym prędzej pognała do drzwi, które także błyskawicznie otworzyła, by znaleźć się na korytarzu i w kogoś uderzyć. Od razu chwyciła się za bolący nos i popatrzyła na przeszkodę. Był to długowłosy blondyn.
   - Deidara?... Co ty tu robisz do jasnej ciasnej? - Powiedziała z wyrzutem. - Chcesz mnie zabić, czy co?
   Chłopak popatrzył na nią zdziwiony i podrapał się po głowie.
   - A nie... jeszcze nie dzisiaj. Jakoś tak nogi mnie tu przyniosły. Byłem po Sasori'ego, ale nie było go w domu, a Ino z samego rana jak poparzona ewakuowała sie nie wiem gdzie. Od wczoraj i przedwczoraj co chwile jakieś sceny urządza... masakra człowiek chce jaj poprawić humor, to ta jeszcze z mordą na ciebie wyskoczy i to będzie na tyle.- Powiedział skołowany i podparł ścianę. - Chyba jesteś jedyną osobą jaka mi została... no ale widzę, że gdzieś się śpieszysz, to może nie będę ci przeszkadzać.
   - A skąd! - Powiedziała donośnie. - Ani trochę mi nie przeszkadzasz, jestem naprawdę szczęśliwa, że akurat do mnie przyszedłeś. Strasznie mi się nudziło i już miałam dość siedzenia w mieszkaniu. To takie frustrujące, kiedy trzeba siedzieć cały dzień samemu w domu i nie ma się do kogo odezwać. To co? chcesz iść ze mną się poszwendać? - Zapytała z wielkim uśmiechem i oparła się o ścianę zaraz obok niego.
   - Pewnie! Ja też musiałem siedzieć sam. 
   - Ty? Przecież masz tyle znajomych... 
   - Tak... ale to co innego. Wiesz Sakura, są tacy ludzie, których gęby nie chcesz oglądać poza budynkiem szkoły, a już na pewno nie w wolnym czasie i do tego w wakacje.  - Spojrzał na nią i szeroko się uśmiechnął. - To co idziemy?
   - Tak. Chodźmy. - Odwzajemniła uśmiech i pociągnęła niebieskookiego w stronę schodów.


→ ←

     Białowłosy patrzył na nią dość niepewnie zastanawiając się jak zareaguję na to co właśnie miał zamiar jej powiedzieć, nie chciał żeby coś źle zrozumiała i dlatego właśnie tak długo nie mógł zebrać się w sobie, by to powiedzieć.
   - Mikoto, bo chodzi o to, że ja wcale nie jestem nauczycielem... jak ci to wcześniej powiedziałem. Jestem detektywem i wynajęła mnie rodzina Kushiny. Już od jakiś sześciu lat staram się zbierać dla nich informacje na jej temat. Nie widzieli się z nią i nie mieli żadnego kontaktu od osiemnastu lat, jakby na to nie patrzeć to jednak szmat czasu. 
   - Więc przyjechałeś tu tylko po to by zbierać informacje na jej temat? Od samego początku tylko o to ci chodziło? To okrutne Kakashi...
   - Nie, to wcale nie tak jak myślisz. Przyjechałem tutaj głównie dlatego, że nie mogłem już trzymać swoich uczuć w sobie... Mika nie jesteśmy już dziećmi, więc będę mówić prosto i otwarcie. Przyjechałem tu dla ciebie, bo kochałem cię już od czasów gimnazjum, od momentu kiedy przyszłaś do szkoły jako pierwszoklasistka. Nie mogłem wyznać ci tego od razu, bo strasznie było mi głupio przed kolegami kochać się w o dwa lata młodszej dziewczynie... wiem to głupie. To mogło wyglądać tak jakbym przyjechał tu tylko po to by owinąć sobie ciebie wokół palca i wyciągnąć niezbędne informacje... ale musisz mi uwierzyć, że wcale nie miałem takiego zamiaru. Nie miałem bladego pojęcia, że opiekujesz się jej synem, ani o tym, że w ogóle znasz Kushine. Sama opowiedziałaś mi o całej sytuacji pamiętasz?
    Kobieta zmarszczyła brwi, ponieważ faktycznie coś takiego miało miejsce... Faktycznie przed tym zanim mu się z tego zwierzyła nie zadawał jej żadnych dziwnych pytań. Zrobiło jej się trochę głupio przez to, że tak pochopnie oskarżyła go o tak perfidne wykorzystanie sytuacji, ale sam fakt tego, że od razu jej tego nie powiedział strasznie ją irytował. 
   - Pamiętam. - Popatrzyła na niego krzywo. - Ale to nie zmienia faktu, że mnie okłamałeś.
   - Naprawdę cię przepraszam Mikoto. - Powiedział i złapał ją za dłonie. - Wybaczysz mi? Błagam cię daj mi jeszcze jedną szansę, a na pewno jej nie zmarnuję. - Brązowooka lekko się zarumieniła i popatrzyła w przeciwnym kierunku. 
   - No dobra... dam ci szansę. - Powiedziała cicho. - Przecież nic złego nie zrobiłeś tak naprawdę. - Odwróciła się z szerokim uśmiechem. - Ale teraz i tak najważniejszy jest Naruto.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to wygląda na to, że już koniec XD serio nie miałam czasu dokończyć tego rozdziału :D Pierwsze dwie części napisałam za jednym razem, ale ostatniej nie mogłam zacząć... a raczej przez ostatnie 3 dni nie było mi dane włączyć komputera xP Mam nadzieję, że mnie nikt nie zje za to heh. No dobra powiem szczerze, że nie mam pojęcia kiedy dodam następny rozdział. Miejmy nadzieję, że się wyrobie... mamy już poniedziałek prawie ^^ powinno starczyć. Tak czy inaczej pozdrawiam i zapraszam do komentowania.



~*~*~*~


Kartka z pamiętnika "Zraniona dusza"


Zraniona dusza to całkowita fikcja literacka.
Nie ma nic wspólnego z realiami.