sobota, 24 grudnia 2016

Świąteczny special


Świąteczny special to, poboczna historia o Ino, 
mająca miejsce po zakończeniu głównego wątku opowiadania. 
(poprawka wprowadzona. połączenie części pierwszej z drugą).


      Śnieg sypał już od ponad dwóch tygodni, a droga z domu do szkoły dłużyła się niemiłosiernie. Jedną z osób trudniących się przeprawą przez śnieżne zaspy, sięgające kolan, była pewna szesnastoletnia dziewczyna o długich blond włosach spiętych w koński ogon. Była ubrana w grubą, czarną kurtkę, brązowe spodnie i długie czarne kozaki. Na uszach miała puchowe nauszniki, jednak mimo to nadal było jej zimno.
  - Ino! Poczekaj na mnie, no nie bądź taka!! - Krzyczał za dziewczyną, biegnący koślawo, Deidara. - Kuźwa siorka czekaj, nie pędź tak do jasnej cholery!
   - Zamknij się pokrako! Przypał robisz... - Odpowiedziała rozdrażniona blondynka.
Chłopak dobiegł do Ino i już teraz, powoli, szedł obok niebieskookiej ciężko dysząc.
   - Dlaczego na mnie nie poczekałaś?
   - A co, mały chłopiec boi się sam chodzić do szkoły? - Zapytała uszczypliwie.
  - Znowu masz okres? - Odpowiedział na kąśliwe pytanie dziewczyny. Nie był to jednak dobry pomysł, ponieważ Ino w tym momencie odwróciła się w jego stronę i sprzedała mu siarczysty policzek. Chłopak aż syknął z bólu. To nie do końca tak, ze dziewczyna uderzyła mocno, po prostu siarczysty mróz spotęgował ból.
    Blondyn złapał się za bolące, zaczerwienione miejsce, a w jego oku zakręciła się łza. Nie oznaczała ona bólu fizycznego, tylko ból psychiczny wywołany ciągłymi humorami jego siostry. Wszystko byłoby w porządku, gdyby to było jednorazowe, jednak ta dziewczyna ma zły humor przez okrągłe trzysta sześćdziesiąt pięć dni...
   - Dlaczego zawsze się na mnie wyżywasz? ... Ja chcę dla Ciebie jak najlepiej, jestem na każde twoje zawołanie, chcę być przy tobie zawszy gdy gdzieś masz zamiar iść sama, a ty i tak mnie nie doceniasz... Jestem twoim bratem bliźniakiem, a jednak nie rozumiem twojego zachowania Ino. Możesz mi wytłumaczyć co się w tobie ostatnio zmieniło? Zawsze byłaś pogodna, wesoła i tylko z mężczyznami miałaś problem, a teraz? Teraz jesteś wiecznie zdenerwowana... - Powiedział smutno i stanął w miejscu.
    Ino zatrzymała się i popatrzyła na malującą się na jego twarzy rozpacz. 
   - Po pierwsze, mnie nie musisz pilnować przydupasie. Masz dziewczynę to za nią chodź codziennie krok w krok. Sakura na pewno się ucieszy... - Powiedziała szorstko. - A co do twojego pytania to, masz rację. Zmieniłam się, a pytasz dlaczego, dlatego, że nic już dzisiaj nie jest takie jak kiedyś. Od tamtego wydarzenia minęły trzy miesięce, a ja wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego oni to zrobili... Rozumiesz? - Dodała łamiącym się głosem. - Nic nie jest już takie samo. 
    Już dziewczyna miała się odwrócić i pójść dalej przed siebie, ale w tym momencie obok rodzeństwa stanął czerwonowłosy Sasori, który stety, bądź niestety słyszał całą rozmowę.
   - Część moi przyjaciele! Jak wam mija dzisiejsza droga do szkoły i dlaczego źle? - Zaśmiał się przełamując nerwową atmosferę pomiędzy blondynami. 
   - Hej Sasori! - Powiedział z dużym uśmiechem Deidara.
   - Witaj Ino, pięknie dziś wyglądasz. - Powiedział pochlebnie Sasori. 
Niebieskooka zdziwiła się i podniosła do góry swoje brwi.
  - Hej... - Powiedziała z dziwnym, niepewnym przeciągnięciem. Niby znają się prawie od kołyski, ale dzisiaj Ino czuła się przy nim bardzo niepewnie. 
   - No to, jak bardzo źle mija wam ta, jakże cudowna, droga? - Ponowił pytanie.
  - A jak myślisz maluszku? - Powiedział Deidara naigrawając się z jego niskiego wzrostu. Sasori jak na swój wiek był niski, ponieważ był niemalże wzrostu Ino. 
   - Hmmm... - Udawał zamyślenie. - Myślę, że źle, ponieważ już na samo "Dzień dobry" mnie obrażasz...
   - Przepraszam stary, to przez Ino. - Powiedział jednym okiem spoglądając na reakcje siostry i jej burzy hormonów. 
   - Ja ci dam przeze mnie ciamajdo...
Sasori przybrał pozę myśliciela i spoglądając na blondynkę zmrużył oczy. 
   - Dei, mój przyjacielu czy mógłbyś zostawić mnie na minutę samego z Ino??
   - No nie wiem, nie wiem...
   - Przecież jej nic nie zrobię! - Zaśmiał się donoście.
Blondyn nic nie powiedział,tylko zachichotał i poszedł przodem. Niebieskooka była niesamowicie zdziwiona, że Sasori chciał pogadać z nią na osobności, bo nigdy wcześniej nie przeszkadzało mu towarzystwo Deidary.
   Kiedy blondyn był już dosyć daleko, Sasori przybliżył się do dziewczyny.
   - Wiem, że to może dziwnie wyglądać... 
  - No tak troszkę... - Powiedziała blondynka i ruszyła z miejsca, a chłopak za nią. - Stało się coś Sasori? Nigdy wcześniej nie prosiłeś mojego brata, żeby sobie poszedł jak chciałeś ze mną pogadać.
   - Wiesz... ostatnio stało się coś, co wstrząsnęło bardzo mocno nami wszystkimi... Zauważyłem, że na ciebie podziałało to dosyć szczególnie. - Zaczął, a niebieskooka już wiedziała dokąd zmierzać miała ta rozmowa. Jednak postanowiła nie przeszkadzać jej czerwonowłosemu przyjacielowi. - Ino, bardzo mi przykro, bo to ogromna strata, ale myślę, że nie ma co rozpamiętywać... Jak wiesz ja także coś straciłem, a raczej kogoś... znałaś przecież moją młodszą siostrę. - Powiedział smutno na to wspomnienie i zwiesił głowę. Pociągnął nosem i wziął głęboki oddech. - Tamtego lata, kiedy Mizu wpadła do tej studni myślałem, że już nigdy nie wyjdę do ludzi... Bardzo ją kochałem.
   - Sasori... - Powiedziała smutno dziewczyna. Nie mogła się do tego przyznać, ale całkowicie zapomniała o tym, że jej przyjaciel miał kiedykolwiek siostrę. - Przepraszam, że przeze mnie musisz znowu o tym myśleć...
    Mizu była promyczkiem w głowie Sasoriego, pewnego letniego dnia, mając zaledwie siedem lat, poszła się pobawić ze swoją koleżanką na łąki. Kiedy jednak obie dziewczynki nie wracały pod wieczór Sasori zaniepokojony zaczął ich szukać. Wiedział, gdzie dziewczynki miały zamiar się bawić, więc pierwsze miejsce do którego się udał to były łąki. Na tym terenie kiedyś stało gospodarstwo, które później zostało wyburzone, jednak jak się okazało głębinowa studnia została tylko zakryta. Sasori szedł w tamtym kierunku i usłyszał donośny płacz. Zaczął biec i dostrzegł siedzącą na ziemi koleżankę jego siostry. Dobiegł i zaczął wypytywać, gdzie jest Mizu, ale ona tylko wskazała na studnie. Była w ogromnym szoku i nie mogła nic powiedzieć. Czerwonowłosy dopadł dziury i zajrzał do środka. Momentalnie tak jak stał, zaczął się cofać i przewrócił się, padając na pośladki. Nie mógł uwierzyć, w dosyć ciasnej dziurze na głębokości ok. pięciu metrów, unosiło się na wodzie martwe ciało. Wiedział, że to jego siostra, bo nie znał  nikogo kto miał by tak piękne długie, czerwone włosy jak ona. Nie czekał na nic tylko ze swojej komórki zadzwonił po odpowiednie służby.
 - Nie, nic się nie stało... Mizu nie chciałaby, abym był smutny. - Powiedział z lekkim uśmiechem. - Tak serio to nie chciałem z tobą o tym gadać, jakoś tak ze mnie wyszło...
   - Więc o czym chciałeś rozmawiać? - Zapytała zaciekawiona.
   - No więc... idą święta i jak zawsze szkoła organizuje z tej okazji imprezę... 
   - No tak...
   - I to, no ja, chciałem zapytać czy... - Nie mógł zebrać się w sobie, ale dziewczyna mu w tym pomogła. Zachichotała, ponieważ nigdy nie widziała go chyba aż tak zakłopotanego.
   - Czy?
 - Czy chciałabyś może wybrać się tam razem ze mną? - Zapytał, a Ino będąc w szoku rozszerzyła oczy do granic możliwości. 
   Zapadła niezręczna cisza między tym dwojgiem i nikt z nich nie mógł się zdobyć, żeby ją przerwać. Chłopak już wiedział, że Ino raczej odpowie jakąś głupotą, wywinie się lub po prostu odmówi. To było do przewidzenia, bo przecież brzydziła się chłopakami, nawet bratem czy tatą, a co dopiero nim, zwykłym szarym kumplem jej brata. 
    Westchnął ciężko  zaczął mówić.
   - Ino... wiesz, że na Ciebie nie naciskam. Ta cisza jest bardzo wymowna, więc już sobie odpuszczę. Jednak nie ukrywam, że jedyne o czym od dawna marzę to, to żebyś w końcu porzuciła wstręt do mnie. - Powiedział smutno i zaczął przyspieszać. Wyprzedził dziewczynę i już po chwili szedł ramie w ramie z Deidarą.
    Blondynka poczuła w głębi serca, że od dawna wciąż rani chłopaka... Nagle przypomniały się jej te wszystkie sytuacje, w których chciał powiedzieć jej coś bardzo ważnego, a ona mu przerywała i zbywała. Ona nie chciała wiedzieć, nie chciała tracić przyjaciela... 


→ ←

      W szkole już od trzech miesięcy było tak dziwnie pusto. Niebieskooka przeważnie siedziała uśmiechnięta i pogodna, a teraz już tego nie było. Sasuke nie poznawał już swojej przyjaciółki. Zawsze to on był tym ponurakiem... trzeba jednak przyznać, że wiadomość o tamtym zajściu wstrząsnęła praktycznie całą szkołą, szczególnie jego klasą... Nie tylko Ino popadła w depresje, ale Sakur także. W sumie to tylko dzięki Deidarze zaczęła w końcu się zbierać i znów zaczynała pomału normalnie żyć. 
   Czarnowłosy podszedł pod klasę swojej przyjaciółki i zajrzał  do środka. Dziewczyna siedziała oparta łokciami o blat ławki, podtrzymując głowę. 
   - Ino - Powiedział głośniej, a dziewczyna momentalnie się odwróciła.
   - Sasuke? - Zapytała się siebie i wstała z krzesła.
Podeszła do chłopaka i razem wyszli na korytarz. Przez jakąś chwilę szli w milczeniu, aż doszli do końca długiego korytarza i usiedli na znajdującej się pod ścianą ławce.
   - Marnie wyglądasz Ino... zaczynam się o ciebie martwić... - Powiedział z troską i położył jej dłoń na ramieniu.
   Dziewczyna nie zareagowała na gest przyjaciela, westchnęła jedynie ciężko i popatrzyła prosto w jego ciemne oczy. 
   - Dziękuję Sasuke-kun, że się o mnie martwisz, ale myślę, że niepotrzebnie. Ktoś dziś rano uświadomił mi, że nie ma co rozpamiętywać, tylko postarać się normalnie żyć dalej... Uważam, że ta osoba wie coś o tym bardzo dobrze... - Ucięła na chwilę, by się zastanowić. - W sumie ty także Sasuke-kun... twoi rodzice także zginęli w wypadku samochodowym... Jesteś żywym przykładem, że życie jest zbyt krótkie, żeby umartwiać się duchami przeszłości. - Powiedziała i uśmiechnęła się smutno.
   - Ino... ja nie zapomniałem... ja co wieczór nadal myślę o tamtym zdarzeniu. A do tego obecna sprawa nadal jest dosyć świeża! Jak ja mogę o nich zapomnieć! Ja tylko staram się pokazywać, że było mięło, nie potrafię przestać się za niektóre rzeczy obwiniać... bo przecież miałem z nim tamtego dnia iść do niej... ale źle się czułem. Może gdyby nie to, to nic takiego by się nie stało! - Zakończył smutnym głosem. - Ino, to przeze mnie... - Dodał, a z jego oczu popłynęły dwie cienkie stróżki słonych łez.
   Dziewczyna widząc to, momentalnie przyciągnęła do siebie Sasuke i mocno przytuliła. Teraz nie zwracała uwagi na to, że ma wstręt do chłopaków. Teraz liczyło się tylko to, żeby jej przyjaciel przestał się za wszytko obwiniać.
  - Sasuś, to nie jest w żadnym wypadku twoja wina... to i tak by się stało... - Powiedziała i lekko odsunęła go od siebie.
   - Zakończmy już ten czas lamentu! - Dodała donośnie. "Robię to dla ciebie Sasori, tylko dlatego, żebyś nie musiał się już o mnie martwić, mój przyjacielu". - Pomyślała i szeroko się uśmiechnęła.


→ ←

    Koniec lekcji był dla niebieskookiej jak zbawienie, wyleciała z budynku szkoły jak poparzona i nie żegnając się z nikim poleciała wprost do domu. Nie przeszkadzały jej ani śnieżne zaspy, ani śliska jezdnia, ważne było dla niej tylko to, by zdążyć do domu przed powrotem Deidary. Znając życie wróci z Sasorim, w końcu był piątek, i musiała ogarnąć salon. Nie miało znaczenia to, że Sasori'ego znają od kołyski, ona poczuła, że teraz nadszedł czas, by naprawić popsutą, przez nieufność, relacje.
   Dotarła na miejsce i jak strzała wpadła do mieszkania. Niestety było zbyt późno... chłopcy już siedzieli w salonie i grali na Playstation. Dziewczyna była załamana tym, że nie zdążyła, ale od razu, nie ściągając ubrania wierzchniego, wleciała do salonu brudząc butami biały dywan. Zrobiła tym takie niemałe zamieszanie, że blondyn od razu wstał z miejsca i przestraszył się, że coś się jej stało. Ona natomiast wiedziała już jaką podjęła decyzje i nie miała zamiaru już się wahać. 
   - Sasori, zgadzam się!! - Krzyknęła, a chłopak będąc w kompletnym szoku otworzył buzie. 
Zapanowała niezręczna cisza, której nikt nie śmiał przerwać, aż do chwili, kiedy Ino popatrzyła na dywan. - O kurcze... - Powiedziała i natychmiast ściągnęła buty, rzucając nimi na przedpokój. - Propozycja nadal aktualna? - Zapytała nieśmiało.
    Czerwonowłosy chłopak wstał z miejsca i podszedł do niebieskookiej. 
  -  Oczywiście, że aktualna... nigdy bym nie zmienił zdania. - Powiedział pewny siebie. - Nie spodziewałem się, że mi odpowiesz...
  - Jak słooodkooo!! - Pisnął Deidara, który stał nieopodal. - Ino, jestem w szoku!! - Powiedział donośnie, podbiegł do dziewczyny i mocno ją przytulił, podnosząc lekko do góry i obracając się dookoła.
   - Odstaw mnie na podłogę debilu! 
   - Nigdy! Moja siostrzyczka straciła wstręt! Jestem taki szczęśliwy...
   - Do ciebie dalej mam oblechu! - Powiedziała groźnie i uderzyła chłopaka lekko w głowę.
    Blondyn odstawił ją na podłogę i popatrzył smutno, a dziewczyna udała obrażoną. Chłopak zwiesił bezwładnie głowę i westchnął. Blondynka popatrzyła na niego ze słodkim uśmiechem i po raz pierwszy, od bardzo dawna, to ona sama mocno go przytuliła. Chłopak był w szoku, ale odwzajemnił gest, spoglądając przez jej ramię na swojego przyjaciela. Czerwonowłosy uśmiechnął się promiennie, a Deidara przyciągnął go do nich, żeby zrobić grupowy uścisk. Sasori zdziwił się i myślał, że zaraz dziewczyna go znokautuje, ale jednak tak się nie stało i razem, we troje, stali tak przez około minutę. 
    Blondynka wydostając się z uścisku chłopaków już wiedziała, że coś się w niej zmieniło. Nie czuła już tak wielkiego dystansu do Deidary i swojego przyjaciela, nie miała pojęcia co się stało, ale uznała, że to wielki plus. 
   - Dziękuję, że przy mnie jesteście... oboje. - Powiedziała cicho i promiennie się uśmiechnęła.
Chłopcy nic na to nie odpowiedzieli, tylko odwzajemnili jej uśmiech.  Natomiast w ich sercach pojawiło się niespotykane dotąd ciepło. Szczególnie Sasori poczuł, że w końcu może wszystko zacznie toczyć się tak jak on sobie wymarzył. Na słowa Ino zarumienił się po sam nos, ale w tamtej chwili nie robiło to na nikim większego wrażenia.
   
→ ←

    Nastał już wieczór i w końcu nadeszła pora, by Sasori poszedł już do domu. tak też się stało, czerwonowłosy zaczął już zbierać swoje rzeczy i udał się do się do przedpokoju, gdzie zaczął się ubierać. Deidara podszedł do niego i zaproponował, że odprowadzi go, ponieważ chce z nim jeszcze o czymś ważnym porozmawiać. Ubrali się więc do końca i wyszli z budynku, zostawiając blondynkę samą w domu z jej własnymi przemyśleniami dotyczącymi dzisiejszego dnia, który był dla niej krokiem w stronę nowego życia.
   Szli chwile w milczeniu, ponieważ Deidara musiał ułożyć sobie w głowię pytanie, które jako pierwsze chciał zadać. Chciał zapytać jakoś okrężnie, w półsłówkach, ale nie mógł za nic dobrać odpowiednich słów. Sasori nie mieszkał daleko od nich, więc jak najszybciej musiał uporać się ze swoim składniowym problemem. W końcu postawił wszystko na jedną kartę i zapytał wprost.
   - Sasori... podoba ci się Ino? - Zapytał patrząc na drogę pod swoimi stopami.
Czerwonowłosy zdziwił się zadanym pytaniem, ponieważ wydawało mu się, że jego uczucia do Ino są bardzo jasne. Jak widać jego przyjaciel nie grzeszył spostrzegawczością, skoro przez tyle lat nie zdał sobie z tego sprawy. Chłopak westchnął i odpowiedział na pytanie blondyna.
   - Już od dawna Dei... - Powiedział z lekkim smutkiem. - Kiedy się zorientowałeś? 
   - Chyba dzisiaj rano, jak zapytałeś czy możesz z nią porozmawiać sam... 
  - Dei... mój drogi, kocham się w twojej siostrze od ostatniej klasy podstawówki... - Powiedział  spokojnie i lekko się zaśmiał.
   Blondyn słysząc słowa przyjaciela stanął jak w ryty i wydał z siebie okrzyk dzikiej małpy. Czerwonowłosy słysząc to myślał, że zaraz padnie ze śmiechu. Już dawno nie słyszał tego jego krzyku zdziwienia i nie mógł pohamować śmiechu. Po chwili zaczął boleć go brzuch i zgiął się w pół dalej nie zaprzestając rechotania na cały regulator. 
   - Jak to!? - Krzyczał blondyn. - Aż tak długo!!!?? 
   - Tak! - Odpowiedział z trudem prawie płacząc ze śmiechu.
  - Mój przyjacielu, tak to my się bawić nie będziemy. - Powiedział znacznie zmieniając ton na poważny i surowy. - Dlaczego mi nic nie  powiedziałeś??
   - Ja zapytam cie, jak mogłeś nie zauważyć? - Powiedział i ponownie stanął do pionu.
   - Jak ja miałem to niby zauważyć? 
   - Normalnie Dei, na każdym kroku widać, że na nią lecę. 
Blondyn przybrał pozę myśliciela i kilka razy popukał się palcem wskazującym po policzku. 
   - No faktycznie, jak teraz o tym wspomniałeś to to zauważyłem. Ale w sumie ni ma się do dziwić Ino to niezła laska... - Zaśmiał się. - W końcu ja też jestem niezłym ciachem...
   Czerwonowłosy parsknął śmiechem, na co Deidara zareagował klepnięciem go w głowę i powiedzeniem "Nie znasz się, w końcu nie jesteś gejem... chyba". Znowu Sasori słysząc ostatnie słowo odwdzięczył się chłopakowi z pięści w brzuch.
   - Nie jestem gejem! Skąd to "chyba"???
  - No wiesz... bo skoro podoba ci się Ino, to ja też mogę. W końcu jesteśmy ulepieni z tych samych genów. Nasz fenotyp także niewiele się różni. - Zaśmiał się donośnie i objął przyjaciela ramieniem.
   - Nie dzięki stary, nie jestem zainteresowany analem... - Powiedział i zdjął z siebie jego rękę.
   - No i to jest właśnie mój Sasori! - Klepnął go w plecy i już po chwili zorientował się, że stoją pod domem, w którym mieszkał, wraz z rodzicami, chłopak. - A więc do jutra... - powiedział i odwrócił się plecami.
   - Do jutra. - Powiedział i ruszył do drzwi.
   - Tylko żeby mi było jasne Sasori, masz o nią dbać, jakby była księżniczką. Bo jak nie, to nie będę mieć na uwadze tego, że jesteśmy przyjaciółmi od dziecka i się policzymy. - Dodał jeszcze na odchodne i zniknął za rogiem. 

→ ←

Ino została sama w domu ze swoimi przemyśleniami dotyczącymi dzisiejszego dnia i cały czas nie mogła się nadziwić, że uległa urokowi Sasori'ego. "Jak to się stało, że on dzisiaj tak na mnie zadziałał" pomyślała i opadła na swoje łóżko. Nie mogła nadziwić się, że po raz pierwszy od chyba pięciu lat zgodziła się umówić z jakimś chłopakiem. Nie wiedziała, czy on był jakiś wyjątkowy, czy może to tamto wydarzenie coś w niej zmieniło, ale miała nadzieję, że od teraz jej życie zacznie wyglądać, chociaż trochę, lepiej niż wcześniej.
    Westchnęła głęboko i obróciła się w stronę ściany, na której wisiały pamiątkowe fotografie. Jako pierwsze zobaczyła zdjęcie zrobione kilka dni po rozpoczęciu liceum. Była na nim ona, Sai i Shikamaru. Wtedy jeszcze nie była pogodzona z Sasuke, który zresztą obrażony na nią był przez to, że przyjaźniła się z Saiem. Spojrzała dalej i zobaczyła siebie i Deidare jak byli jeszcze małymi blondaskami wyglądającymi prawie identycznie. Uśmiechnęła się pod nosem i od razu przypomnieli jej się rodzice, którzy od dawna pracowali za granicą. Niesamowicie za nimi tęskniła, ponieważ przyjeżdżali tylko na święta... 
   - No właśnie święta! - Krzyknęła jak poparzona i podniosła się do siadu. - Toć to za tydzień! - Dodała i chwyciła za swój telefon komórkowy.
   Wybrała numer do mamy i przykładając telefon do ucha już chciała słyszeć jej głos. Jednak usłyszała tylko charakterystyczne "bip" i potem jeszcze kolejne cztery, aż w końcu kobieta odebrała.
   - Halo? - Powiedziała, a Blondynka ze szczęścia zaniemówiła. - Halo, Ino, kochanie to ty? - Zapytała i automatycznie dziewczyna odpowiedziała.
   - Tak mamusiu... przyjedziecie na święta, prawda?  - Zapytała niepewnie.
Usłyszała tylko głuchą ciszę i już wiedziała, że coś jest nie tak jak powinno. Kobieta westchnęła, a Ino już poczuła, że zbiera jej się na ogromny wybuch złości i smutku jednocześnie.
   - Oczywiście skarbie, że przyjedziemy... - Powiedziała a blondynka odetchnęła z ulgą. - Tylko nie wiemy czy zdążymy na wigilie.
   - Mamo, to jest akurat najmniej ważne. Ważne jest to, abym mogła was zobaczyć, przytulić i opowiedzieć, co się u nas zmieniło. Deidara też bardzo za wami tęskni... Nie mogę się doczekać aż wreszcie będziemy razem, jak rodzina...
  - Oh kochanie... Przecież jesteśmy rodziną. Chociaż nas obok was nie ma, to duchem zawsze nad wami czuwamy. Jesteście w końcu naszymi słodkimi blond urwisami! - Powiedziała radośnie. 
   Ino poczuła tak ogromną radość w sobie, że aż wstała, podeszła do okna, otworzyła je i oparła się o parapet, wdychając mroźne powietrze. 
   - Mamo, chyba ktoś mi się podoba... - Powiedziała cicho i spojrzała w niebo.
   - Naprawdę?! - Powiedziała donośnie. - Jestem w szoku. Kto taki, znam go?
  - Tak, znasz... - Powiedziała i przez chwile zawahała się czy powiedzieć jej teraz czy jak przyjadą. Chwile myślała, ale postanowiła powiedzieć teraz. - To Sasori... - Odpowiedziała cisza.
   - Niemożliwe, Sasori? 
   - Tak mamo... też mnie to dziwi, ale tak właśnie jest. - Powiedziała, a na jej twarz wkradł się ogromny uśmiech. - Dał mi dzisiaj do zrozumienia, że nie powinnam błąkać się po starych, brudnych, zapisanych już kartkach dziennika, tylko iść naprzód i pisać wszystko na nowo.
  - Jestem szczęśliwa, że ktoś wreszcie otworzył twoje serduszko kochanie... - Powiedziała cicho i westchnęła. 
 - Mamuś, muszę już kończyć. Za chwilę wróci Dei i będę musiała z nim poważnie porozmawiać, w końcu Sasori to jego najlepszy kumpel...
   - Wszystko będzie dobrze, widzimy się za niedługo. - Powiedziała i rozłączyła się.
Blondynka popatrzyła przez okno i już widziała jak jej brat wchodzi do budynku. Zamknęła okno, żeby nie wymrozić mieszkania i z powrotem usiadła na swoim łóżku. Po dwóch minutach do mieszkania wszedł Deidara, który od razu zdjął buty i kurtkę i ruszył w stronę pokoju siostry.
   - Inuś, mogę wejść? - Zapytał stojąc przed otwartymi drzwiami, patrząc na niebieskooką.
   - Nie wygłupiaj się, tylko wchodź. 
   Chłopak wszedł spokojnym krokiem i opadł na łóżko tuż obok Ino. Podrapał się po głowie i nie wiedział od czego ma zacząć. Nienawidził zaczynać poważnych rozmów, bo nigdy nie wiedział jak sklecić porządne zdanie. Zresztą dziewczyna także czuła presję i jednocześnie zawstydzenie. Oparła się plecami o ścianę i oderwała od ściany jedno z przyklejonych na niej fotografii. Chłopak zdziwił się, ale nic na to nie powiedział, tylko czekał na kolejny ruch ze strony siostry. Podobało mu się, że to tym razem nie on musi rozpoczynać rozmowę. Niebieskooka spoglądała chwilę na zdjęcie i wręczyła je zaciekawionemu bratu. 
   Deidara od razu chwycił obrazek chcąc wiedzieć, dlaczego jego siostra chciała posłużyć się właśnie nim. Już gdy tylko spojrzał wiedział o co chodzi. Na fotografii znajdowały się trzy postacie. On, Ino i Sasori. Był to któryś z letnich dni, kiedy spędzali czas w domu czerwonowłosego. Siedzieli oni na podłodze w jego pokoju i na pierwszym planie widoczna była roześmiana, krótkowłosa blondynka, która macha w stronę kamery. Obok niej stał Deidara, który trzymał zawstydzonego Sasori'ego, z wielkimi rumieńcami na policzkach, nie pozwalając mu się ruszyć. Czerwonowłosy nie lubił zdjęć i właśnie wtedy próbował się wyrwać. 
   Blondyn przyglądał się zdjęciu,a dziewczyna zaczęła mówić.
  - Wzięłam właśnie tą fotografie, ponieważ ona idealnie pokazuje, jak bardzo wszyscy jesteśmy blisko. - Zrobiła przerwę, a chłopak na nią popatrzył. - Dei, Sasori jest naszym przyjacielem od bardzo dawna, ale właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę, jak bardzo go wcześniej nie doceniałam. 
   - Ja też... nie sądziłem, że potrafi przez tyle czasu ukryć coś przede mną... - Powiedział i zaśmiał się. - Ino... Sasori coś mi właśnie przed chwilą powiedział.
   - Ja też chciałam ci coś powiedzieć...
   - To może zacznij. - Powiedział, a dziewczyna bez wahania zaczęła.
 - Podoba mi sie Sasori. - Urwała i uważnie patrzyła na twarz swojego oponenta. Zaobserwowała tam jednak coś innego niż się spodziewała. Na twarzy blondyna pojawił się ogromny banan, który właśnie zdziwił  niebieskooką. - Nie jesteś zdziwiony? - Zapytała.
   - Oczywiście, że nie. Jestem szczęśliwy. Wiesz, gdybym nie poszedł z Sasorim i bym z nim nie pogadał, może byłbym w szoku, ale tak to teraz się tylko ogromnie cieszę...
    - A ty co chciałeś mi powiedzieć?
   - Chciałem powiedzieć, że jestem mega idiotą, że przez tyle lat, nie zauważyłem, że mój najlepszy przyjaciel kocha się w mojej uroczej siostrzyczce...
   - Tyle lat? - Zapytała, a na jej policzkach zaczęły pojawiać się bladoróżowe wypieki.
   - Sasori twierdzi, że od końca podstawówki... 
Na twarzy dziewczyny pojawiły się większe rumieńce, a serce zaczynało bić jej co raz mocniej. Wzięła głęboki oddech i dłonie zacisnęła mocno na piersi. Czuła w sobie niesamowite ciepło. Coś, czego jeszcze nigdy nie czuła. Niby była już w tej drugiej klasie liceum i miała te prawie osiemnaście lat, a jednak nigdy w życiu poważnie się nie zakochała. Nigdy nie czuła większego pociągu do żadnego chłopaka. Tylko trochę, cztery lata temu, do Saia i jeszcze wcześniej podobał się jej Itachi, kiedy często bywała w domu u Sasuke.
  - Biedny Sasori... - Powiedziała nagle ze smutkiem. - Tyle lat czekał na to, abym odwzajemniła jego uczucia... Czuje się winna... 
   Deidara przybliżył się do siostry i pogłaskał ją po jej, długich, blond, włosach. Nie chciał początkowo nic mówić, ale jakoś tak samo z niego "wyskoczyło"
   - Jestem trochę zazdrosny Inuś... Bo kiedyś też podkochiwałem się w Sasorim. - Powiedział i położył na swoich ustach palec wskazujący na znak ciszy i szeroko się uśmiechnął.
   Dziewczyna parsknęła śmiechem i uderzyła go poduszką, na co ten przewrócił się i wybuchnął śmiechem.



→ ←

    Od chwili, w której Ino odkryła swoje uczucia minęły trzy dni. Był wtorek, czyli i ostatni dzień kiedy szli do szkoły, a oznaczało to, że dzisiaj odbywała się świąteczna impreza w liceum Sunna, na którą Sasori zaprosił Ino. Dziewczyna już od samego rana siedziała zmartwiona przed szafą i wybierała ubrania, które miała założyć. Chociaż miała ona dużo ciuchów nie miała kompletnie pojęcia co ubrać...
   - Dei! - Zawołała, a już po chwili w drzwiach od jej pokoju stał niebieskooki blondyn, który wyjątkowo dzisiaj miał związane w kok swoje, długie blond, włosy.
   - No co tam siorka? - Zapytał i oparł się bokiem o futrynę.
   - Co mam założyć na dzisiaj? - Popatrzyła na niego proszącym, szczenięcym wzrokiem. - Nie chcę wyjść przed Sasorim na łachmaniarza... 
   - Ja ubieram garnitur i tą czerwoną koszulę. - Odpowiedział zwyczajnie, nie respektując pytania siostry. 
   Dziewczyna chwyciła się za głowę i spojrzała na niego jak na kretyna. Wiedziała, że Deidara był narcyzem, ale nie sądziła, że gdy zapyta go o radę przy doborze stroju on zamiast pomóc powie jej, że on już ma ubranie wybrane.
   - No dzięki fiołku za pomoc... 
   - Zawsze do usług. - Rzucił i jak gdyby nigdy nic odwrócił się i odszedł. 
   - Co za idiota... - wyszeptała pod nosem i zaczęła dalej kopać w szafie.
Nagle za swoimi plecami usłyszała głos. "Ta czerwona jest bardzo ładna..." Blondynka jak poparzona odwróciła się i oszołomiona opadła plecami na podłogę, na której wcześniej siedziała. 
   - Sasori!! - Krzyknęła. - Co ty tu robisz?! - Zapytała dalej wrzeszcząc, a on kucnął przy niej i podał rękę, aby z powrotem usiadła. Ona chwyciła jego dłoń i podniosła się do siadu. Czerwonowłosy zaraz potem także rozgościł się na podłodze. 
   - Ja? Ja nie mogłem się doczekać aż cię zobaczę...
   Blondynka poczuła się bardzo dziwnie, bo po raz pierwszy Sasori przyszedł specjalnie do niej, nie do Deidary, siedział w jej pokoju i jeszcze do tego mówił jej, że przyszedł, bo nie mógł już doczekać się, aż ją zobaczy. Na twarzy dziewczyny pojawiły się ładne, zdrowe rumieńce i bardzo szybko odwróciła wzrok, sięgając po sukienkę, o której wspomniał jej przyjaciel. Nie miała odwagi popatrzyć na brązowookiego, strasznie się wstydziła swoich uczuć i tego, że nigdy nie okazywała mu większego zainteresowania, a wręcz mogłoby się wydawać że była nim obrzydzona. Pamiętała jak pewnego razu była strasznie wkurzona na chłopaków, bo jeden po drugim chcieli jej wyznawać jakieś uczucia i wyszła z domu. Na ulicy zaczepił ją Sasori i powiedziała mu, że nie chce go widzieć i niech sobie idzie do Deidary, bo przecież są identyczni.
   - Czyli podoba ci się ta sukienka? - Zapytała nie patrząc na twarz chłopaka. 
   - yhym... - Odparł radośnie widząc zakłopotanie blondynki. 
Sukienka była mniej więcej do połowy uda, bez ramiączek, z białymi puszkami przy dekolcie i w kolorze brokatowo-czerwonym. Faktycznie pasowała do świątecznego charakteru tej imprezy, więc wybór jej przyjaciela był jak najbardziej trafiony, teraz jeszcze tylko pozostało ją przymierzyć i sprawdzić jak bardzo urósł jej tyłek od ostatniego razu, gdy miała ją założoną.
   - Teraz muszę ją przymierzyć, zaraz wrócę. - Wstała z podłogi i udała się w stronę łazienki, gdzie miała zamiar się w nią przebrać. 
   Chłopak został sam w jej pokoju i zaczął się dokładnie rozglądać dookoła. Pierwszym punktem obserwacji była jej ściana  przy łóżko, która wypełniona była różnymi zdjęciami. Niby już widział te wszystkie fotografie, ale mimo to miał ochotę wstać i podejść do tego łóżka. Tak też zrobił, wstał z podłogi i zbliżył się na tle blisko, że nogami dotykał materaca. Podniósł wzrok i przemknął nim po ścianie. 
   - Jestem tu... -  Powiedział pod nosem i przejechał dłonią po obrazku. 
   - Pamiętasz ten dzień? - Zapytał spokojnie ktoś z boku. 
Chłopak odwrócił się w kierunku drzwi i zobaczył Deidare, który wszedł od razu do pokoju. 
   - Nie bardzo... Jednak widzę, że to u mnie w domu. 
   - To wakacje, kilka dni przed tym jak Ino prawie została zgwałcona... -  Powiedział smutno i usiadł na łóżku. -  Trzy dni temu, jak rozmawialiśmy o niej i o tobie, to zaczęła rozmowę posługując się tym właśnie zdjęciem. Wtedy nie wiedziałem do końca dlaczego akurat to, a ona powiedziała, że to dlatego, że tu widać jak bardzo jesteśmy blisko. Jednak ja po przemyśleniu sprawy, wiem  już, że to miało na celu zwrócenie uwagi na to, jak bardzo jej życie się później zmieniło... Wiesz ten cały wstręt do chłopaków. 
   Sasori usiadł obok przyjaciela i nie wiedział, co ma powiedzieć. W głębi serca czuł, że źle robił naciskając na dziewczynę, ale to co do niej czuł było jednak silniejsze niż poczucie obowiązku uszanowania jej dyskomfortu. Deidara klepnął czerwonowłosego pocieszająco  w plecy, a ten tylko ciężko westchnął.
   - Nie łam się chłopie, było minęło. - Próbował go pocieszyć, po czym wstał i już miał zamiar wychodzić z pokoju, kiedy właśnie w tamtym momencie do pomieszczenia weszła Ino. Miała na sobie, wcześniej wybraną przez Sasori'ego, sukienkę, a jej twarz przyozdabiały urocze rumieńce. Sukienka bardzo mocno przylegała do jej ciała, co dodatkowo uwydatniało szczupłą sylwetkę dziewczyny. Deidara stanął jak wryty i wlepiał w nią swój wzrok. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów Ino ubrała coś tak bardzo pokazującego jej kobiece kształty, co wprawił oboje chłopaków w osłupienie.
   - I-Ino...! - Wykrzyknął blondyn. - C-co ty masz na sobie!? Idź się przebrać i to już! - Krzyczał dalej, a dziewczyna bardzo mocno się zmieszała i już chciała pobiec do łazienki, kiedy nagle wstał Sasori i złapał Deidare za ramie. 
  - Deidara, uspokój się... - Powiedział bez emocji. - To tylko twoja siostra, nie napinaj się tak. - Zaśmiał się, a niebieskooki odwinął się i trzepnął chłopaka w głowę.
  - Co ty sobie wyobrażasz, nie napinam się, nie chcę, żeby moja urocza, kochana i śliczna siostrzyczka pokazywała się tak - Wskazał na sukienkę. - Tym wszystkim napalonym facetom!
  - To trzeba było mi pomóc w wyborze, a nie udawać głupka i sobie pójść! - Powiedziała donośnie i na jej twarz pojawił się grymas złości. - Tak poza tym, to Sasori ją wybrał... 
   - Sasori, ty mały zboczeńcu... - Chłopak zmierzył go wzrokiem i zaczął grozić pięścią.
   - Ej, ej, to że niski nie znaczy, że mały! - Rzucił i udał obrażonego.
Z blondyna w momencie uleciała cała złość i parsknął śmiechem mówiąc "Zawsze musisz czymś dowalić". Blondynka patrząc na całe zajście nie wiedziała co ma zrobić. Raz chciała walnąć Deidare, a raz Sasoriego. W końcu wyszła na to, że nikt nie oberwał, a ona poszła do szafy, wyjęła z  niej coś i wyszła z pokoju. Wchodząc do łazienki, już po raz kolejny, trzasnęła drzwiami i wyszła po około pięciu minutach ubrana w czerwone, krótkie,  do kolan kimono przewiązane grubym, żółtym pasem.
   - Teraz lepiej? - Zapytała brata, a ten tylko kiwnął głową.
 - We wszystkim wyglądasz pięknie Inuś... - Odpowiedział na to czerwonowłosy, a Ino odwróciła wzrok. 
   - Dziękuje...
→ ←

      Wieczór nadszedł zadziwiająco szybko i przyszedł czas na to, by wesoła ferajna udała się na świąteczną imprezę w liceum Sunna. Z ich zapałem mogłoby się wydawać, że byliby tam pierwsi, ale jednak tak się nie stało i dalej tkwili w domu blondynów. Bardzo chcieli już wyjść, ale czekali jeszcze n jedną osobę, która miała w zwyczaju się spóźniać. Tą osobą była oczywiście Sakura, bo kto inny byłby tak roztrzepany. Sasori'emu na samą myśl o tym, że Ino go kiedyś próbowała z nią swatać, robiło się słabo. To znaczy, nie było to takie typowe swatanie, dziewczyna po prostu zapraszała różowowłosom na ich spotkania, a ona się dostawiała... Bardzo dobrze pamiętał jak się poznali. Było to w wakacje, kiedy spieszył się do domu, a z naprzeciwka wybiegła jakaś dziewczyna, która go staranowała. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że potem to on na tą dziewczynę wpadł kilka godzin później... Ona wtedy próbowała mu sprzedać jakieś tandetne teksty o jakimś tam przeznaczeniu, ale on oczywiście tego nie kupił. Okazało się wtedy, że mają wspólnego przyjaciela...Deidare. Tak pokrótce wyglądała historia jego kontaktu z Sakurą... wtedy jeszcze nie przypuszczał, że Deidara i ona zbliżą się do siebie na tyle, żeby zostać parą. 
   - To chore... - Wymamrotał poddenerwowany czerwonowłosy chłopak, który siedział, już w wyjściowym ubraniu, na kanapie w salonie bliźniaków. - Ta dziewczyna nie ma za grosz wyczucia.
   - Pilnuj swojego nosa Sasori, coś musiało się stać, że się spóźnia. - Warknął Deidara. 
Blondyn był tak samo zniecierpliwiony, jednak nie chciał być zły na swoją dziewczynę, którą znał na tyle długo, żeby wiedzieć, że spóźnianie się to jej specjalność. 
  - Może zadzwoń do tej swojej księżniczki. - Wypaliła Ino, która siedziała na fotelu naprzeciwko kanapy. - Odebranie telefonu jej chyba nie zbawi... Tak w ogóle to mogłaby chociaż napisać, że się spóźni... moglibyśmy wtedy po nią podejść, a nie  czekamy jak te pacany...
   - Ino ma rację. Zadzwoń.
Deidara chwycił za swoją komórkę i wybrał numer do zielonookiej, jednak okazało się, że miała wyłączony telefon.
   - No i pięknie - Powiedział Deidara ze złością. - Zabije ją... 
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Ino wstała i podbiegła otworzyć. Stała przed nią zdyszana Sakura, która nie mogła złapać oddechu. Ino zdziwiła się na jej widok, bo nie pamiętała, by kiedykolwiek widziała ją taką zdyszaną.
  - Przepraszam za spóźnienie... - Powiedziała i oparła się o framugę. - Prawie wpadłam pod samochód i gościu mnie zatrzymał, czy nic mi nie jest. Chciał mnie na siłę zaciągnąć do szpitala, ale jakoś udało mi się wykręcić! - Mówiła szybko, dysząc przy tym jakby przebiegła maraton.
   - Nieźle musiałaś się śpieszyć... 
  - Tak było... po drodze wypadł mi telefon i trochę się poobijał. Próbowałam go złożyć ale chyba się popsuł. - Powiedziała smutno i wyciągnęła, z kieszeni płaszcza, rozwaloną na kawałki komórkę. 
   Ino nie mogła się nadziwić, że dziewczyna nie ściemniała, tylko mówiła prawdę. Od zawsze Sakura sprawiała wrażenie osoby, która powie każdą bajeczkę, byle by mieć jakichś znajomych. Kiedyś nawet Hinata opowiadała jej jak były małe to podawała się za jakąś księżniczkę, która została obdarzona, przez wróżki chrzestne, darem mądrości i piękna... czy jakoś tak. Niebieskooka na samo wspomnienie, swojej granatowowłosej przyjaciółki poczuła niesamowitą nostalgię. Jednak nie to miało być teraz najważniejsze. Teraz liczyło się to, żeby jak najszybciej dostać się do liceum Sunna. 
   - Dei, Sasori! - Krzyknęła Ino. - Ruszać dupska z kanapy, ubierać buty i kurtki i drałujemy do szkoły!
   Po tych słowach oboje, jak na rozkaz, stanęli w przedpokoju i posłuszne ubrali to co kazała blondynka. Popatrzyli się jeszcze po kieszeniach, czy przypadkiem czegoś nie zapomnieli i ruszyli do drzwi. Blondyn chwycił dłoń Sakury i wyszedł z mieszkania przodem zostawiając Ino wraz z Saorim w przedpokoju. Czerwonowłosy odczytał to jako zachęta do jakiejś akcji wobec dziewczyny, ale on sam na tyle nie był przyzwyczajony do obecnej sytuacji, że nie wiedział jak ma się zachować. Blondynka popatrzyła na jego zarumieniona twarz i już wiedziała, że chłopak zastanawia się nad czymś co jej dotyczy.
   - Idziemy? - zapytała speszona. 
  - Pewnie, że tak. Czekaja na nas... - Wydukał pod nosem i wyszedł wraz z dziewczyną na korytarz. 
   Już zaczął schodzić po schodach, kiedy nagle poczuł na swojej dłoni, jak dziewczyna musnęła go palcem. Zdziwiony odwrócił wzrok i zobaczył zarumienioną po same uszy blondynkę, która zawstydzona patrzyła w bok. Ino chciała postawić pierwszy krok i złapać go za rękę, ale chłopak szedł za szybko i nie trafiła. Czuła się jak fajtłapa i nie mogła spojrzeć mu w oczy. 
   - P-przepraszam... - Odezwała się ledwo słyszalnie. 
Sasori miał wrażenie, że właśnie z tego całego, bijącego od niej, uroku stanęło mu na chwilę serce. Nie mógł się ruszyć, jedyne co mógł to patrzeć na jej śliczną, jasną i nieskalaną niczym buzię. Kiedy już trochę oprzytomniał, ni stąd ni zowąd chwycił blondynkę za dłoń i nic nie mówiąc, lekko pociągnął dziewczynę w stronę schodów. Ona nie protestowała i posłuszne skierowała się tam, gdzie czerwonowłosy wyznaczył. 
   Kiedy zeszli po schodach na parter, trzymając się za ręce, Deidara aż pisnął ze szczęścia. Sakura nic nie wiedziała o tym, że Ino i Sasori mają się ku sobie, więc stojąc nieruchomo, z niedowierzaniem wlepiała w nich swoje zielone oczy. "O co chodzi...?" pomyślała, bo zdała sobie sprawę, że przecież jeszcze zaledwie wczoraj jej koleżanka miała wstręt to mężczyzn, a tu nagle taka akcja.
  - Zuch chłopak!! - Krzyknął zachwycony niebieskooki, a Sasori przybrał naburmuszoną minę. - Wiedziałem, że podołasz zadaniu.
  - Zamknij japę Deidara. - Oznajmił i przeszedł, razem z Ino, obok tamtej dwójki z miną obrażonego. 
   - Ej, weź Sasoś, nie bądź taki... daj popatrzeć! - Krzyknął za nimi, ale w odpowiedzi usłyszał tylko znajome "Wal się!". Zachichotał pod nosem i odwrócił się w stronę swojej różowowłosej dziewczyny. - To co, idziemy misia? 
   - Tak, ale mam pytanie. - Odwróciła się do niego i wejrzała w głąb jego narcystycznej duszy. - Co jest z tym dwojgiem? Są razem? 
  - Oj Sakuś, Sakuś, tyle ubawu cie ominęło... Kilka dni temu Sasori przyznał się, że podkochuje się w Ino, a i jakoś tak się stało, że ona zgubiła wstręt. W taki właśnie sposób zbliżyli się do siebie i jakoś to powoli zaczyna wyglądać. - Odpowiedział, chwycił ją za dłoń i wyciągnął na ulice, chcąc dogonić siostrę i przyjaciela.


→ ←

      Kiedy doszli już do szkoły, budynek był wypchany przed wejściem tak, że ledwo udało im się przebrnąć przez cały ten tłum. Jednak, kiedy już im się udało skierowali się do szatni, gdzie zostawili swoje kurtki. Wtedy właśnie Sakura zaprezentowała wszystkim swoją czarną, przylegającą do ciała, krótką sukienkę, która mocno odsłaniała jej jasne ramiona. Deidara był mocno poruszony tym widokiem. Uważał, że kreacja bardzo podkreśla jej kobiecość i dodaje niesamowitego seksapilu. Ale to było jego zdanie. Ino na sam ten widok aż się wzdrygnęła. Nie mogła patrzeć na tak skąpą sukienkę, kiedy na zewnątrz było z minus dziesięć stopni. Co prawda we wnątrz budynku było ciepło, no ale jednak... A do tego blondynka uważała, że taka kiecka jej nie pasuje, bo jest płaska jak deska... jest zdecydowanie za chuda. Ino wiedziała, że zielonooka miała kiedyś problemy z anoreksją, ale i tak nie mogła sobie odpuścić. Chyba po prostu jej nie lubiła, a perspektywa tego, że mogłaby w przyszłości zostać. jej bratową ją przerażała. 
    Sasori jednak miał wszystko to gdzieś. Nie lubił Sakury i to się równało z tym, że się mu nie podobała. Zresztą on miał w głowie tylko niebieskooką blondynkę, a inne dziewczyny nie miały dla niego kompletnego znaczenia. Chociaż prawdę mówiąc w szkole nie miał lekko, bo co chwilę kręciły się wokół niego jakieś adoratorki. On natomiast albo je ignorował, albo kiedy miał zły humor coś im nawrzucał. 
    Chłopak poczuł nagle,  że ma dość sterczenia w szatni i gapienia się na wchodzących i wychodzących ludzi i przerwał Deidarze, który zawzięcie komentował strój swojej dziewczyny.
   - Nie wiem jak wy, ale ja nie zamierzam tu siedzieć do końca imprezy... - Powiedział oschle i zerknął na swoją miłość, która właśnie poprawiała swoje długie włosy. - Chodźmy już.
   - Dobry pomysł! - Odpowiedziała Sakura, znudzona gadaniem swojego chłopaka.
    Udali się więc do wnętrza ogromnej sali, która wypełniona była stadem bawiących się nastolatków. Aż nie chciało się wierzyć, że na tej imprezie nie ma alkoholu, bo co chwile słychać było jakieś dzikie okrzyki. W sumie kto tam wie, zawsze znajdzie się jakiś sposób, by wnieść ze sobą jakieś używki. 
   Blondyn wraz z Sakurą postanowili udać się na poszukiwanie jakiegoś wolnego stolika czy po prostu miejsca, gdzie mogliby sobie spokojnie usiąść, a para zagubionych zakochanych została pozostawiona na pastwę losu w tłumie imprezowiczów. Sasori nie wiedział od czego zacząć, ale podszedł do dziewczyny zdecydowanym krokiem i popatrzył jej prosto w oczy.
   - Zatańczymy? - Zapytał nieśmiało.
   - Pewnie! - Odpowiedziała z entuzjazmem dziewczyna. - Kocham tańczyć! 
Już mieli zaczynać, kiedy nagle obecna piosenka zmieniła się na znany smut, melody - "HORIZON", do obściskiwania się. Żadne z nich się tego nie spodziewało i czuli się nieco zmieszani. Nie pozostało im nic innego jak zatańczyć tego wolnego. Czerwonowłosy chwycił Ino jedną ręką w pasie i lekko przyciągnął do siebie. Niebieskooka nieśmiało objęła chłopaka ramionami i już po chwili bujali się powoli w rytm, płynącej z głośników, muzyki. 
   - No proszę, proszę. Kogo ja widzę, czyż to nie Sasori? - Powiedział ktoś stojący nieopodal. Tańcząca para jednocześnie odwróciła się zdziwiona. Chłopak nie wiedział o co chodzi, ale kiedy już zobaczył kto wypowiedział te słowa już wiedział, że to nie będzie nic przyjemnego. Była to bowiem dziewczyna, którą niecały tydzień temu odrzucił i akurat wtedy miał bardzo zły dzień. Powiedział jj wtedy coś bardzo niemiłego i bał się, że dziewczyna może chcieć się za to zemścić.
   - Czyli przez ten tydzień znalazłeś sobie jakąś blondyneczkę... - Powiedziała i z pogardą spojrzała na Ino. - Myślałam, że stać cie na więcej... Taki wypłosz jak ona... no proszę cie. Szaleje za tobą pół szkoły, a ty za takim chuchrem? Masz ty w ogóle wzrok? Widzisz jak ona jest ubrana? Kto w tych czasach na imprezy zakłada kimono? 
   - Daruj sobie Kioko... nie mam zamiaru się z tobą kłócić. - Powiedział i objął ramieniem blondynkę. - Ubiera się jak kobieta, która się szanuje i nie chce pokazywać wszystkim swojego tyłka, jest urocza i inteligentna, a to, że jest blondynką dodaje jej uroku. - Popatrzył na nią z zafascynowaniem i delikatnie chwycił jeden z kosmyków jej włosów. 
   Blondynka zarumieniła się słysząc to po same uszy i spuściła wzrok. Natomiast Kioko wyglądała, jakby zaraz miała zamiar wydrapać dziewczynie oczy. 
   - A zresztą jeśli masz jakiś problem co do jej urody, to idź z tym do Deidary... to jego siostra bliźniaczka.
   - Przecież Dei nie ma rodzeństwa! - Powiedziała oburzona.
   - A nie pomyślałaś, że może cie nie lubi i nie chce ci nic o sobie opowiadać? Kioko, jesteś mega natrętna. Przejrzyj wreszcie na oczy! i zostaw mnie i moją dziewczynę w spokoju! - Powiedział donośnie. 
   - Pfff... jesteście żałośni. A ta dziewczyna jest zbyt szpetna, żeby być siostrą takiego ciacha jak Deidara... Bajeczki to ty sobie możesz tworzyć przystojniaku, ale ja nie jestem głupia.
   Kiedy dziewczyna zajęła się swoim przemówieniem do pary podeszli Sakura i Deidara, chcąc oznajmić, że znaleźli miejsce. Nie byli w temacie, także nie śmieli przerywać brązowowłosej dziewczynie.
   - O Deidara! - Krzyknęła uradowana Kioko. 
   - Hmmm... czy ty właśnie obraziłaś moją siostrę? - Zapytał i popatrzył na nią surowo.
   - Cz-czyli to twoja siostra!!?? - Pisnęła i nie mogła uwierzyć własnym uszom i oczom. - Jak to możliwe!? 
   - Normalnie lala, jak masz coś do moich przyjaciół i mojego chłopaka, to cie zaraz mogę tutaj wyjaśnić na oczach ludzi... - Odpowiedziała poważnie Sakura, która wyglądała, jakby już szykowała się do bitki. - Mogę obić ci tą buźkę tak, że nikt cie nie pozna, albo w tej chwili odwracasz się i idziesz szukać kłopotów gdzieś indziej. - Dodała a brązowowłosa cofnęła się krok w tył. - Liczę do trzech i ma cię tu nie być. Raz... - Powiedziała i już nie było obok nich natrętnej dziewczyny.
   - Boże... co raz więcej tego bydła... - Powiedział blondyn, przyciągnął do siebie Sakure i złożył na jej policzku całusa. - Całe szczęście jest z nami odstraszacz rangi S. - Zaśmiał się.
   - Dzięki za wszystko, ale dalibyśmy sobie radę. - Podziękował zmieszany Sasori.
   - Wiem, wiem... ale jak usłyszałam, że tak obraża Ino to, nie mogłam jej darować. Przecież Ino jest taka piękna... a ona śmiała twierdzić inaczej. Pewnie zazdrościła jej urody i tyle. Chyba większość dziewczyn jej zazdrości... Ja zresztą też.
   W tamtym momencie Ino poczuła, że cały ten czas źle oceniała Sakure, że może wcale nie jest taka zła jak jej się wydawało? Tak stanęła w jej obronie mimo tego, że ona jej dokuczała i czasami dogryzała jakimiś niefajnymi tekstami... Jednak była porządną, ale zabłąkaną dziewczyną, która chciała znaleźć swoje miejsce na ziemi.
   - Dziękuję ci Sakura... - Powiedziała uprzejmie. - Nie masz mi czego zazdrościć... bycie urodziwą to przekleństwo. Zawsze przytacza się ktoś, kto ocenia tylko i wyłącznie po wyglądzie. Na całe szczęście Sasori taki nie jest... - Popatrzyła na chłopaka i posłała mu dyskretny uśmiech. - Ty też masz ogromne szczęście, że trafiłaś na mojego brata... oj także patrzy głębiej i stara się dostrzegać same dobre rzeczy. Chociaż sam jest narcyzem! - Dodała na koniec i głośno się zaśmiała, a cała reszta zaraz za nią. 
   Zabawa trwała na całego, a blondynka poczuła, że zrobiło się bardzo gorąco i potrzebuje zaczerpnąć świeżego powietrza. Podeszła bliżej czerwonookiego i delikatni go szturchnęła. 
   - Sasori... - Zaczęła cicho. - Poszedłbyś się ze mną przewietrzyć? - Zapytała, a chłopak od razu, nic nie mówiąc chwycił ją za nadgarstek i ruszył w stronę szatni, gdzie bez słowa wzięli rzeczy i wyszli z budynku.
   Szli przez chwilę w milczeniu, aż nagle dziewczyna stanęła zaraz przy wejściu do małego parku. Chłopak także się zatrzymał i popatrzył na nią z rozmarzeniem.
   - Ino, jesteś taka śliczna... - Powiedział i zaczął uważniej przyglądać się, jak na jej długich blond włosach, gładko układa się, w cienkie stróżki, bladożółte światło, wydobywające się z, pobliskiej latarni. 
   - Dziękuje, że tak myślisz... ale moja uroda jest czymś, czego szczególnie nie lubię... 
   - Wiem, jednakże patrząc na ciebie nie mogę ci tego nie powiedzieć... - Powiedział i lekko się zarumienił. 
   - Sasori dziękuję, że wtedy powiedziałeś o mnie takie miłe rzeczy tej dziewczynie... To było naprawdę miłe...
   - Mówiłem tylko prawdę. Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem Ino... Ja...  - Zaczął, ale tak samo szybko skończył widząc, że dziewczyna już chciała mu przerwać. 
   - Sasori... wiem co chcesz powiedzieć. - Zaczęła i od razu zarumieniła się po same uszy. Ja nie wiem tylko czy jestem na to gotowa... 
   - Daj spokój. - Zaśmiał się i poczochrał blondynkę bo głowie rozładowując całe napięcie.
Nastała chwila ciszy, a dziewczyna tylko uśmiechnęła się promiennie i lekko podrapała po policzku.
   - Kocham cie Ino. - Powiedział niespodziewanie i nagle czas stanął w miejscu dla tej niebieskookiej dziewczyny o długich blond włosach, która przez tyle lat nie chciała usłyszeć od żadnego chłopaka tego zdania. Myślała, że jej życie miłosne skończyło się wraz z tamtym niemiłym letnim wydarzeniem, kiedy to prawie została zgwałcona przez swojego własnego dziadka i została uratowana przez Sasuke. Myślała bowiem, że nigdy nikogo już nie obdarzy uczuciem i do końca pogrąży się w swojej rozpaczy. Jednak Sasori zabłysnął niczym jasne światło i zadziałał jak balsam na jej zranione serce. 
   Te trzy słowa sprawiły, że nie chciała uciekać, ale chciała zostać tak na zawsze czas niestety płynął dalej... Bała się uczuć chłopaka, ale poczuła w sobie coś takiego, że nie mogła się powstrzymać. Przyciągnęła do siebie mocno chłopaka i po raz pierwszy w życiu pocałowała kogoś przekazując wszystkie swoje uczucia. Chłopak był w szoku, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. 
   - Ja także chce cię pokochać Sasori. Teraz możesz mi w tym pomóc. Już na zawsze chcę być tylko twoja.


~The End



"Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce 
i przenieść ją przez całe życie."


sobota, 10 grudnia 2016

Rozdział 32


  Witam, po kolejnym zastoju weny twórczej. Oto przedstawiam wam, o zacni czytelnicy, rozdział okalany numerem 32 :D Pierwej jednak wytłumaczyć swoją nieobecność byłabym rada. Zatem stało się tak, że szkoła pochłonąć zdołała cały mój wolny czas. Nie było czasu na jakiekolwiek pisanie XD Jednakże pewnego dnia w szkole na lekcji j. francuskiego tak się nudziłam, iż zaczęłam bazgrać i z tego wyrósł pomysł zwany "Świąteczny specjal" jeszcze nie mogę zdradzić o czym i o kim będzie, ale będzie :P Zakwitł również pomysł na ter rozdział.
Także pozdrawiam i zapraszam do czytania rozdziału 32.

 Ps. Na ten tydzień moimi dwiema ulubionymi piosenkami są : "Gures" DOEN i "Silhoutte" KANA-BOON; Polecam serdecznie XD (kliknij na tytuł piosenki a znajdziesz)

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    - To, gdzie masz zamiar mnie zabrać?  - Zapytałam od czapy, chcąc przerwać wcześniejszy temat, który wywoływał u mnie zbyt wielkie zawstydzenie. Blondyn troszkę się zdziwił, ale zaraz odpowiedział na moje wyrwane z kontekstu pytanie.
   - Zabiorę cie do magicznej krainy, w której poczujesz się jak księżniczka.

***

    Usłyszałam to zdanie i zrobiło mi się bardzo dziwnie. Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Wiedziałam natomiast, że chłopak także się speszył.
   - To może chodźmy? - Zapytał nerwowo.
pokiwałam potwierdzająco głową i ruszyłam za nim. Wyszliśmy przez główną bramę szkoły i zaczęliśmy iść przed siebie. Po kilku minutach ciszy Minato skręcił w lewo i stanął jak wryty, a ja niechcący na niego wpadłam. Nie wiedziałam, o co może mu chodzić, więc nie widziałam innego rozwiązania jak zapytać go.
   - Coś się stało? - Chłopak nic nie odpowiedział, tylko dalej wgapiał się w przestrzeń przed nami. Postanowiłam więc sprawdzić co znajduję się na lini wzroku mojego nowego kolegi. Teraz już wiedziałam o co chodziło. Niedaleko, po drugiej stronie ulicy, siedziała na ławce obściskująca się para.
   - To moja była dziewczyna. - Powiedział smutno i wskazał na tą brunetkę. - Byliśmy razem półtora roku i nagle, trzy miesiące temu, mnie zostawiła twierdząc, że nie czuję się przy mnie jak kobieta...
  - Przykro mi... - Nie bardzo wiedziałam co zrobić, więc powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. 
   - A ty Kushina, masz kogoś? - Zapytał i popatrzył prosto w moje niebieskie oczy,
Zdziwiłam się pytaniem, bo było dosyć osobiste, ale z racji, że on opowiedział mi o tamtej dziewczynie, to czułam, że ja też powinnam powiedzieć jak jest ze mną. A tak poza tym, to, nigdy z nikim nie byłam w związku... Nikt prócz Madary się mną nigdy nie interesował, a ja nie chciałam z nim być, więc tak to wyglądało. 
   - Nie... Nigdy nikogo nie miałam. - Powiedziałam spokojnie i westchnęłam.
  - Jak to możliwe? - Zapytał zdziwiony?   - Taka ładna dziewczyna, a przez siedemnaście lat nie miała powodzenia u płci przeciwnej? 
    Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Stałam tylko z szeroko otwartymi oczami, z wielkimi różowymi plamami na policzkach i w wielkim szoku. "Co on właśnie powiedział?" Takie pytanie rozbrzmiewało, niczym echo, w mojej głowie. Nie wierzyłam, że to wszystko co tu się działo miało miejsce naprawdę. 
   - O, przepraszam... - Powiedział i zwiesił głowę.  - Zawstydziłem Cie... 
Pokiwałam potwierdzająco głową zdobywając się na ciche "yhymm", a on lekko zachichotał. 
   - Jesteś taka urocza Kushina... Przypominasz mi Ane. Moją byłą dziewczynę, ona też kiedyś była taka. Niestety jakiś czas później czar prysł i ukazał mi wredną i chciwą lalunie, którą naprawdę była.
    Nie bardzo zwróciłam uwagę na dalszą część wypowiedzi. Słyszałam tylko do momentu "Przypominasz mi Ane, moją byłą dziewczynę". Wszystko nagle zrobiło się dla mnie jasne i klarowne. Dlatego się mną interesował i dlatego prawił mi te wszystkie komplementy. Przypominałam mu jakąś inną dziewczynę, która mu się podobała. Czyli te wszystkie epitety, którymi mnie obsypywał tak naprawdę były do kogoś innego.
  - Rozumiem... - Powiedziałam cicho i ruszyłam w stronę, w którą wcześniej wpatrzony był blondyn. Przeszłam przez jezdnię i znalazłam się na terenie parku, a tuż obok siedziała wcześniej wspomniana dziewczyna. Kiedy Minato zobaczył jak wchodzę na jezdnię, ruszył za mną, a że byłam już jakiś kawałek od niego krzyknął za mną.
   - Kushina, dokąd idziesz?! - Podbiegł szybko i chwycił mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i z lekką złością popatrzyłam w jego morskie oczy.
   - Idę do domu. - Odpowiedziałam sztywno. 
   - Wybacz mi, chyba cię uraziłem porównując Cie do niej, prawda? 
   - Tak trochę... - Odwróciłam wzrok.
Wtedy usłyszałam, jak chłopak już bierze oddech by mi coś powiedzieć, ale ktoś mu przerwał.
   - Minato... proszę, proszę. Kogóż to moje piękne oczy widzą? 
Zobaczyłam tamtą brunetkę, a moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Przed nami stała wysoka brunetka o śnieżnej cerze i dużych brązowych oczach. Był to idealny przykład typowej Japońskiej dziewczyny. 
   - Ana! - Powiedział zdumiony i jak na zawołanie puścił mój nadgarstek. 
  - Cóż to, napastujesz dziewczyny w biały dzień w środku parku? - Zaśmiała się szyderczo. - Nie sądziłam, że upadniesz aż tak nisko po naszym zerwaniu...! - Zaśmiała się donośnie, a ja widziałam jak na twarz blondyna wkrada się smutny wyraz. 
   Minęła chwila i blondyn chyba nie miał zamiaru zacząć się bronić. Coś ruszyło moim sercem i nie mogłam pozwolić, żeby jakaś paniusia szydziła z takiego miłego chłopaka. Zebrałam się więc w sobie, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić. 
  -  On mnie wcale nie napastuje. Jestem jego dziewczyną. - Z początku sądziłam, że nie przejdzie mi to zdanie przez gardło, ale kiedy już zaczęłam to, wyszło zemnie tak naturalnie, że aż sama byłam w wielkim szoku, a co dopiero Minato...
   Blondyn popatrzył na mnie zszokowany i jednocześnie trochę zawstydzony, a Ana aż ze zdziwienia otworzyła usta.
   - Mogłabyś łaskawie zostawić mojego Minato w spokoju wiedźmo? Jak wiem, już dużo czasu minęło od waszego zerwania, także łaskawie zmiataj stąd i nie waż mi się nawet na niego patrzeć. Wiedz, że jak się nie dostosujesz, to własnoręcznie wydrapie ci te twoje "piękne oczy". - Podrapała teatralnie powietrze, a dziewczyna cofnęła się dwa kroki w tył.
  - Nie musisz być taka agresywna ruda... - Powiedziała i rękami pokazała gest uspokajania.
Dziewczyna nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że tym jednym, ostatnim, wypowiedzianym słowem tak bardzo mnie zdenerwuje. Zanim Ana zdążyła się zorientować, ja już z całej swojej skumulowanej siły uderzyłam ją z pięści w brzuch. Brunetka pod wpływem ciosu zgięła się w pół, chwyciła za bolące miejsce, a ja zaczęłam krzyczeć.
  - Nie jestem ruda!! Moje włosy są czerwone do jasnej cholery ty ślepa wywłoko!! - Już czułam chęć zadania jej kolejnego ciosu, jednak nagle Minato złapał mnie za ramie. 
   - Kushina, uspokój się!
Kiedy usłyszałam jego głos, moja cała złość nagle gdzieś wyparowała.
   - Przepraszam za nią Ana, jest bardzo impulsywna. - Powiedział spokojnie, kiedy dziewczyna zaczęła się prostować i cofać w tył.
   W tym momencie do brązowookiej podbiegł chłopak, z którym wcześniej siedziała na ławce. Chwycił ją w pasie i popatrzył na nas.
  - Przepraszam was bardzo za nią! - Powiedział donośnie, skłonił się w naszą stronę i prowadząc dziewczynę odszedł szybkim krokiem.
   Blondyn popatrzył na mnie surowym wzrokiem, ale po chwili westchnął i poklepał mnie ręką po głowie. 
  - Dziękuję Ci za pomoc. Uratowałaś mnie przed samo destrukcją... - Zaśmiał się i słodko uśmiechnął.
   - Nie ma za co, nie mogłam patrzeć jak ta księżniczka się tu tak panoszy. - Zawstydziłam się, a chłopak tym razem pogłaskał mnie po głowie, przeczesując pasmo moich, czerwonych, włosów.
  - Jesteś dobrą dziewczyną. Jesteśmy razem zaledwie trzy minuty, a ja już zastanawiam się kiedy powinniśmy wziąć ślub. - Powiedział jak gdyby nigdy nic.
   - To dobrze. - Powiedziałam nie zastanawiając się, kiedy nagle dotarło do mnie co dokładnie chłopak powiedział. - Czekaj!! Coo?! - Krzyknęłam a on wybuchnął śmiechem.
   - Tylko żartuje pomidorku! - Śmiał się dalej, a ja po chwili namysłu dołączyłam do niego.
   - Jesteś nienormalny!
   - Za to ty jesteś urocza Aka-chan!


→ ←

      Kiedy już się uspokoiliśmy Minato pokazał mi okolice. Chodziliśmy tu i tam, zobaczyłam wiele ciekawych miejsc, których sama bym pewnie nawet nie zauważyła. Do tego było tak przyjemnie... Minato był taki miły i pomocny. Faktycznie czułam się trochę jak księżniczka, a poza tym miałam wrażenie jakbym znała go dłużej niż zaledwie te dwa dni. Jednak to było niemożliwe.
   Po jakiś dwóch godzinach ponownie stanęliśmy pod bramą szkoły, gdzie musieliśmy się niestety już pożegnać.
   - To do jutra. - Powiedział i obdarował mnie swoim firmowym uśmiechem, który sprawiał, że uginały się pode mną kolana. 
  - Tak, do jutra... - Odparłam i odwróciłam się, żeby zacząć iść w stronę domu, kiedy nagle usłyszałam jeszcze za sobą.
  - To zaszczyt było mieć taką udawaną dziewczynę!
    Odwróciłam się, ale wtedy już zobaczyłam go jak biegł w przeciwną stronę, oddalając się ode mnie, coraz szybciej. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko, bo w głębi serca czułam przeszywające ciepło. Takie uczucia nigdy nie biorą się znikąd i ja o tym dobrze wiedziałam. Ten chłopak był inny niż wszyscy, coś mnie do niego przyciągało. Bardzo mnie zauroczył i było to niesamowite uczucie. Nie podobne do żadnego innego, unikane, ale najważniejsze było to, że mi się podobało.
    Ruszyłam w stronę domu, a kiedy przeszłam zaledwie kilkanaście metrów usłyszałam krzyk. "Kushina!". Słychać było w tym jednym słowie taką panikę, a jednocześnie tak wielką ulgę, że nie mogłam w to uwierzyć. Stanęłam w miejscu jak wryta i nie wiedziałam czy powinnam się odwracać w stronę osoby nawołującej mnie. Jednak przełamałam się i zobaczyłam zziajanego Madare. Dobiegł do mnie i ze zmęczenia zaczął głośno sapać. Chłopak zgiął się w pół i oparł błonie na kolanach, a jego oddech był bardzo nierówny i przyspieszony. Musiał długo biegać, ale dlaczego? 
   - Madara, co tu robisz? - Zapytałam zdziwiona i położyłam dłoń na jego ramieniu. Wtedy on podniósł głowę i nasze twarze były bardzo blisko siebie. Speszona odsunęłam się, a fioletowooki wyprostował się.
   - Kushina... - Zaczął, starając się wyrównać oddech. - Gdzieś ty była? Szukałem cie od dwóch godzin... 
   - Byłam na spacerze - Powiedziałam spokojnie. - dlaczego mnie szukałeś?
  - Przyszedłem pod twój dom i jak zawsze rzuciłem kamykiem w twoje okno, a ty nie schodziłaś na dół. Zacząłem się martwić, czy twoi rodzice ci czasem nic nie zrobili. Podszedłem i zapukałem. Otworzyła twoja matka, zapytałem więc, czy mogłaby cie zawołać. Ona jednak powiedziała, że jeszcze nie wróciłaś ze szkoły do domu. Przeraziłem się, że coś mogło ci się stać! Postanowiłem więc przeszukać wszystko dookoła szkoły. Na całe szczęście nic ci nie jest... chyba bym sobie zrobił krzywdę, gdyby coś ci się stało, bo zawsze przecież mogłem na ciebie poczekać tą godzinę, żebyś nie wracała sama...
   - Madara... Nie musisz się tak o mnie martwić. Była ładna pogoda i postanowiłam trochę pospacerować. I tyle, możemy już wracać do domu. - Uśmiechnęłam się promiennie na samą myśl, że chłopak tak się o mnie martwił, to było naprawdę urocze...
   Fioletowooki odwzajemnił mój uśmiech i podszedł bliżej. Przybliżył się do mojej twarzy i cmoknął mnie w nos. Zamarłam i na moje policzki wkradł się przeogromny rumieniec. Nie wiedziałam jak mam się zachować, był tak blisko, a moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Byłam strasznie zdenerwowana, nie wiedziałam, co chłopak teraz planuje zrobić. Przebił wszystko to czego bym się spodziewała. Byłam w szoku i zasłoniłam twarz ręką.
   - Kushina... Kocham cie. - Przytulił mnie mocno i kontynuował, bo ja nie mogłam nic na to wyznanie odpowiedzieć. - Mówiłem to już wiele razy, ale stwierdziłem, że i kolejny raz nie zaszkodzi. Nie znam twoich uczuć Kushina, ale bardzo chciałbym je poznać. Jeśli nie czujesz tego co ja to mimo wszystko zostanę przy tobie, ale jeśli czujesz coś więcej, to z ogromną chęcią stanę się twoim miłosnym niewolnikiem.
   - Madara... nie mogę na razie ci na to nic odpowiedzieć. Nie jestem na to jeszcze gotowa...
  - Rozumiem... zawsze będę na ciebie czekać. - Powiedział i oswobodził mnie ze swoich objęć. 
   - Cieszę się, że rozumiesz... - Odpowiedziałam i westchnęłam z ulgą, bo już się bałam, że tym razem będzie chciał wymusić na mnie odpowiedź. na całe szczęście tak się jednak nie stało i nadal jako wolna dziewczyna nie byłam do niczego zobowiązana.


→ ←

    Madara jak zwykle odstawił mnie pod same drzwi i na pożegnanie, tym razem, tylko mnie przytulił, choć spodziewałam się całusa w policzek. Widocznie trochę zabolały go moje wcześniejsze słowa odrzucenia.  Jednak w mojej głowie nie panował porządek, ale ogromny rozgardiasz. Myślałam tylko o dwóch osobach. Osobach, do których czułam dwa zupełnie różne uczucia, ale jednak nie potrafiłam tych uczuć nazwać. I Madara i Minato działali na mnie onieśmielająco i przy obu na mojej twarzy pojawiały się rumieńce. Nie wiedziałam jednak dlaczego akurat Minato. Przecież w ogóle go nie znałam, ale stwierdziłam też, że dopiero kiedy on się pojawił zaczęły się te moje dziwne uczucia co do Madary... Nie mogłam tego zrozumieć.
   Przekroczyłam próg domu i zobaczyłam tatę. Stał przy stacjonarnym telefonie znajdującym się na przedpokoju i namiętnie z kimś dyskutował. Nie śmiałam się zapytać z kim, bo bałam się zostać uderzona, czy coś w tym rodzaju. Postanowiłam go więc wyminąć. Jednak kiedy się do tego zabrałam usłyszałam.
   - Poczekaj Kushina. - Powiedział mężczyzna.
Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. 
   - Coś się stało? - Zapytałam niepewnie. 
Mężczyzna odłożył słuchawkę i odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy nie widziałam złości, czy czegoś takiego, więc odetchnęłam z ulgą.
   - Mama straciła prace. - Powiedział i podrapał się po głowie.
   - Słyszałam jak dzisiaj rano rozmawiała przez telefon. 
  - Czyli wiesz... W sumie przed takim szczurkiem nic się nie ukryje... - Zaśmiał się dość przyjaźnie i poklepał mnie po ramieniu. - Chciałem cię prosić, żebyś była dla niej teraz bardziej wyrozumiała niż zwykle... 
   - Ja? Ja mam być wyrozumiała dla kobiety, która nie przyznaje się do bycia moją matką? - Zapytałam z wyższością, a brązowowłosy dość mocno się zdziwił. - No niestety, takie jest życie. Jeśli wy nie będziecie mnie traktować jak człowiek tylko jak zwierze, to przykro mi bardzo, ale ja nie będę się podporządkowywać. Zauważ tato, że nawet w twoim ostatnim zdaniu padła obelga "taki szczurek" może i pieszczotliwie, ale jednak przekaz taki sam! - Skończyłam swój wywód, obróciłam się na pięcie i ruszyłam po schodach na górę do swojego pokoju, zostawiając ojca w szoku. 
    Jeśli mam być szczera, to był pierwszy raz, kiedy postawiłam się ojcu i nagadałam mu w ten sposób. Jednak należało mu się za moje cierpienia. Nie miałam ochoty już myśleć o rodzicach, więc położyłam się na łóżku i zasnęłam, myśląc zawzięcie o tych dwóch chłopakach.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

No więc koniec.  Postaram się następny dodać za tydzień... W poniedziałek mam rozmowę z dyrektorką nowej szkoły o przeniesienie i mega się denerwuje... ale są plusy nie idę do szkoły i będzie czas na pisanie opowiadania.  Pozdrawiam cieplutko, bo za oknem robi się co raz zimniej.