Naruto stał pod drzwiami pokoju swojej mamy. Bardzo chciał tam wejść i z nią porozmawiać, ale jednocześnie chciał zapaść się pod ziemię lub schować się gdzieś daleko w innym kraju. W głowie kłębiły mu się pytania, na które nie umiał znaleźć odpowiedzi. - ...Co zrobię jeśli mnie nie pozna??... Albo o czym miałbym z nią rozmawiać?? - Pomyślał ,,Raz kozie śmierć" i delikatnie zapukał w drzwi... Nikt nie odpowiedział, więc spróbował jeszcze raz, tym razem trochę głośniej, ciągle jednak ledwo słyszalnie. Znowu nic... - Dobra, ostatni raz. - Pomyślał i znów zrobił zamach by zapukać dużo głośniej. Jednak ktoś stanął za nim i powiedział ,,Potrzebujesz czegoś młody człowieku?" Blondyn odwrócił się i zamarł. Jego oczom ukazała się czerwonowłosa kobieta, jej twarz przyozdabiał lekki uśmiech, a oczy były dość radosne. Naruto nie widział tego wyrazu twarzy matki bardzo długo, bo jakieś siedem lat jak nie więcej. Nic nie odpowiedział,tylko wlepiał w kobietę swoje niebieskie oczy...
- Wszystko w porządku chłopcze? - Zapytała z troską w głosie. Teraz to naprawdę chłopaka przygwoździło do podłogi. To jakaś inna osoba, to nie jest moja matka! - Pomyślał w momencie, w którym kiwał potwierdzająco głową na pytanie Kushiny. Nagle dostał jakiegoś przypływu odwagi i udało mu się wydusić parę słów .
- W-w... Wiem... wiem, że to... Zabrzmi bardzo dziwnie... Ale.. J-Ja - Jąkał się próbując znaleźć odpowiednie słowa. Wziął głęboki oddech i kontynuował.- To.. To ja... Nar-Naruto... - Ostatnie słowa wypowiedział bardzo cicho tak, że kobieta ledwo usłyszała, ale jednak te słowa dotarły do jej serca. Od teraz to ona wlepiała w blondyna swoje oczy. W sumie to wszystko się zgadza włosy, oczy. - Pomyślała Kushina przyglądając się Naruto. - Cz-Czy to prawda?? - Powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy i zaczęła się trząść.
- Tak - Wypowiedział szybko i spuścił głowę w dół. Kobieta nie czekała już dłużej i szybkim ruchem przytuliła syna, a z jej oczu zaczęły lać się gęste łzy.
- Synku tak się ciesze, że cię widzę!! - Naruto nic nie powiedział, tylko równie mocno przytulił kobietę. Nagle Kushina odkleiła się od syna i popatrzyła na niego bardzo dokładnie. - Chodź. - Powiedziała i pociągnęła go do pokoju. Usiadła na łóżku i wskazała mu ręką miejsce obok siebie. Naruto podszedł i powoli usiadł obok kobiety.
- Nich ci się przyjże... Bardzo się zmieniłeś - Powiedziała dokładne mu się przyglądając i radośnie uśmiechając.
- Za to ty nie zmieniłaś się w ogóle... - Powiedział cicho odwracając wzrok z lekkim rumieńcem, ponieważ, według niego, Kushina była bardzo ładna.
- Nadal nie mogę w to uwierzyć, to naprawdę ty... Mój mały synek... - Naruto nie wierzył w to co usłyszał... Czy ona naprawdę mówi do niego tym miłym głosem i uśmiecha się?? - Blondyn nic nie mówił tylko patrzył na jej przyjemny uśmiech. Nagle Kushina chwyciła chłopaka za dłoń i popatrzyła głęboko w oczy.
- Synku przepraszam... Za wszystko. Za to, że się tobą nie interesowałam, za to, że zepsułam ci życie. Nie chce żebyś mi wybaczał, bo to raczej niemożliwe, ale proszę cię o jedno. Nie odwracaj się ode mnie, bo tego bym nie zniosła. - Mówiła coraz bardziej smutnym głosem wylewając coraz więcej łez. Naruto serce się krajało na ten widok już nie mógł znieść obrazu płaczącej matki, więc zebrał się w sobie i wyszeptał.
- Nie płacz... - Popatrzył na nią speszony i lekko się uśmiechnął. - T-To było już dawno temu... Ja... Ja już o tym zapomniałem... - Oczywiście mówiąc te słowa skłamał. Bardzo dobrze pamiętał te wydarzenia, to piekło, przez które przechodził, ale nie chciał patrzeć na to jak Kushina płacze. Dlatego postanowił niczego jej nie wypominać. Bardzo dobrze wiedział, że ona cały czas cierpiała bardziej od niego i najprawdopodobniej gdyby przyszedł do domu przed całym zdarzeniem powstrzymałby ja od przedawkowania bardzo silnych leków. Także więc czuł się winny temu co się wydarzyło. Dlatego chciał odbudować swoje stosunki z mamą i tak jakby zacząć wszystko od nowa, jakby wydarzenia, które miały miejsce po śmierci ojca nie miały miejsca, po prostu nie istniały. Oczywiście tylko te złe wspomnienia... W żadnym wypadku nie zamierza zapominać o Mikoto oraz innych dobrych ludziach jak Hinata czy jego koledzy z klasy, a wręcz przeciwnie miał zamiar pogłębić swoje kontakty z innymi ludźmi. Kushina spojrzała na niego bardzo zdziwionym wzrokiem... - Jak mógł zapomnieć o krzywdzie jaką mu wyrządziłam - Pomyślała uważnie patrząc na blondyna lekko się uśmiechał, ale ten uśmiech stawał się dla niego coraz większym ciężarem i z oka popłynęła mu pojedyncza łza. Podniósł głowę i popatrzył na Kushine wzrokiem jakby zaraz miał ją zamordować. Cały się trząsł jakby miał zaraz eksplodować. Gwałtownym ruchem podniósł się z miejsca. Kobieta nie wiedziała co się dzieje, najpierw jest spokojny i wydaje się potulny, a nagle wstaje i wygląda jakby miał zamiar się na nią rzucić i udusić. Momentalnie znieruchomiała i patrzyła rozszerzonymi oczami na Naruto.
- Nie! Ja jednak tak nie mogę! - Krzyknął czerwonowłosej prosto w twarz - Nie mogę udawać, że nic się nie stało! Zamieniłaś moje życie w jedno wielkie gówno! Od samego początku szkoły byłem poniżany i wyśmiewany!!! Zawsze śmiali się ze mnie, że mam matkę pijaczkę. Mimo to cały czas Cię broniłem, do samego końca wierzyłem, że w końcu się podniesiesz i stawisz czoło swoim nałogom,że nareszcie będziemy mogli być normalną rodziną! - Kiedy mówił jego gniew robił się coraz mniejszy a na jego miejsce pojawił się żal i z oczu popłynęły mu łzy. Jednak mimo tego dalej kontynuował. - Nie mogę patrzeć na ciebie jak na kochającą matkę, którą tak naprawdę jesteś. Wiem, że mnie kochasz, ale nigdy nie zrozumiem, a już na pewno nie wybaczę Ci tego co zrobiłaś ! Najchętniej odwróciłbym się od ciebie i uciekł na inną planetę, albo wolałbym żebyś nigdy się nie obudziła!! - Wykrzyczał bardzo głośno i przybliżył się do kobiety. - Ale nie mogę. Coś nie pozwala mi się Ciebie wyprzeć. To bardzo boli, ale kocham cię mimo tego, że zostawiłaś mnie samego i skazałaś na bycie sierotą. - Mówiąc to bardzo mocno przytulił kobietę - Nie gwarantuje ci, że będę dalej dla Ciebie taki wyrozumiały jak kiedyś, nie chcę dalej cierpieć i dlatego zacznijmy wszystko od nowa... Mamo....
→ ←
Tym
czasem w szkole Hinata dalej nie mogła poradzić sobie z piekielnie
denerwującymi myślami, które kłębiły się w jej głowie.
Uwierały ją one od czasu, gdy zobaczyła jak Sakura przystawia się
do Naruto. Na domiar złego prawie nic nie napisała, więc nie
mogła zanieść, tak jak to planowała, zeszytów dla
Naruto. Westchnęła ciężko i nagle zadzwonił dzwonek
sygnalizujący przerwę obiadową. Niechętnie wstała z krzesła i
wyszła na korytarz. Nie miała ochoty nic jeść, więc poszła na
zewnątrz usiąść na ławce. Jednak najwidoczniej nie tylko ona
wpadła na ten, jakże genialny, pomysł, ponieważ po chwili
podeszła do niej niska brązowowłosa dziewczyna z oczami o białym
kolorze. Oczywiście była to Hanabi, jak zwykle promiennie się
uśmiechała.
-
Hej Hinata, co ci? - Zapytała siadając na ławce obok siostry.
-
Nic... -Westchnęła i popatrzyła w ziemie.
-
Nie... bo to przecież ja wyglądam jak koniec świata. - Powiedziała
uszczypliwie -Bez urazy oczywiście... - Zaśmiała się szyderczo.
-
Hanabi zostaw mnie, nie chce mi się gadać. Cały czas myślę o
Naruto, to już jest naprawdę męczące.
Brązowowłosa
popatrzyła chytrze na siostrę i przybliżyła się do niej
-
Oho coś się święci, Hinatka się zakochała... - Zaśmiała się
dosyć głośno, na co Hinata zareagowała zepchnięciem jej z ławki.
- Ała, weź za co!? - powiedziała z udawanym smutkiem.
-
Za głupie gadanie. Ja się niby w nim zakochałam!? - Zrobiła
naburmuszoną minę a Hanabi znowu usiadła na ławce. - Pff, dobre
sobie.
-
Tak, to właśnie powiedziałam... - Popatrzyła na nią podnosząc
do góry jedną brew. - Nie oszukuj się siorka... podoba Ci się. -
Poklepała ja po plecach, a ta popatrzyła na nią z mordem w oczach.
-
Jeszcze słowo, a cię zamorduje, potne na kawałki, wrzucę do
czarnego wora, a potem utopie w rzece... - Powiedziała
psychopatycznym i przyciszonym głosem. - Idiotko ja przecież mam
chłopaka, tak!? - dorzuciła z wyrzutem i odwróciła wzrok.
-
Jakiego tam chłopaka, to jakaś ruda ciota... Nie jest Ciebie wart i
tak na prawdę, to go nie kochasz. Jesteś z nim tylko dlatego,że
ojciec tego chce. Już najwyższa pora się mu sprzeciwić, co on se
kurde myśli... Ten stary upierdliwiec.
-
Nieprawda! -Sprzeciwiła się - Nie jestem z nim tylko dlatego, że
ojciec go lubi...
-
To w takim razie, boisz się prawdziwego związku, albo ojca... -
Hinata popatrzyła na nią i wstała z ławki.
-
Nie boję się ani związku, ani taty. Ja po prostu, go nie kocham i
tyle... A powiesz coś jeszcze to Cię utopie w kałuży. A Rito nie
jest ciotą i naprawdę go lub....Kocham... - Powiedziała i zaczęła
kierować się do budynku szkoły.
-
Tak oczywiście, wmawiaj to sobie!!!-Wykrzyczała za nią i zaśmiała
się pod nosem.
→
←
Hinata
wróciła do klasy i znowu usiadła w ławce, ale tym razem z
naburmuszoną miną.
-
Jak ona może mówić, że ja się w nim zakochałam?! Oszalała
chyba... Ja jestem człowiekiem gadatliwym, beztroskim, a on jest
nudny jak but... No niekiedy jest zabawny i się uśmiecha... A co do
jego uśmiechu to jest naprawdę ładny... Nie!! Dlaczego ja w
ogóle znowu o nim myślę !!! Zaraz jak coś z tym nie zrobię, to
oszaleje!...- Myśląc chlasnęła się otwartą dłonią w
czoło i po chwili uderzyła głową w ławkę.
-A
tobie co? - Powiedział ktoś, kto stanął obok ławki Hinaty.
Dziewczyna
podniosła głowę i groźnym wzrokiem popatrzyła na osobę obok,
ale gdy już zobaczyła kto to jest, od razu zmienił jej się wyraz
twarzy. Obok dziewczyny stał rudy chłopak o ciemnych zielonych
oczach. Usiadł w ławce obok i uśmiechnął się do
dziewczyny. Granatowowłosa odpowiedziała mu tym samym.
- Co
tu robisz???
- Przyszedłem Cię
odwiedzić - Chłopak uśmiechnął się, przybliżył się do
Hinaty i pocałował ją w policzek, na co ona lekko się zmieszała.
Mimo
tego, że od zawsze tak się z nią wita czuła się strasznie
niezręcznie, jakby to było coś złego. „Hanabi miała racje, ja
przecież go nie kocham i nigdy nie pokocham. Kogo ja oszukuje, on
jest dla mnie tylko jak przyjaciel...” - Pomyślała i ponownie
zapytała chłopaka.- A po co przyszedłeś?
-
Odwiedzić Ciebie...
-
Ale po coś konkretnie, czy tak po prostu?
-
Tak sobie właśnie myślałem, że może wyszlibyśmy gdzieś
dzisiaj razem po szkole?
-
Sorry Rito, ale dzisiaj nie mogę, bo po szkole idę z Kibą, Sakurą,
Sasuke i Ino do Naruto zanieść zeszyty i w ogóle. A później
spotykam się z Ayame... pamiętasz tą, która wyprowadziła się na
wybrzeże.
-
Aha okay, a jutro? - Uśmiechnął się zalotnie do granatowowłosej,
na co ta się zaśmiała.
Bardzo
lubiła to, jak chłopak próbował się jej podlizać, bo robił to
czasami tak nieudolnie i w taki oklepany sposób, że dziewczynie
wydawało się to mega urocze.
-
A gdzie chciałbyś iść?
-
Nie wiem... Może chciałabyś iść do kina?
-
Hmmm... w sumie czemu nie, ale ja wybieram film.
-
No niech ci będzie... To jutro będę czekał na Ciebie pod bramą
szkoły. - Powiedział, wstał z krzesła i ponownie pocałował
Hinate w policzek. - To ja zmykam zaraz się przerwa kończy...
-
Okay, to do jutra .- zaśmiała się i pomachała mu, gdy ten
wychodził z klasy.
Teraz
znowu została sama ze swoimi myślami, ale jakoś już tak bardzo
jej nie przeszkadzały. Po jakiś pięciu minutach zadzwonił dzwonek
i ponownie rozpoczęły się lekcje.
→ ←
Mikoto
właśnie skończyła swoją zmianę w pracy i zamierzała pójść
do Naruto, kiedy nagle zadzwonił jej telefon. Szybko wyjęła go z
torby i popatrzyła na wyświetlacz... „Kakashi Hatake”
przeczytała i odebrała.
-
Halo? - Powiedziała i szła dalej w stronę szpitala.
-
Mikoto?
-
Tak.
-
To ja, Kakashi. Mam do Ciebie bardzo ważną sprawę... Czy pamiętasz
jak parę dni temu rozmawialiśmy o Kushinie Uzumaki?
-
Tak... - Odpowiedziała zdziwiona.
-
Możesz teraz przyjść do parku, w którym byliśmy ostatnio?? To
jest naprawdę bardzo ważne...- Dziewczyna przystanęła na chwilę
obok sklepu i weszła do środka.
-
Teraz idę do Naruto, ale skoro to takie ważne to, może dzisiaj o
dwudziestej??
-
Może być. - Odpowiedział szybko i się rozłączył, a Mikoto
zaczęła się zastanawiać o co może chodzić jej przyjacielowi...
„Miał taki poważny głos...”- Pomyślała wkładając do
koszyka ulubiony sok. - Biedny Naruś, on tam na sto procent
głoduje... - Kupiła jeszcze jakąś bułkę i poszła do kasy.
Kiedy już zapłaciła wyszła ze sklepu i poszła prosto do
szpitala, gdzie od razu skierowała się do pokoju chłopaka.
Otworzyła drzwi i zajrzała do środka, ale Naruto tam nie było.
-
Oho, już się obudził... - Weszła do środka i położyła siatkę
z zakupami na stole. - Może pójdę go poszukać... I wytłumaczę
mu, dlaczego tu jest, bo raczej nikt inny tego nie zrobi.
Wyszła
z pokoju i zaczęła dokładnie oglądać się dookoła, czy
przypadkiem nie jest gdzieś niedaleko. Poszła dalej i nic.
Przeszukała już prawie cały szpital... „Nie, jeszcze jest jedno
miejsce gdzie może być.” - Pomyślała kierując się na zewnątrz
do szpitalnego parku. Wyszła na zewnątrz, zaczęła się rozglądać
i przeczesywać wzrokiem każdy centymetr. Nagle jej oczom ukazał
się obrazek, którego nigdy nie zapomni. Mianowicie zobaczyła na
ławce siedzącego Naruto, a obok niego Kushine. Wyglądali jakby
nigdy nic się nie stało. Mikoto strasznie się zdziwiła tym
widokiem, ponieważ jeszcze jakiś czas temu mówił jej, że nie
chce jej widzieć... Jednakże ten widok sprawił, że niesamowite
ciepło wlało się w jej serce. Powoli zaczęła iść w ich stronę
,ale najwyraźniej jej nie zauważyli, ponieważ byli zajęci
rozmową. Po chwili była już na miejscu i stała prawie przed nimi.
Zebrała się w sobie i lekko się uśmiechnęła.
-
Witam państwa, czy przeszkadzam? - Zaczęła z udawanym wyrzutem.
Oboje popatrzyli na nią, a Naruto momentalnie wstał jak
poparzony z ławki.
-
Mikoto!
-
Naruto! - Odpowiedziała śmiejąc się dosyć głośno. - Widzę, że
jednak się dogadaliście. - Powiedziała patrząc teraz na Kuskine,
która pokiwała potwierdzająco głową. - To dobrze. - Uśmiechnęła
się na co kobieta odwzajemniła.
Naruto
zdziwił się, że to jej cała reakcja spodziewał się czegoś
więcej, ale jak widać wszystko jest okay.
-
Mikoto ja się chciałem zapytać... Co ja tu robię? - Ponownie
usiadł na ławkę i popatrzył na nią zatroskanym wzrokiem.
-
Pamiętasz jak z tą Hinatą i tą różowo włosom gdzieś szedłeś?
-
Tak...
-
Coś zobaczyłeś i zemdlałeś . Potem dali ci jakieś leki na
uspokojenie i spałeś trzy dni. - Chłopak wytrzeszczył oczy nie
dowierzając.
-
Trzy dni?! To znaczy, że dzisiaj jest piątek?
-
Tak, a coś się stało? - zapytała Mikoto siadając pod drzewem
obok.
-
Tak bardzo dużo! Będę musiał przepisywać zeszyty z całego
tygodnia!- Powiedział to, a czerwonowłosa i Mikoto się zaśmiały.
- A wy z czego się tak cieszycie! To nie jest śmieszne, bawi was
moje nieszczęście! - Mówił z udawaną złością, ale po chwili
także wybuchnął śmiechem i teraz wszyscy się już śmiali.
Jednak brązowowłosa nadal nie mogła zrozumieć jak udało im się
dogadać po tym wszystkim. Myślała, że raczej będzie na nią zły
i w ogóle, a tu jakby nigdy nic siedzą sobie na ławce i
beztrosko się śmieją i rozmawiają... „No właśnie,
co do rozmowy, to dzisiaj jeszcze muszę się spotkać z Kakashim...
O co mu chodzi z Kushiną, może coś znalazł na ten temat. Ja już
naprawdę nie wiem... Ale się dowiem.”