Hej... Jest mi wstyd za to, że przez długi czas nie dodałam nowego rozdziału, a obiecałam ... :( Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo źli. Tak więc jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Granatowowłosa kobieta zdziwiona popatrzyła na chłopaka, ale na jego twarzy spoczywał poważny wyraz, który idealnie oddawał to, że blondyn nie żartuje.
- Proszę. - Zwiesił bezwładnie głowę i westchnął. - To dla mnie bardzo ważne...
Naruto starał się nie patrzeć na kobietę, ale kiedy długo nie odpowiadała uniósł lekko głowę i dostrzegł na jej twarzy wymalowany smutek. Czy sprawiłem jej tym pytaniem przykrość? - Zapytał się w myślach i dalej spoglądał wprost na zatroskaną minę.
- Przepraszam jeśli panią uraziłem... - Powiedział i w tym samym momencie ktoś wszedł do pomieszczenia.
Oboje odwrócili się zdezorientowani, a ich oczom ukazał się nie kto inny jak starsza córka Hyuuga. Dziewczyna wyglądała na mocno zdziwioną, a było to spowodowane tym, że nigdy w życiu nie spodziewała się zobaczyć czegoś takiego, jak ten oto malujący się przed jej oczami obraz.
- Naruto? - Powiedziała zszokowana. - Co ty tu robisz? - Zapytała i szybkim krokiem podeszła do stolika.
Pochyliła się znacznie i zaczęła wgapiać swe białe oczy w chłopaka, który wcale nie ukrywał swojego zmieszania tą sytuacją.
- Przyszedłem cię odwiedzić...? - Skłamał patrząc w podłogę, by po chwili podnieść wzrok. - Chciałem zapytać jak poszły ci badania i w ogóle...
- Co ty się człowieku mną przejmujesz? Masz ważniejsze sprawy na głowię! - Powiedziała donośnie siadając na poduszce obok. Westchnęła ciężko i złapała dłoń blondyna otulając ją swoimi. - A ty jak się czujesz? Chociaż troszkę lepiej?? - Zapytała z czułością.
- Tak... znacznie lepiej. - Podrapał się po karku patrząc na Hakai, która tylko lekko uśmiechała się w ich stronę i bawiła się swoimi ciemno granatowymi włosami.
Brązowowłosa dziewczyna weszła do pomieszczenia otwierając przesuwane drzwi z niemałym hukiem, czym zwróciła uwagę wszystkich siedzących przy Kotatsu. W rękach trzymała tacę, na której ułożone były trzy okrągłe szklanki wypełnione mrożoną herbatą. Podeszła bliżej do swoich obserwatorów i dziwnie spojrzała w stronę matki.
- Sorki mamo nie spodziewałam się ciebie tu i nie zrobiłam ci herbaty. - Rzuciła od niechcenia i postawiła trzy szklanki pośrodku stołu, a następnie sama usadowiła się na ostatniej z czterech poduszek i omiotła wszystkich wzrokiem. - Dlaczego mam wrażenie, że w czymś wam przeszkadzam i nie jestem tu mile widziana?? - Zapytała chwytając za szklankę i upijając z niej niewielką ilość napoju.
- Co ty opowiadasz Hanabi? Czemu masz niby nie być mile widziana we własnym domu? - Odpowiedziała cicho chichocząc pod nosem. - Po prostu weszłaś tu z takim impetem, że wszystkich nas zatkało. - Dodała podniosła i się z miejsca.
- Idziesz sobie? - Zapytała granatowowłosa, która nadal trzymała Naruto za dłoń.
- Tak, nie będę wam przeszkadzać.
Kobieta wyszła z pomieszczenia zasuwając za sobą drzwi, a w pokoju zapanowała niezręczna cisza. Brązowowłosa odchrząknęła zwracając na siebie uwagę swoich towarzyszy.
- Wyobraź sobie Hinata, że on. - Wskazała palcem na Naruto. - Błąkał się po okolicy szukając naszego domu. - Parsknęła śmiechem. - Ma szczęście, że zapytał o drogę mnie, a nie któregoś z naszych kochanych sąsiadów, bo mogłoby być kiepsko. - Ponownie się zaśmiała.
Białooka miała nadzieję, że uda jej się "żartem" rozluźnić panującą wokół gęstą atmosferę, ale to jednak nie poskutkowało i w pewnym momencie poczuła, że jeśli prędko nie wyjdzie z tego pomieszczenia to się udusi. Jak pomyślała tak zrobiła i po niecałych dwóch minutach kierowała się zpowrotem ku wyjściu z pokoju.
- Ja idę, a wy tu sobie posiedźcie. - Rzuciła na odchodne i już jej nie było.
Granatowowłosa popatrzyła na blondyna z niewielkim uśmiechem i dosunęła się trochę bliżej niego.
- Dobra, to teraz masz mi opowiedzieć jak po badaniach. - Jego głos przybrał poważny ton, co trochę dziwiło dziewczynę, ale mimo wszystko ostatecznie jej usta wygięły się w lekką podkówkę. Spuściła wzrok i zwiesiła głowę, jakby zaraz miała iść na ścięcie a zaraz potem zaczęła raczyć blondyna informacjami na temat jej stanu zdrowia.
→ ←
Po dość długim czasie głębokiego snu, w który zapadła po bardzo męczących przemyśleniach poczuła na swym ciele niesamowite zimno. Otworzyła powieki czując, iż jej oczy nie są już niczym przewiązane i rozejrzała się dookoła. Tak jak się jej wcześniej wydawało trzymana była w jakiejś piwnicy, w nieznanym jej miejscu. Próbowała sobie przypomnieć choć trochę z tego w jaki sposób znalazła się właśnie tu i jedyne co pamiętała to to, że została wciągnięta do samochodu i otumaniona najprawdopodobniej chloroformem. W tym momencie zorientowała się też, że nie jest już przywiązana do krzesła, lecz siedzi na jakiś kartonach pod jedną ze ścian i jedynie dłonie związane ma ze sobą grubą liną. Ponownie omiotła pomieszczenie wzrokiem. Na samym środku stało drewniane krzesło, a wokoło niego leżały porozrzucane gazety, na wprost znajdowały się małe, jednak wystarczające, by bez problemu zmieścił się w nich dorosły człowiek, metalowe drzwi, a zaraz nad nimi paliła się przymocowana do ściany żarówka, okryta okrągłym, szklanym kloszem.
Cisza panująca w tym miejscu wprawiała kobietę w ogromne przerażenie, przez co przybrała pozycje embrionalną i schowała głowę przy nogach. Nie chciała na to patrzeć i przypominać sobie zdarzeń, które miały miejsce w jej wczesnej młodości, kiedy to mając niewiele powyżej szóstego roku życia ojciec za kare zamykał ją w piwnicy twierdząc, że to jedyny sposób, by okiełznać takiego demona jak ona. Tak naprawdę nigdy nie miała zamiaru robić nic złego, po prostu chciała zwrócić na siebie uwagę, którą praktycznie nigdy nie otaczali jej rodzice. Wiecznie mieli swoje sprawy i nie mieli czasu na jedyne dziecko, które i tak było niechcianą wpadką. Została pozostawiona sama sobie, a jedyne do czego była im potrzebna to wyręczanie ich we większości obowiązków domowych. Okropnie bała się pustych pomieszczeń, w których panowała cisza. Miała wtedy wrażenie, że jej żywot właśnie dobiega końca i nigdy nie ujrzy już słońca, ani nie poczuje wiatru muskającego jej delikatnie po skórze.
Po chwili drzwi zostały otwarte z takim impetem, że z ogromnym hukiem uderzyły w ścianę za nimi. Przerażona czerwonowłosa jak na zawołanie ponownie podniosła się do siadu wbijając spojrzenie w przybyłą osobę. W pierwszej chwili patrząc na czarnowłosego mężczyznę odetchnęła z ulgą, że to jednak nie Madara, ale gdy podszedł bliżej i zdołała dostrzec jego unikalne fioletowe oczy wiedziała, że nie spodka jej nic dobrego, ponieważ człowiek ten był nieobliczalny.
- No proszę, więc postanowiłaś się wreszcie obudzić... - Powiedział głosem przesiąkniętym do granic możliwości wstrętem. - Co, nie masz mi nic do powiedzenia? - Dodał podchodząc do niej i zatrzymując się bezpośrednio przed Kushiną.
Kobieta nic nie mówiła tylko trzęsąc się próbowała okiełznać swój oddech, wpatrując się w betonową podłogę. Fioletowooki przykucnął i mocno chwycił ją za szczękę w taki sposób, by patrzyła mu prosto w oczy.
- Myślisz, że gapiąc się w ziemie unikniesz odpowiedzi? Jedyne co możesz tym wskórać, to jeszcze bardziej mnie wkurwić.
- Czego ode mnie chcesz? - Zapytała cicho.
- Jak to czego? Czyżby śpiączka wymazała ci pamięć? - Odpowiedział z kpiną i zaśmiał się demonicznie. - Jak widzisz szczęście jest po mojej stronie... nie udało ci się ode mnie uwolnić, chodź nawet uciekłaś się do ostateczności i próbowałaś się zabić. Jakaś ty naiwna i głupia. Znalazłbym cie nawet w piekle.
- Masz chyba o sobie zbyt wysokie mniemanie. - Powiedziała nieco pewniej, ale szybko tego pożałowała czując na jednym z policzków bolesne uderzenie. Syknęła z bólu i złapała za zaczerwienione pulsujące miejsce.
- Nie bądź taka mądra gnido. - Stanął na nogi i popatrzył na niebieskooką z góry. - Jeszcze raz ośmielisz się coś takiego powiedzieć, to obiecuje ci, że bez najmniejszego mrugnięcia okiem zabije. - Odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł zamykając za sobą drzwi i pozostawiając Kushine samą w jeszcze gorszym stanie.
Cisza panująca w tym miejscu wprawiała kobietę w ogromne przerażenie, przez co przybrała pozycje embrionalną i schowała głowę przy nogach. Nie chciała na to patrzeć i przypominać sobie zdarzeń, które miały miejsce w jej wczesnej młodości, kiedy to mając niewiele powyżej szóstego roku życia ojciec za kare zamykał ją w piwnicy twierdząc, że to jedyny sposób, by okiełznać takiego demona jak ona. Tak naprawdę nigdy nie miała zamiaru robić nic złego, po prostu chciała zwrócić na siebie uwagę, którą praktycznie nigdy nie otaczali jej rodzice. Wiecznie mieli swoje sprawy i nie mieli czasu na jedyne dziecko, które i tak było niechcianą wpadką. Została pozostawiona sama sobie, a jedyne do czego była im potrzebna to wyręczanie ich we większości obowiązków domowych. Okropnie bała się pustych pomieszczeń, w których panowała cisza. Miała wtedy wrażenie, że jej żywot właśnie dobiega końca i nigdy nie ujrzy już słońca, ani nie poczuje wiatru muskającego jej delikatnie po skórze.
Po chwili drzwi zostały otwarte z takim impetem, że z ogromnym hukiem uderzyły w ścianę za nimi. Przerażona czerwonowłosa jak na zawołanie ponownie podniosła się do siadu wbijając spojrzenie w przybyłą osobę. W pierwszej chwili patrząc na czarnowłosego mężczyznę odetchnęła z ulgą, że to jednak nie Madara, ale gdy podszedł bliżej i zdołała dostrzec jego unikalne fioletowe oczy wiedziała, że nie spodka jej nic dobrego, ponieważ człowiek ten był nieobliczalny.
- No proszę, więc postanowiłaś się wreszcie obudzić... - Powiedział głosem przesiąkniętym do granic możliwości wstrętem. - Co, nie masz mi nic do powiedzenia? - Dodał podchodząc do niej i zatrzymując się bezpośrednio przed Kushiną.
Kobieta nic nie mówiła tylko trzęsąc się próbowała okiełznać swój oddech, wpatrując się w betonową podłogę. Fioletowooki przykucnął i mocno chwycił ją za szczękę w taki sposób, by patrzyła mu prosto w oczy.
- Myślisz, że gapiąc się w ziemie unikniesz odpowiedzi? Jedyne co możesz tym wskórać, to jeszcze bardziej mnie wkurwić.
- Czego ode mnie chcesz? - Zapytała cicho.
- Jak to czego? Czyżby śpiączka wymazała ci pamięć? - Odpowiedział z kpiną i zaśmiał się demonicznie. - Jak widzisz szczęście jest po mojej stronie... nie udało ci się ode mnie uwolnić, chodź nawet uciekłaś się do ostateczności i próbowałaś się zabić. Jakaś ty naiwna i głupia. Znalazłbym cie nawet w piekle.
- Masz chyba o sobie zbyt wysokie mniemanie. - Powiedziała nieco pewniej, ale szybko tego pożałowała czując na jednym z policzków bolesne uderzenie. Syknęła z bólu i złapała za zaczerwienione pulsujące miejsce.
- Nie bądź taka mądra gnido. - Stanął na nogi i popatrzył na niebieskooką z góry. - Jeszcze raz ośmielisz się coś takiego powiedzieć, to obiecuje ci, że bez najmniejszego mrugnięcia okiem zabije. - Odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł zamykając za sobą drzwi i pozostawiając Kushine samą w jeszcze gorszym stanie.
→ ←
- Jak już pewnie zdążyłeś się domyślić po moim wyrazie twarzy, to nie wszystko wyszło okay... Nie będę cię okłamywać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i w ogóle, bo nie zasłużyłeś na to, by patrzeć jak marnieje w oczach, a niby miało być wszystko dobrze. - Zrobiła krótką przerwę i napiła się napoju, który przyniosła dla nich Hanabi. - No więc może zacznę od początku... Od niedawna często zdarzają mi się omdlenia i utraty przytomności, mam za wysokie ciśnienie i tym podobne objawy... Ostatnio także przysłuchałam się bardzo nieciekawej rozmowie na mój temat... Tata nie zamierza raczej już więcej z nikim poruszać tego tematu, bo widać i to gołym okiem, że bardzo boli go utrata czegokolwiek więcej. Dawno temu, kiedy jeszcze byłam małym dzieckiem zmarł mu brat i pozostawił po sobie tylko syna, który jest do niego niesamowicie podobny i samo patrzenie na niego sprawia memu ojcu niesamowity ból... a wracając do głównego tematu, jak myślisz, jak poczuł by się gdyby stracił i mnie? - Zadała pytanie, ale tak naprawdę nie wymagała na nie odpowiedzi.
Na twarzy Naruto malowało się ogromne zdziwienie i niepokój spowodowany tym, że nie miał bladego pojęcia, do czego konkretnie zmierza Hinata. Przełknął głośno ślinę i wziął głęboki oddech, by po chwili zabrać głos.
- Na pewno okropnie by cierpiał... Zresztą nie tylko on... Każda osoba, która chodź raz spotkała tak wspaniałą osobę jak ty, nie mogłaby pogodzić się z takim faktem. - Powiedział i popatrzył głęboko w jej śnieżne oczy. - To niewykonalne.
Białooka zaśmiała się lekko i westchnęła.
- Wiem... i to bardzo dobrze, że wszyscy jakiś czasu utrzymywali by żałobę... ale to nie zmienia faktu, że w końcu i tak by o mnie zapomnieli i zaczęli żyć swoim normalnym życiem. Nie chcę nikogo zranić, ale kiedy przyjdzie pora odejdę z tego świata pozostawiając was samych i zostanę tylko zamglonym wspomnieniem w całym archiwum podobnych, na samym końcu jednej z szuflad. Taki czeka mnie los, a zresztą nie tylko mnie, ale i każdego człowieka, który niczym w życiu nie zasłynął.
- Do czego zmierzasz Hinata...? - Zapytał niepewnie.
- Do tego, że lekarz powiedział mi prosto z mostu, że mój stan jest tak zły, iż nie ma sensu w ogóle robić jakiejkolwiek operacji... - Odrzekła jakby z nutą złości w głosie. - Nie jestem smutna, bo przygotowałam się na taki obrót spraw już dawno temu, ale nie mogę uwierzyć w to, że tak się zaniedbałam i udało mi się doprowadzić do tak podłego stanu! - Powiedziała donośnie. - Jestem na siebie niesamowicie zła, za to, że dawałam sobie jakiekolwiek nadzieję na powodzenie tego wszystkiego, szczególnie teraz, kiedy moje życie zaczęło układać się w taki własnie sposób, w jaki chciałam od bardzo dawna fantazjując o tym. Poznałam ciebie i to co robiłam nabrało wspaniałych kolorów, choć wielu ludzi uważało cię, -w tym ja- za bezbarwnego szaraka. Jesteś i byłeś najlepszym prezentem jaki mogłam w życiu dostać.
Głos dziewczyny zaczął się coraz bardziej załamywać, aż w końcu z jej oczu zaczęły płynąć łzy tworząc na jej bladych policzkach wąskie ścieżki, których wcale nie miała zamiaru ocierać, tylko pozwolić im swobodnie wydostawać się na zewnątrz, dając w ten sposób upust emocją, które kłębiły się w niej głęboko już od czasu podsłuchanej rozmowy. Cały ten proces był jedną wielką przeplatanką uczuć od złości poprzez smutek, a ku zdziwieniu blondyna na radości kończąc. Także w ostatecznej fazie mimo iż dziewczyna dalej płakała w najlepsze, to na jej twarzy gościł ogromny uśmiech. Gdy skończyła swoją przemowę pozostała właśnie w z takim wyrazem, przez co Naruto wcale jakoś bardzo nie przeżył wiadomości, którą oznajmiła mu granatowowłosa.
- Kocham cie Naruto. - Wypowiedziała z wielkim uśmiechem i mocno wtuliła się w tors niebieskookiego.
- Wiem... i to bardzo dobrze, że wszyscy jakiś czasu utrzymywali by żałobę... ale to nie zmienia faktu, że w końcu i tak by o mnie zapomnieli i zaczęli żyć swoim normalnym życiem. Nie chcę nikogo zranić, ale kiedy przyjdzie pora odejdę z tego świata pozostawiając was samych i zostanę tylko zamglonym wspomnieniem w całym archiwum podobnych, na samym końcu jednej z szuflad. Taki czeka mnie los, a zresztą nie tylko mnie, ale i każdego człowieka, który niczym w życiu nie zasłynął.
- Do czego zmierzasz Hinata...? - Zapytał niepewnie.
- Do tego, że lekarz powiedział mi prosto z mostu, że mój stan jest tak zły, iż nie ma sensu w ogóle robić jakiejkolwiek operacji... - Odrzekła jakby z nutą złości w głosie. - Nie jestem smutna, bo przygotowałam się na taki obrót spraw już dawno temu, ale nie mogę uwierzyć w to, że tak się zaniedbałam i udało mi się doprowadzić do tak podłego stanu! - Powiedziała donośnie. - Jestem na siebie niesamowicie zła, za to, że dawałam sobie jakiekolwiek nadzieję na powodzenie tego wszystkiego, szczególnie teraz, kiedy moje życie zaczęło układać się w taki własnie sposób, w jaki chciałam od bardzo dawna fantazjując o tym. Poznałam ciebie i to co robiłam nabrało wspaniałych kolorów, choć wielu ludzi uważało cię, -w tym ja- za bezbarwnego szaraka. Jesteś i byłeś najlepszym prezentem jaki mogłam w życiu dostać.
Głos dziewczyny zaczął się coraz bardziej załamywać, aż w końcu z jej oczu zaczęły płynąć łzy tworząc na jej bladych policzkach wąskie ścieżki, których wcale nie miała zamiaru ocierać, tylko pozwolić im swobodnie wydostawać się na zewnątrz, dając w ten sposób upust emocją, które kłębiły się w niej głęboko już od czasu podsłuchanej rozmowy. Cały ten proces był jedną wielką przeplatanką uczuć od złości poprzez smutek, a ku zdziwieniu blondyna na radości kończąc. Także w ostatecznej fazie mimo iż dziewczyna dalej płakała w najlepsze, to na jej twarzy gościł ogromny uśmiech. Gdy skończyła swoją przemowę pozostała właśnie w z takim wyrazem, przez co Naruto wcale jakoś bardzo nie przeżył wiadomości, którą oznajmiła mu granatowowłosa.
- Kocham cie Naruto. - Wypowiedziała z wielkim uśmiechem i mocno wtuliła się w tors niebieskookiego.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mimo, że nie chcę wam o tym mówić, to muszę XD Jak już pewnie zauważyliście jestem w opowiadaniu już w "dalekich" rozdziałach, a co to oznacza?? A oznacza to, że historia wkrótce dobiegnie do swego kulminacyjnego momentu i zakończy swój żywot pozostawiając jedynie ostatni rozdział zwany Epilogiem ... ale nie smućcie się.Bardzo możliwe jest iż zacznę pisać inne opowiadanie. Problem jedynie polega na tym, że na 100% nie będzie to FF o Naruto, albo w ogóle nie będzie to FF. Prawdą jest to, że kompletnie znudziłam się tym Anime :D nie oglądam go już i bardzo ciężko mi pisać właśnie o nim ... A jak wiecie opowiadania powinno się kończyć, więc ja postaram się jak tylko będę mogła i zakończe w końcu tą historię! Mam nadzieję, że będziecie trzymać za mnie kciuki i życzyć mi powodzenia, w dążeniu do celu :) Pozdrawiam!
~*~*~*~
Zamorduje, pokroje, zakopie a potem odkopie, wskrzesze i zacznę wszystko od nowa^^ A tak na serio to rozdział jak zwykle boski!!! ^^ Trochę szkoda że masz zamiar kończyć opo ale rozumiem że wszystko co dobre kiedyś się kończy :( Mam nadzieje że niedługo dasz nexta:) I mam nadzieje że twoje nowe opowiadanie będzie równie dobre jak to:) Życzę Ci dużo weny na to opowiadanie jak i na twoje kolejne;*
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa ^_^ i cieszę się, że rozdział się podobał. Jestem obecnie w bardzo trudnym momencie historii i kompletnie nie wiem co napisac, dlatego wlasnie czasami rozdzialy pojawiają sie tak pozno... :( a skoro się podobało to znaczy, że pisanie o tym nie wyszło mi tak źle jak przypuszczałam xD Pozdrawiam
UsuńTobie miałby wyjść zły rozdział? Musiałabym to zobaczyć żeby uwierzyć;) Każdy ma lepsze i gorsze dni ale u ciebie to nie odzwierciedla się na rozdziałach^^ Uwierz mi na słowo;)
UsuńHehe dobrze wiedzieć ;). Ale jak chcesz zobaczyć zły rozdział wystarczy wrócić do 1 xD moje początki tego op az wypalają oczy ... przynajmniej mi :D
UsuńHe he^^ Nie rozśmieszaj mnie;) Żaden rozdział nie był zły;) A jeszcze raz napiszesz że twój rozdział jest zły to normalnie udusze^^ hi hi hi ^^
UsuńWciągnęłaś mnie! :) Mimo że trafilam tu prawie pod koniec historii, przeczytałam całego bloga od podstaw :) Czekam na więcej, pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńhttp://sarahithekiller.blogspot.com/
No trochę do końca jeszcze zostało XD Ja po prostu chciałam uzmysłowić, że pomalutku zbliżamy się do końca :D Jeszcze brakuje wielu wątków, rozwoju akcji, wyjaśnienia "niewyjaśnionego" i zakończenia :P także spokojnie jeszcze jakiś czas ten blog sobie pożyje ^_^
UsuńTak w ogóle dziękuje za komentarz i również pozdrawiam :)
Rin-chan! Normalnie zamorduje! Jak mam żyć bez twoich rozdziałów? No jak się pytam? Mam nadzieję że znajdziesz czas aby tu zajrzeć i coś napisać... Wróć!
OdpowiedzUsuń