Hej. Witam wszystkich czytających. To już 20 rozdział naszej historii,hehe sorki za tak duże opóźnienie, ale wystąpiły kolejne nie przewidziane przeze mnie komplikacje xD jedną z nich było zepsucie się klawiatury heheh ^^ ale udało mi się napisać i jestem z siebie dumna :) Zapraszam do czytania.
Yoake siedziała przy stoliku w małej kawiarni. Nieśmiało omiotła wzrokiem pomieszczenie , w którym się obecnie znajdowała i nagle przy jednym ze stolików zobaczyła Rito z jakąś nieznaną jej dziewczyną w tak samo rudych włosach jak jej oponent. Szybko schowała się za kartą menu i delikatnie przybliżyła się, aby posłuchać o czym rozmawiają. Ciężko było jej cokolwiek usłyszeć, więc dyskretnie przesiadła się do bliższego stolika. Zobaczyła, że dziewczyna wyraźnie jest przez coś zdenerwowana. Blondynka wytężyła uszy i zaczęła słuchać ich rozmowy.
- Czyli zaprosiłeś mnie tu tylko po to, żeby powiedzieć mi, że chyba dasz spokój Hinacie... Tak? - Zapytała zdenerwowanym głosem. Już zaczęła wstawać z krzesła, ale zielonooki zatrzymał ją.
- Mei poczekaj. Daj mi wytłumaczyć... - Dziewczyna ponownie rozsiadła się na siedzeniu i położyła dłonie na stole.
- No dobra masz dziesięć minut.
- Dziękuje... chodzi o to, że ja nie mam pomysłu. Nic nie wychodzi. Dzwoniłem do niej w sprawie kina, a ona powiedziała, że "nie chce", po czym się rozłączyła. - Chłopak mówiąc starał się unikać kontaktu wzrokowego z rudowłosą, ale gdy skończył popatrzył prosto w jej oczy ze smutkiem. - Ja naprawdę chcę ją odzyskać... nie chodzi tylko o mój honor, ale o to, że Hinata jest moją najlepszą przyjaciółką i na serio chciał bym, aby to było coś więcej. - Ruda dziewczyna ciężko westchnęła i pokiwała głową z dezaprobatą. - Rito, Rito, Rito... za miękki jesteś... i tyle. - Chłopak zwiesił bezwładnie głowę.- Ale od czego masz mnie? - Zaśmiała się chytrze. Rudy od razu wlepił w dziewczynę swoje zielone oczy i zaczął jej uważnie słuchać. - Mam pewien plan. I pod koniec...mam nadzieję, że ty będziesz miał Hinatkę, a ja Naruto. Tak w ogóle to ty chodzisz z nim do szkoły no nie? - Tak. Ale nie czaje o co ci chodzi. - Powiedz mi coś na jego temat. Tyle co wiesz. - Rito przymknął jedno oko i zaczął myśleć. - powiem tyle co wiem, a wiem tyle co każda inna osoba z mojej szkoły. Naruto Uzumaki. Wiek 16 ... Jest raczej samotnikiem. Przez te lata w szkole nigdy nie widziałem, żeby się uśmiechnął. Jego matka jest od trzech lat w śpiączce, a on wychowuje się w rodzinie zastępczej. To tyle co wiem. Szczerze to nigdy w życiu bym nie pomyślał, że taka osoba jak Hinata - Roześmiana, zabawna, żywiołowa itp. Będzie interesować się tym bezuczuciowym wypłoszem. Tak serio to nie czaje jak taka dziewczyna jak ty... - Przerwał swoją wypowiedź i omiótł Ayame wzrokiem. - Interesuje się nim... - Jak ja? Co ty mi sugerujesz? - Chłopak zarumienił się lekko. - No... Trzeba przyznać, że jesteś całkiem interesująca. - Rito zaczął mówić, a Mei nie miała zamiaru mu przerywać. Od każdego jego słowa jej piękne ciemno niebieskie oczy błyszczały niczym rozgwieżdżone nocne niebo i powoli jej porcelanowa twarz zaczęła także przybierać kolorków. Yoa na sam ten widok wstała obrzydzona z krzesła i powoli udała się do wyjścia.
→ ←
Brązowowłosa kobieta o tak samo brązowych oczach właśnie odkurzała w swoim mieszkaniu, kiedy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Z wielką niechęcią wyłączyła odkurzacz i wolnym krokiem udała się do przedpokoju, aby sprawdzić kto się dobija. Otworzyła, a przed jej oczami stanęli wysoki białowłosy, drugi tak samo wysoki o czarnych włosach obciętych "Od garnka" i tak samo czarnych krzaczastych brwiach mężczyzna, oraz bardzo elegancka, wysoka kobieta o zgrabnej figurze, długich brązowych włosach, czerwonych oczach i bladej cerze. Mikoto zdziwiła się na ten widok, a wszyscy tam zebrani szeroko się do niej uśmiechnęli. - Ohayo Mikoto-chan!! - Krzyknęła kobieta i od razu rzuciła się brązowookiej na szyję. - Kopę lat! - Mikoto w dalszym ciągu nie mogła przypomnieć sobie tych ludzi, oczywiście prócz Kakashiego, z którym obecnie była w związku, ale ci ludzie... za żadne skarby świata nie mogła sobie przypomnieć kto to jest. ... Zaraz zaraz... Czerwone oczy... krzaczaste brwi...Kakashi... - Myślała i przyglądała się mężczyźnie w zielonym dresie gdy nagle odsunęła od siebie kobietę i krzyknęła szczęśliwa. - Kurenai!! Guy!! - Momentalnie przytuliła czerwonooką, a chwilę później podleciała do Guy'a i zrobiła to samo. - Kakashi. Dlaczego nie powiedziałeś, że przyjdziesz! A do tego z gośćmi! Jezu jak dziecko ! Miałabym czas posprzątać i w ogóle, a tu jestem z niczym... - Całe towarzystwo głośno się zaśmiało, a gospodyni domu lekko się uśmiechnęła. - Cała ty nic się nie zmieniłaś Mi.- Powiedziała dalej się śmiejąc Kurenai - Tu się z tobą zgadzam Kur. - Dodał Guy. - Za to ja powiem wam, że zmieniliście się nie do poznania! - Zakłopotała się brązowooka.- No cóż nie ma co tu stać zapraszam do środka. - Weszli do mieszkania i za Mikoto udali się do salonu. Cała trójka usiadła na białej kanapie, a dziewczyna pobiegła do kuchni. - Guy - Zabrał głos Kakashi - Szczerze to zdziwiłem się kiedy powiedziałeś, że chcesz iść ze mną i z Kurenai do Mi. Czyżby jekieś ukryte zamiary chodziły ci po glowie? A może jednak nagle zacząłeś ją lubić. Co? - Mężczyzna o krzaczastych brwiach zaplótł ręce na karku i westchnął, dając pytającemu znak, że nie ma zamiaru odpowiadac na zadane przez niego pytanie. Kakashi pokiwał głową z dezaprobatą, wstał i poszedł do kuchni pozostawiając dwójkę znajomych samych. Białowłosy wszedł do małego pomieszczenia i pierwsze co zobaczył to krzątającą się od szafki do szafki dziewczynę. - Pomóc? - Brązowowłosa odwróciła się w jego stronę i podała mu miskę z różnymi ciastkami. - Masz. Zanieś to na stół. - Mężczyzna nic nie powiedział tylko wziął miskę i wyszedł z pomieszczenia. - Matko boska... takie kłopoty od samego rana... a teraz to ja chyba naprawdę będę musiała odpocząć w odosobnieniu.
→ ←
Niebieskowłosa dziewczyna ze swoim niebieskookim chłopakiem... i jego matką szli przez miasto szukając jakiegoś supermarketu, ale na tej ulicy, na której się znajdowali nie było ani jednego. Czas okropnie im się dłużył, ponieważ panowała niezręczna cisza. Nagle białooka na drugim końcu ulicy zobaczyła swoje wybawienie. - Naruto patrz sklep. - Wskazała palcem. - To ja się zbieram dzięki za "spacer". - Odwróciła się i pobiegła w stronę znaleziska, jeszcze tylko raz odwracając się do chłopaka i posyłając mu uroczy uśmiech. Naruto zaczerwienił się lekko i popatrzył na Kushine. - Masz szczęście... - Powiedziała do syna kładąc mu dłoń na ramieniu. - Spotkać taką dziewczynę to naprawdę wielkie szczęście. - Blondyn do tej pory tylko lekko zarumieniony, zrobił się czerwony, a kobieta tylko się zaśmiała i poklepała syna po ramieniu. - Chodź już bo nas noc zastanie. - Pociągnęła buraka za sobą i udali się w stronę centrum.
--------------------------------------------------------------------------------------- Wiem wiem krótkie bardzo bardzo, ale w przyszłości jakoś to wynagrodzę :* Tak ostatnio patrzyłam na blogger i dojrzałam, że 30 grudnia minie równe pój roku od powstania mojego bloga... tak się zastanawiałam co zrobić z tym fantem, . Myślałam może nad jakimś one shot'em, ale nic nie przychodzi mi do głowy.Dlatego pomyślałam, że może wy będziecie mieli jakieś pomysły ^_^ Jak ktoś ma to śmiało pisać :)
Hej kochani jako, że nie było mnie tak długo drugą notkę dodaje tak szybko ^_^ Ten Rozdział dedykuje Rud ej za "przygarnięcie" na jedną noc i wielką motywację podczas pisania notki. To już dziewiętnasty rozdział heh jeszcze jeden i okrągła liczba ;) Mam nadzieję, że uda mi się to napisać heh to nie przedłużam i zapraszam do czytania. ----------------------------------------------------------------------------------------------- Dziewczyna o długich włosach stała oparta plecami o ścianę budynku w którym obecnie mieszka, gdy nagle ktoś przed nią stanął. Podniosła wzrok, a jej oczom ukazała się wysoka dziewczyna o czarnych oczach, rumianych policzkach i białej skórze. Włosy miała w kolorze brązu, lecz w niektórych miejscach mieniły się na czerwono. Uczesana była w wysoki kucyk z grzywką na bok. Uśmiechnęła się szeroko pokazując przy tym szereg białych zębów, Yoake lekko odwzajemniła gest, ale zaraz po tym znów wróciła do poważnej miny. - Yoa-chan ? - Zapytała zdziwiona, lecz dziewczyna jej nie odpowiedziała. - Co jest? - Szatynka zrobiła zmartwioną minę i położyła jej dłoń na ramieniu. - Nic... to znaczy to nic takiego... tylko jakoś tak dziwnie się czuje. Jestem rozdarta. - Westchnęła i ponownie skierowała wzrok ku dziewczynie. - Umi... wróg... to jest moja konkurentka się pojawiła... - CO?! Nie mów, że ona znowu? - Odpowiedziała zszokowana czarnooka.- Yuuki-kun i ona? - CO?? Nie nie nie! - Pokręciła energicznie głową jakby chciała odgonić taką możliwość. - Chodzi o to, że Rito jest tak jakby wolny... - Hyuuga Ci łaski robić nie musi. - Powiedziała groźnie i zmarszczyła brwi. - Przysięgam Ci, że dostanie za swoje, albo nie nazywam się Umi Otaka! - Wskazała palcem na siebie i lekko się zaśmiała. - Ai... Umi... Hinata ma nowego chłopaka dlatego Rito jest wolny. - No to na co kobieto ty jeszcze czekasz!! - Nagle Yoa jej przerwała kładąc jej dłoń na ustach. - Posłuchaj. Podsłuchałam wczoraj rozmowę Rita i jakiejś rudej w kawiarni. Yuuki-kun chce odzyskać Hinate, a ta ruda chce Naruto... - Kogo? - Chłopaka, który ze mną mieszka... i jednocześnie chłopaka Hinaty. Chcą ich rozłączyć, a my nie możemy na to pozwolić. Czaisz? - Blondynka podeszła do przyjaciółki, chwyciła ją za nadgarstek i pociągnęła w stronę ławki na drugiej stronie ulicy. - Rozumiesz... muszę się odegrać na Ricie za to, że zostawił mnie dla tej granatowowłosej wywłoki! Na niej też chciałabym się zemścić, ale są dwa powody dla, których tego nie zrobię. Po pierwsze nie chce zranić uczuć Naruto, które są już od dawna "Naderwane". A po drugie Hinata choruje na 10*Moyamoya i nie chcę jej zrobić krzywdy. - Wypowiadając ostatnie zdanie spuściła głowę. - Skąd to wiesz!!?? - Umi zrobiła bardzo zdziwioną minę i położyła przyjaciółce dłoń na kolanie. - Ej Yoake... - Dodała, ponieważ zauważyła, że dziewczyna się zamyśliła. - Jak chorowałam na udar to ... wtedy poznałam Hyuuge. To długa historia. Nie chcę o tym mówić. - Powiedziała smutno. - Wybaczysz mi? - Dodała już radośnie, na co Brązowowłosa pokiwała głową i znów szeroko się uśmiechnęła. - To dobrze... nie chciałabym stracić kolejnej... to znaczy jedynej przyjaciółki - Zaśmiała się nerwowo. - Się rozumie ... Tylko ja mam prawo do noszenia takiego tytułu i bycia twoją przyjaciółką. - Tak... -Odpowiedziała wymijająco
→ ←
Niebieskooka dziewczyna o włosach w kolorze słońca szła polną drogą z papierową torbą w rękach. Szła w kierunku domu Sasuke, ale gdy przypomniała sobie o wczorajszej rozmowie z nim od razu skręciła i poszła w inną stronę. Westchnęła ciężko i weszła na jakąś łąkę niedaleko. W oddali zobaczyła jakieś drzewo, a pod nim cień który zaczął ją wołać więc uległa i poszła w stronę drzewa. Było naprawdę gorąco... - Jejku jak dawno nie miałam chwili tylko dla siebie...- Doszła do celu, usiadła na trawie i oparła się o chropowaty pień. Przymknęła oczy i zaczęła uważnie wsłuchiwać się w przyjemne odgłosy przyrody. Był naprawdę piękny dzień, słońce grzało tak mocno pierwszy raz w tym miesiącu, a do tego wiał lekki ciepły wiaterek, który rozwiewał jej piękne rozpuszczone długie włosy i niekiedy podwiewał krótką białą letnią sukienkę. - W końcu wakacje... może znajdę chwile wytchnienia tylko dla siebie. Jest tak przyjemnie... - Ej Ino co ty tu robisz? - Zapytał ktoś męskim głosem. Otworzyła swoje niebieskie oczy i spojrzała przed siebie, ale nikogo tam nie było. Pomyślała, że jej się zdawało i ponownie zamknęła oczy. - Na górze! - Popatrzyła w górę i na grubej gałęzi drzewa zobaczyła siedzącego Shikamaru Nare. - Shikamaru - Krzyknęła - Co ty tu robisz!? - Ja? Siedzę i odpoczywam...a ty? - Powiedział obojętnie nadal spoglądając na nią z góry. Ino przewróciła oczami i cicho westchnęła. - No to koniec samotności i wymarzonego odpoczynku.- Pomyślała i wstała z ziemi - Dobra Shikamaru ja idę . Do zobaczenia. - Odwróciła się i zaczęła odchodzić. - Ino ! Gdzie idziesz? - Do domu. - Jakie to kłopotliwe... - Powiedział szeptem. - Też miałem iść, skoro idziesz do miasta to pójdę z tobą. - Jak sobie chcesz.- Chłopak zszedł z drzewa i pobiegł w kierunku blondynki, po czym udali się do miasta.
→ ←
- Mikoto jesteś w stu procentach pewna, że Yoake jest normalna? - Zapytał blondyn siedzący na kuchennym krześle jedząc śniadanie. - Tak a co? - Odpowiedziała bardzo zdziwiona zadanym jej pytaniem brązowooka. - Bo jest dziwna... Taka jakby trochę nienormalna. - Dokończył i krzywo popatrzył na Mikoto. - Naruto! Nie wolno tak mówić o dziewczynach! - Krzyknęła siedząca obok Kushina. - Przepraszam mamo... - Powiedział przepraszającym tonem i oparł się swoim bokiem o bok czerwonowłosej. Kobieta pogłaskała go po włosach a on słodko się uśmiechnął. - Mamo... - Zaczął przeciągle - Chciało by ci się przejść ze mną na miasto? - Popatrzył na nią z uśmiechem. - A po co? - A bo... chciałem spędzić z tobą więcej czasu. - Brązowowłosa słysząc słowa Naruto rozczuliła się i oparła o kuchenny blat. Niebieskooka uśmiechnęła się lekko i ponownie zmierzwiła włosy syna. - Pójdę pójdę słońce. - Naruto przytulił kobietę, wstał z krzesła i popędził do swojego pokoju. - Jest dzisiaj w bardzo dobrym humorze... - Uśmiechnęła się brązowooka. - Rano nigdy taki nie jest, a tu proszę taka niespodzianka. Odkąd u mnie mieszkał był raczej zamknięty w sobie i oschły. Nigdy nie miał przyjaciół, a jego znajomych można było policzyć na palcach u jednej ręki. Od kiedy się obudziłaś... coś się w nim zmieniło. Zakolegował się z ładną gromadką, która codziennie próbowała odwiedzić go w szpitalu, ale nigdy im się nie udało. Wczoraj nareszcie się z nimi spotkał i wrócił naprawdę szczęśliwy. Zastanawiam się co się wydarzyło, że tak się zmienił. Ktoś zmienił jego światopogląd. - Zachichotała. - A ja chyba nawet wiem kto. - Uśmiechnęła się szeroko. Nagle do kuchni wszedł Blondyn. - Naruś opowiedz nam coś o Hinacie. - Niebieskooki zdziwił się sugestią Mikoto i lekko się zarumienił. - Co ja mogę powiedzieć... Hinata Hyuuga... szesnaście lat. Uczęszcza do mojej klasy. Ma bardzo ładne długie granatowe włosy, jasną karnacje, białe duże oczy i jest szczupła. Jest bardzo miła, zabawna, przyjacielska, otwarta, ale miewa także swoje problemy. Biedactwo choruje na jakąś chorobę, a ja nawet nie wiem jaką... wiem tylko, że to nie jest jakaś tam byle grypa... - Westchnął ciężko, po czym opadł na krzesło. Kobiety popatrzyły po sobie i razem parsknęły śmiechem. Kiedy nagle Kushinie coś się przypomniało. - Mógłbyś jeszcze raz powtórzyć nazwisko? - Hyuuga. - Rzucił obojętnie. - Nie. No to gratuluję... decyzji hehe. Chodziłam do szkoły z Hiashim Hyuuga i z jego późniejszą żoną Hakai.(Jakoś musiałam ją nazwać xD) Ostatni raz widziałam się z nimi jeszcze przed twoim narodzeniem. Nie wiem czy wtedy byłeś już w ogóle planowany. - Zaśmiała się uroczo. - Pamiętam jak razem z Mimi obiecałyśmy sobie, że kiedy będziemy dorosłe i będziemy miały dzieci.- Przerwała by wziąć oddech. - Ja chciałam dziewczynkę, a ona chłopca... wyszło na odwrót... To nie znaczy, że cię nie kocham skarbie... Obiecałyśmy sobie, że ich ze sobą zeswatamy... ale to tylko dziecięce fantazje... nic więcej - Blondyn wsłuchując się coraz bardziej w wypowiedź matki stawał się czerwony. Gdy kobieta już skończyła jego twarz kolorem przypominała jej krwisto-czerwone włosy. - Kochanie dobrze się czujesz? - Położyła mu dłoń na czole. - Jesteś cały czerwony... - T-tak... wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Zaśmiał się nerwowo. - Dosłownie.
→ ←
- Hinatko gdzie się wybierasz? - Zapytała się starsza czarnooka kobieta. - Do miasta. - Wymamrotała obojętnie. - Mogłabyś mi przy okazji zrobić zakupy? - Powiedziała wchodząc do przedpokoju. Granatowowłosa w pierwszej chwili chciała odmówić, ale przypomniała sobie, że obiecała Hanabi być dla matki milsza. - Nie ma sprawy i tak to po drodze. - Odpowiedziała i lekko wymusiła uśmiech. Kobieta szeroko się uśmiechnęła ponieważ nie spodziewała się takiej odpowiedzi i szybko poszła do pokoju. Wróciła wręczyła jej siatkę na zakupy, banknoty i pogłaskała ją po głowie. Hinata była tym wstrząśnięta, ale jednocześnie czuła się szczęśliwa. Zarumieniła się lekko. Nigdy w życiu nie wykonała wobec mnie takiego gestu...- Pomyślała. - To ja idę. - Odwróciła się i szybko wyszła z domu. Biegiem wyleciała na ulicę i dopóki nie znalazła się na głównej ulicy nie zwolniła biegu. Zatrzymała się i odetchnęła. - Ona chyba zwariowała... nie ... może to mi odbija? - Powiedziała i zaczęła rozglądać się dookoła. Nagle na drugiej stronie ulicy mignęło jej coś żółto-czerwonego. - Naruto...? Z mamą? - Przetarła oczy nie dowierzając. - Chyba rzeczywiście to mi coś się dzieje. - Mruknęła pod nosem. - Naruto-kun!! Krzyknęła radośnie. Chłopak odwrócił głowę i mocno się zarumienił. Granatowowłosa podbiegła do nich i lekko ukłoniła się w stronę Kushiny. - Ohayo gozaimasu. - Ohayo Hinata-chan. - Odpowiedział zarumieniony. - Ah więc to jest panna Hyuuga. Co tam u twoich rodziców. - Zapytała, ale dziewczyna nie zrozumiała pytania. - Moja mama zna twoich rodziców. - Dodał blondyn. - Ahh... Wszystko dobrze... to znaczy tak myślę. Nie rozmawiam z mamą, a z tatą rzadko. - Powiedziała bez emocji. A Kushinie zrobiło się trochę głupio. - Przepraszam. - Nie naprawdę nie ma za co... tak jest od ... od... w sumie od kiedy pamiętam. Dobre kontakty mam tylko z moją młodszą siostrą Hanabi i starszym kuzynem Nejim. - Naruto zatkało. Nigdy by nie przypuszczał, że taka radosna osoba może mieć jakieś problemy z rodziną... Białooka uśmiechnęła się, a kobieta odpowiedziała tym samym. - Hinata... właśnie idziemy do centrum chcesz iść z nami? -Zapytał zakłopotany blondyn. - Pewnie. Akurat idę w tamtym kierunku. Muszę zrobić mamie zakupy. Dzisiaj ma jakiś zupełnie inny charakter... To chyba dlatego, że nadeszło lato. - Zażartowała.
→ ←
- Sakura !! Ktoś do Ciebie ! - Wykrzyczała matka różowowłosej. Dziewczyna niechętnie wstała z łóżka i powolnym krokiem udała się do wejściowych drzwi. Weszła do przedpokoju, a jej oczom ukazał się długowłosy blondyn. Zaspana przetarła oczy i podeszła bliżej. - Ohayo Deidara-kun... - Uśmiechnęła się lekko i ziewnęła. - Co tu robisz tak wcześnie?? - Wcześnie? - Zdziwił się chłopak. - Jest trzynasta godzina... - Zaśmiał się i pokiwał z dezaprobatą głową. - Jak zwykle... straszny z ciebie śpioszek. - Ponownie się zaśmiał, a zielonooka lekko się zarumieniła. - Co cię sprowadza? - Wczoraj widziałem się z kolegą i powiedział, że przeżyliście bolesne czołowe spotkanie. hehe - Zaśmiał się i poprawił swoją długą grzywkę. - Umówiłem się z nim dzisiaj i pomyślałem, że może chciała byś iść. - Dziewczyna w pierwszej chwili chciała krzyknąć, że idzie, ale ona sama i dwóch chłopaków... to jej bardzo nie pasowało, więc się powstrzymała i spokojnie odpowiedziała. - Wiesz Dei ja bym poszła, ale jako sama dziewczyna będę czuła się trochę niekomfortowo... - Spokojnie idzie też moja kochana roztrzepana siostrzyczka... Bez niej Sasori kazał by mi się nie pokazywać na oczy... Ahh... Jakie ona ma powodzenie u chłopców... Też bym tak chciał z dziewczynami... Jak by tak policzyć to ... Sai, Sasuke, Sasori, Shikamaru... i nie wiem kto jeszcze tylu ma adoratorów, że ja już za tym nie nadążam... ah tak i oczywiście jeszcze ja kocham moją siostrzyczkę, choć ukradła mi moją śliczną twarz jako bliźniaczka. - Załamany zaśmiał się uroczo i popatrzył na zdziwioną twarz przyjaciółki. - Jejku... Ino rzeczywiście ma powodzenie... a swoją drogą. "Śliczną twarz" ? Czy ty nie popadasz w Narcyzm kochaniutki? - Bardzo możliwe... - Zaśmiali się oboje. - Dobra to poczekaj tu ja tylko się ubiorę i będziemy mogli iść...
Ok. udało mi się !! Heh pisałam ten rozdział całe cztery dni :D nwm czy się podobało... ale ja uważam, że wyszedł mi całkiem przyzwoicie. Dziękuje wszystkim co czytają moje bazgroły ^^ i zapraszam do komentowania ;P
Witam po długiej nieobecności ;) Dodaje rozdział z takiego powodu iż nasza ukochana Manga się skończyła... Tak tak Naru i Hinatka mają dwójkę dzieci i naru jest siódmym hokage xd .Nadrobiłam i tak jak obiecałam wracam do was ... heh w późniejszym wcięciu (2) pobawiłam się trochę Japońskim xD więc się nie zdziwcie... także nie przedłużając miłego czytania ;)
------------------------------------------------------------------------------ Brązowowłosa dziewczyna obudziła się w niedzielny poranek w swoim jasno zielonym pokoju i jak zwykle nie chciało jej się wstawać z łóżka, więc zaczęła rozmyślać nad tym co się właściwie wczoraj stało. Przymknęła powieki i zaczęła głęboko oddychać. Dlaczego tata wczoraj był dla mnie taki dobry? - Pomyślała i przewróciła się na drugi bok. Dlaczego mama była taka wredna...? - Westchnęła - No cóż tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Podniosła się do pozycji siedzącej. - Muszę iść przeprosić Hinate... jednak wyszło tak jak mówiła... nie ma co zwlekać pewnie jest na mnie bardzo zła. - Hanabi odchyliła kołdrę i powoli wyszła ze swojego dużego łóżka w najróżniejszych odcieniach zieleni. Stanęła na podłodze i zaczęła szukać swoich kapci, które zawsze jakimś magicznym cudem nie leżą tam dzieje zostawiła. Gdy nareszcie udało jej się znaleźć swoje zguby, nałożyła je i po cichu podeszła do drzwi od pokoju. Wychyliła się delikatnie, rozejrzała się dokładnie w prawo i w lewo jakby była w nie swoim domu i szybkim, ale jednocześnie cichym krokiem podeszła do pokoju siostry. Delikatnie zapukała, ale jak zwykle nikt jej nie odpowiedział, więc weszła cicho do środka. Omiotła żółty pokój wzrokiem, ale Hinaty tam nie było... Gdzie ona do jasnej ciasnej jest...?! Ja kiedyś z nią zwariuje. - Wyszła ponownie na korytarz i udała się do jadalni, kuchni, salonu, ogrodu, piwnicy, gabinetu ojca, łaźni i do pokoju rodziców, ale jej tam nie było... Masakra, jak się okaże, że nie ma jej w domu to się załamie... - Pomyślała zrezygnowana od bezsensownego chodzenia po pomieszczeniach do, których granatowowłosa nawet nie zagląda. Oparła się o jedną ze ścian głównego holu, i zaczęła rozmyślać gdzie to jej siostra mogła by być. - Tylko nie mów że... - Przerwała swoją wypowiedź. - O nie ona od wczoraj siedzi na tym strychu... - Powiedziała do siebie spanikowana. - Musze ją stamtąd wziąć bo się rozchoruje. - Dokończyła i pobiegła tą samą drogą co wczoraj na drugie piętro gdzie znajdowało się wejście na strych. Wykonała te same czynności dzięki, którym udało jej się ponownie wejść na poddasze. Stanęła na równe nogi i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zobaczyła starą szafę, do której podeszła i zajrzała za nią. Na tym samym brudno białym sprężynowym materacu leżała skulona w kłębek szesnastolatka. Hanabi na ten widok, aż się serce krajało. Podeszła bliżej i usiadła obok siostry. - Hinata... - Powiedziała trochę głośniej, lekko nią potrząsając. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem i skuliła się jeszcze mocniej. - Hinata... wstawaj... no... - Brązowowłosa zaczęła nią mocno potrząsać, a dziewczyna otworzyła swoje biało-lawendowe oczy i popatrzyła nimi na Hanabi. - Co chcesz? Idź sobie... chce mi się spać. - Mruczała pod nosem, zamykając swoje oczy. - Hinata przepraszam... - Za co? - Powiedziała zaspana. Hanabi zdziwiła się reakcją siostry, ale kontynuowała. - Za to, że cię wczoraj uderzyłam ... - Granatowowłosa otworzyła oczy i podniosła się do siadu. - Bardzo cię przepraszam miałaś całkowitą racje ! Mama jest okropna... - Powiedziała głośno a do jej oczu zaczęły napływać łzy. - Co się stało? Co ci zrobiła? - Powiedziała z troską obejmując czternastolatkę jednym ramieniem. Dziewczynka popatrzyła na nią swoimi białymi oczkami i przytuliła się do niej mocno. - Uderzyła mnie jak zaczęłam stawać w twojej obronie. I wtedy stało się coś strasznego powiedziała, że może naprawdę powinna była się nas pozbyć. - Przerwała i pociągnęła nosem. - Wtedy powiedziałam jej, że jej nienawidzę... - Dokończyła i przylgnęła twarzą do bluzki Hinaty, tym samym mocząc ja od swoich łez. - A to diablica... - Powiedziała z wyrzutem. - A ojciec nic nie zrobił? - Zrobił pocieszył mnie, że mama tak ma zawsze i mam się nią nie przejmować... nawet mnie przytulił i pozwolił płakać... - Hinata otworzyła oczy szeroko ze zdziwienia. - To ci dopiero... to wręcz nieprawdopodobne. Ojciec pozwolił ci płakać.? - Tak. I powiem ci coś co najbardziej poprawiło mi humor. Kiedy mama była z tobą w ciąży była bardzo szczęśliwa, a gdy się już urodziłaś powiedziała, że jest najszczęśliwsza na świecie. - Hinata odsunęła siostrę na długość ręki i spojrzała jej prosto w już teraz szczęśliwe, ale nadal zapłakane oczy. - Hanabi jesteś tego pewna? Nie chciała mnie wyrzucić przez okno? - Brązowowłosa zaśmiała się lekko i przetarła oczy. - Tak jestem pewna mama cie naprawdę kocha... ona ma po prostu... ma taki charakter. - Starsza biało oka uśmiechnęła się lekko i wstała z materaca podając młodszej rękę, którą chwyciła i teraz także stała. - To jak pogodzisz się z nią? - Zapytała i spojrzała na nią z zaciekawieniem. Granatowowłosa wyglądała na bardzo zdziwioną przez zadane jej pytanie. - Hanabi... to nie jest tak, że nie chcę... ja po prostu nie mogę. Nie czuje się jak jej córka, a teraz miałabym zacząć ją traktować jak ukochaną mamusie, tylko dlatego, że po porodzie nie chciała mnie oddać? - Nie każę ci jej kochać ... ja chcę tylko abyś jej tak nie ignorowała. - Skoro poprawiłoby ci to humor to mogę spróbować... - Młodsza Hyuuga na te słowa aż podskoczyła z radości i szeroko się uśmiechnęła. - Tak !! Tak ! Poprawi mi to humor bardzo! - Dokończyła i wlepiła się w ramiona siostry. - A teraz chodź bo jeszcze tu zamarzniesz... - Zaśmiała się i odkleiła od niej. - Zrobię ci śniadanie chcesz? - Jak ci się chce... - Powiedziała zakłopotana. - Tak! - Ale na pewno mnie nie otrujesz? - Uśmiechnęła się uroczo. - Nie no co ty... Chodź już - Pociągnęła siostrę za rękę, zeszły razem ze strychu i razem udały się do kuchni. Hinata była bardzo zdziwiona zachowaniem siostry, ale nie mogła ukryć, ze bardzo jej się to podobało, choć czuła się trochę zakłopotana całą sytuacją.
→ ←
Naruto zaczął powoli otwierać swoje jasno niebieskie oczy i od razu poczuł, że boli go kark. Rozejrzał się dookoła i dopiero teraz wspomnienia z wczorajszego dnia zaczęły powracać. NarutowrazzKushiną siedzieli nakanapieirozmawialioróżnychrzeczach. Kiedynagleusłyszeli, żektośotwierawejściowedrzwi. DomieszkaniaweszłabrązowowłosaMikotoijejsiostrzenicaYoake. Starszakobietatrzymaławrękachsiatkęzwarzywami, agdyzobaczyłasiedzącąnakanapieKushinewypuściłajązrąk, ajejzawartośćpoturlałasiępopodłodze, amłodszaYoakeiNarutozaczęlizbieraćzziemiwarzywa. - Kushina. Widzę, żewypisalicięzeszpitala... - Powiedziała nadal z niedowierzaniem wpatrując się w czerwonowłosą. Kobieta uśmiechnęła się do brązowookiej. - Tak wypisali mnie wczoraj rano. - Mikoto podeszła do kanapy by po chwili na niej usiąść. - Naruto, Yoakezanieścietodokuchniiumyjcie. -Powiedziałagłośnoiponownieskupiłasięnamatcejejpodopiecznego. -Zostaniesznakolacji? -Zapytałazuśmiechem. KobietaodwzajemniłauśmiechiodpowiedziaładokładnietoczegospodziewałasięMikoto "Tak". -Mikotojestpewnasprawa... -Słucham. -Chodzioto, żeopiekę nad Naruto zgodniezjapońskimprawem (Samasobiewymyśliłam. dop. Autorki) mamja. -Powiedziałaszorstko, adziewczynienachwilestanęłosercenasamąmyśl, żemiałabysięznimterazrozstać, gdynagleKushinadodała.-Jednakże... janiemamteraz ... jaktosięmówi... warunków. Dlategodopóki nieznajdęodpowiedniejpracyiwogóle tochcę... oczywiściejeślitoniekłopot... zostawićmojegosynapodtwojąopieką. -Brązowowłosązatkało. -Tojakzgodziszsięnato? -Zapytała, adziewczyna nic nieodpowiedziałatylkoszerokosięuśmiechnęłaichwyciładłońniebieskookiej. -Oczywiście, żesięzgadzam ! Narutojestdlaniejakbrat! Niczymsięnieprzejmuj. Możezostaćtunatylenailetobędziepotrzebne, atyspokojniezacznijwszystko sobieukładać. -Uśmiechnęłasięserdecznie, awokuKushinypojawiłasięłza, którapochwiliwolnospłynęłapojejpoliczku. - ArigatoMikotodobrazciebiedziewczyna... Nawetniewieszjakbardzocieszymnietwojaodpowiedź... Arigato... - Wtedy też Kushina została do późnego wieczora, a że Naruto i Mikoto nie chcieli puścić siej samej wieczorem do domu została na noc i spała w pokoju blondyna. - Takk... to wyjaśnia dlaczego spałem na kanapie... - Powiedział rozmasowując bolącą szyję. - Dzisiaj niedziela... Jeszcze tylko poniedziałek, wtorek, środa zakończenie roku i wakacje. - Pomyślał szeroko się do siebie uśmiechając. - A ty z czego się tak cieszysz Naruto-senpai? - Chłopak odwrócił się i osobą którą zobaczył była oczywiście młoda Shainingu, która stała oparta o ścianę. - Ohayo Yoa-chan. - Powiedział przedłużając po czym przeciągnął się i ziewnął. - Nie mów do mnie Yoa !! - Krzyknęła rozdrażniona. - A ty nie mów do mnie senpai, bo czuje się stary ! - Odkrzyknął i zaczął się śmiać. Dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę, podeszła do kanapy i popchnęła chłopaka, aby się przesunął, co on oczywiście zrobił i blondynka usiadła. - Naruto mam pytanko. - Powiedziała nawet na niego nie patrząc. - Co jest? - Wczoraj... - Wzięła oddech i popatrzyła na blondyna, który za żadne skarby świata nie potrafił odgadnąć co chodzi pogłowie tej troszkę dziwnej istoty. Wiedział tylko, że jest to coś poważnego, ponieważ dziewczyna wydawała się poważna, a jej żółte oczy wyglądały tak jakby dziewczyna poważnie zastanawiała się nad tym co chce powiedzieć. - Wczoraj w parku byłeś z dziewczyną... - Zaczęła po dłuższej chwili. - Czy wy... no ten tego jesteście razem? - Blondyn słysząc pytanie młodszej koleżanki momentalnie spalił buraka i zwrócił wzrok ku podłodze. - N-no... można chyba tak powiedzieć... - Aha... rozumiem - Chyba nie zrozumiałem do czego zmierzasz ... - Powiedział, lekko przekrzywił głowę i oparł się plecami o poduszkę na, której spał. Dziewczyna nagle wstała i popatrzyła mu prosto w oczy. - Dobra, dobra nie było tematu... sorka. - Uśmiechnęła się lekko i podeszła do wyjściowych drzwi. - Gomen (Przepraszam)Mata nē (na razie). - Kora, Daijōbu (Ej, w porządku?) - Hai (Tak) - Powiedziała nie odwracając się. - Kono topikkude wa shintō shinaide kudasai ( Proszę nie wnikajmy w ten temat.) - Mam tylko jedno pytanie, i daję ci spokój. Znasz Hinate? - Można tak powiedzieć, a teraz, na razie. - Powiedziała, otworzyła drzwi i wyszła z domu. - Jejku ta dziewczyna nie przestanie mnie zaskakiwać... - Westchnął wstał z kanapy i poszedł do łazienki by wykonać codzienne czynności. ----------------------------------------------------------------------------------------- Bardzo was przepraszam, że takie to krótkie... planowałam dłuższe, ale do jutra już nie mogłam czekać :) A i Przepraszam RuD aa ^^ Wiesz za co nie martw się to co ci obiecałam będzie na 100% w 19 rozdziale Pozdrawiam
- Powiesz mi co się stało i dlaczego nie jesteś w szpitalu? -Niebieskooka popatrzyła na syna i leciutko się uśmiechnęła. - Czy mówiłam ci jak bardzo cię kocham? - Zapytała i położyła mu dłoń na policzku. Chłopak był tak zdziwiony, że nie mógł wypowiedzieć ani słowa. -Czyli jednak nie mówiłam? -Zapytała bardzo zdziwiona. Nagle Naruto oprzytomniał.
- Mówiłaś... parę razy -Czerwonowłosa uśmiechnęła się szeroko i pogłaskała chłopaka po włosach.
- Jesteś taki podobny do ojca... -Westchnęła. - Takie same włosy... -Chłopak popatrzył na nią jak na obłąkaną a ona dale głaskała go po włosach.
- Mniejsza o to... teraz powiedz mi czemu nie jesteś w szpitalu i czemu płakałaś klęcząc na ziemi...? - Teraz to ona popatrzyła na niego krzywo i zaczęła się zastanawiać. - Ja... ja... nie wiem... Nie pamiętam niczego takiego...
------------------------------
- Co? - Blondyn rozszerzył oczy do granic możliwości - Jak to? ... Nie pamiętasz? ... - Kobieta przechyliła głowę na bok i lekko się uśmiechnęła. - A co pamiętasz?
- Hmm... Pamiętam że... Byłam dzisiaj po południu w aptece... i kupiłam tabletki nasenne... a ty byłeś od rana w szkole...
- A. A powiesz mi ile ja mam lat? -Zapytał z przestraszonym wzrokiem.
- Jak to? ... Nie wiesz ile masz lat? Przecież trzynaście... - Kobieta zrobiła zamyśloną minę, a chłopak zaczął się coraz bardziej denerwować. - Nie... Czekaj czekaj... ty masz szesnaście lat! - Naruto odetchnął z ulgą i lekko się uśmiechnął.
- Na pewno nic nie pamiętasz? -Zapytał ponownie a czerwonowłosa przygryzła lekko dolną wargę i przymknęła jedno oko.
- Hmm... Wyszłam dziś po południu... nie rano ! z domu poszłam do ap... pochodzić po mieście... i weszłam do parku... yyy -Nagle niebieskooka otworzyła szeroko oczy i złapała się za głowę. - Minato !! - Powiedziała bardzo głośno. - Tak ... tak już wszystko pamiętam!! Trzy lata temu zapadłam w śpiączkę, obudziłam się tydzień temu... i wczoraj mnie wypisali ! ... Tak tak już pamiętam. Szłam parkiem i zaczęłam myśleć o twoim ojcu, a później stało się ze mną to co już widziałeś!
- Mamo... mamo spokojnie -Położył jej dłoń na ramieniu. -Powoli. -Zaśmiał się a ona szeroko się uśmiechnęła i już tym razem powoli zaczęła mówić.
- Wyrosłeś synku... dobra dziewczyna z tej Mikoto.
- Bardzo dobra ! - Powiedział głośno się śmiejąc. - Cieszę się, że cię wypisali mamo teraz możemy zacząć wszystko od nowa...
- Prawda.
- Yyy... mamo... mam takie pytanie... wiem, że może być niewygodne ale ja po prostu chcę i muszę to wiedzieć ! -Jego ton stał się bardzo poważny, a Kushina zaczęła się zastanawiać o co może mu chodzić. - Chcę dowiedzieć się jak umarł tata. - Powiedział stanowczo.
- Naruś... czy naprawdę musimy mówić o tym teraz? - Odpowiedziała wymijająco. - To nie jest fajny temat... - Chłopak gwałtownie wstał z kanapy i wzrokiem mordercy popatrzył na Kushine.
- Zawsze mówiłaś "To niewygodny temat" albo " Powiem ci kiedy indziej" albo "Jesteś za mały" Otóż mamo nie jestem za mały mam już szesnaście lat i mam prawo wiedzieć jak zmarł mój ojciec ! - Kobieta wzięła głęboki oddech i głośno wypuściła powietrze.
- No dobrze... skoro chcesz wiedzieć to ci powiem. - Naruto z powrotem zajął swoje miejsce na kanapie i zaczął uważnie słuchać tego co niebieskooka ma mu do powiedzenia.
- No więc miało to miejsce dziesięć lat temu trzy tygodnie po twoich szóstych urodzinach czyli dokładnie 31 października. Szłam z twoim ojcem przez miasto, zaczynało się już robić ciemno, ale nie przejmowaliśmy się tym tylko dalej szliśmy tym samym wolnym krokiem. Weszliśmy w zaułek, który był skrótem do domu, kiedy nagle coś chwyciło mnie za nogę. Przewróciłam się i zobaczyłam czarną rozmazaną postać. Jego twarz stawała się coraz bardziej wyraźna i już po chwili wiedziałam, że jest to osoba, którą znałam zanim poznałam twojego ojca... czyli dokładnie z czasów liceum, a uwierz mi nie były to lata mojego życia, które chciałabym zapamiętać. Zaczęłam krzyczeć a Minato od razu zaczął stawać w mojej obronie. i wtedy padły słowa "Odsuń się a może wtedy cię nie zabije." Próbowałam wstać z ziemi ale on wyciągnął broń i kazał mi tam zostać. Posłuchałam ponieważ bałam się, co było chyba oczywiste. Wtedy twój ojciec podszedł do napastnika i go zaatakował, ale ten nie pozostał dłużny, rzucił się na niego i przygniótł go do ziemi . Szybko wstałam i zaczęłam ich od siebie oddzielać. Nagle napastnik odsunął się od Minato i wycelował we mnie, a ja zaczęłam płakać. Pogodziłam się już z tym, że umrę i wtedy powiedział "Zapłacisz teraz za swoje grzechy szmato" pociągnął za spust. Zamknęłam oczy i usłyszałam głośny huk, ale nic się nie stało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam go na ziemi całego we krwi. Był to dla mnie tak wielki cios, że zaczęłam krzyczeć na całe gardło co spowodowało ucieczkę tego pieprzonego mordercy. Upadłam na kolana, podniosłam go trochę, mocno przytuliłam i zaczęłam mówić "Minato nie opuszczaj mnie wszystko będzie dobrze tylko mnie nie zostawiaj !!!". Nagle usłyszałam jego szept " Kushina zaopiekuj się Naruto proszę nie pozostało mi już dużo czasu... Pamiętaj, że bardzo was kocham..." dokończył zdanie i odszedł. Krwisto włosa z czasem gdy zagłębiała się w opowieść robiła się coraz bardziej smutna i zaczęła bardzo głośno łkać jakby przeżywała to wszystko jeszcze raz na nowo, z oczu Naruto także zaczęły płynąć łzy jakby widział dokładnie całe zajście. Delikatnie przybliżył się do matki i mocno przytulił.
- Mamo nie płacz ... to już stare dzieje... - Powiedział z wyraźnym szlochem.
- Może i stare ale to wszystko moja wina !! - Odpowiedziała z takim samym smutkiem. - Nienawidzę dna w którym poznałam tego człowieka !!! - Krzyknęła i zaczęła się cała trząść. - odebrał mi moje całe życie !! -Blondyn mocniej objął mamę a ona zrobiła to samo.
- Nie odebrał ci wszystkiego ... masz jeszcze mnie... Ja nigdy, przenigdy cię nie opuszczę.
- Tyle dobrze ! Gdyby tobie coś zrobił to nigdy nie mogła bym sobie wybaczyć. ... Kocham cię najbardziej na świecie syneczku. - Pogłaskała go po policzku.
- Ja też cię kocham mamo...
***
Dwie białookie dziewczyny doszły do domu i od samego progu zobaczyła ich matka.
- Hej dziewczynki jak tam w szkole?? - Zapytała i szeroko się
uśmiechnęła. Hanabi szybko zrzuciła buty, pobiegła i przytuliła kobietę.
- Oj Hanabi do to za okazja ? - Pogłaskała szatynkę pod włosach.
Hinata Powiedziała tylko oschłe "Ohayo" i wyminęła czarnowłosą. - A ją
co znowu ugryzło??- Powiedziała spoglądając na młodszą córkę.
- Jak to co ?? Miłość... - Zaśmiała się i pobiegła za siostrą. Biegła
na boso po zimnej i skrzypiącej drewnianej podłodze, spoglądając na
wiszące na ścianach zdjęcia i obrazy przedstawiające ród Hyuuga. Nagle
przed jej oczami pojawiło się tak dobrze jej znane zdjęcie. Zatrzymała
się i lekko uśmiechnęła.
Na obrazie znajdowało się pięć osób stojących obok siebie.
Brązowowłosa wędrowała wzrokiem po każdej z postaci powoli od prawej
strony. Pierwszy stał ojciec Hiashi głowa rodziny obok niego niski
brązowowłosy chłopiec (Neji), który jest synem zmarłego brata głowy
rodziny Hizashi'ego, dalej Hanabi, matka dziewczynek i w końcu krótko
obcięta Hinata, która stała odsunięta od wszystkich, a jej mina
wskazywała na to, że nie ma zamiaru stać koło tych ludzi. Brązowowłosa
razem ze swoim starszym o cztery lata kuzynem byli uśmiechnięci od ucha
do ucha, zresztą tak samo jak dwie pozostałe osoby. Od tamtego czasu
Hinata już była raczej odsunięta od rodziny, można by było nawet
powiedzieć, że nie czuła się jej częścią. Owszem kochała ich wszystkich
ale do rodziców, a szczególnie do matki nie była przywiązana, byli jej po prostu obojętni.
Hanabi podeszła bliżej i przejechała palcem po zdjęciu.
- Hinata... - Wyszeptała, a jej twarz posmutniała. - Dlaczego się od
nas odsunęłaś? Od twoich rodziców... dlaczego? Co takiego ci zrobili? -
Dziewczyna odsunęła się od ściany i znów zaczęła biec chłodnym
korytarzem. Rodzina Hyuuga mieszkała w bardzo dużej posiadłości
urządzonej w staro Japońskim stylu idealnie pasującym do prawdziwego
usposobienia jej właścicieli.Tylko pokoje sióstr i Nejego były "żywe". W
rezydencji było bardzo dużo poplątanych korytarzy poprzecinanych ze
sobą niczym labirynt, więc łatwo można było się tam zgubić.
Białooka wbiegła po schodach na pierwsze piętro. Przebiegła obok
swojego pokoju i już teraz powoli szła w stronę drzwi od sypialni
Hinaty. Zapukała parę razy, ale nikt nie odpowiadał więc pociągnęła za
klamkę i powoli weszła do środka.
- Przepraszam... - Powiedziała i zaczęła rozglądać się po obszernym
żółtym pokoju. Weszła w głąb pomieszczenia, ale granatowowłosej w nim
nie było. Szybko wyszła z pokoju nie zamykając drzwi i pobiegła na
następne piętro, gdzie znajdowały się pokoje służby.
Hanabi skręciła w bardzo wąski i krótki korytarzyk prowadzący w stronę
strychu. Stanęła w ślepym zaułku i chwyciła stojące obok typowe dla
Japonii drewniane krzesło. Stanęła na nim i otworzyła znajdującą się nad
jej głową klapę prowadzącą na poddasze. Wyciągnęła z góry drabinkę, po
której od razu wspięła się na górę, gdy znalazła się już w docelowym miejscu wciągnęła
drabinkę i zamknęła klapę, następnie stanęła na równe nogi i rozejrzała
się po ciemnym pomieszczeniu. Oczom jej ukazała się stara, ogromna
szafa, za którą rozchodziło się żółte światło najprawdopodobniej od
świeczki. Dziewczyna podeszła bliżej i zobaczyła duży, brudny sprężynowy
materac na którym siedziała zwinięta w kulkę, oparta o ścianę starsza
białooka.
- Hina... - Czternastolatka podeszła do materaca i usiadła obok
siostry. - Wiem, że nie lubisz gadać z rodzicami, ale mogła byś nie
ignorować mamy... przecież się stara... - Położyła jej dłoń na ramieniu. - Ale o co ci chodzi? - Powiedziała z wyrzutem i podniosła głowę. - Ignorujesz mamę.
- Ona całe życie mnie ignorowała...! - Krzyknęła - Najchętniej by się
pewnie mnie pozbyła... - Zrobiła obrażoną i jednocześnie wściekłą minę.
- Tak... jasne... mamę krytykujesz, a ojca już nie, i z nim normalnie
rozmawiasz... - Hanabi popatrzyła na siostrę ze złością. - Przecież to
mama zawsze nas broniła przed ojcem, kiedy coś narozrabiałyśmy... a nie
odwrotnie, to mama poświęca nam więcej uwagi i czasu... dlatego nie mów,
że całe życie cię ignoruje !
- Dla niej nasze uczucia nie mają znaczenia, jesteśmy jej tylko kulą u
nogi ! - Krzyknęła - najprawdopodobniej byłam tylko wpadką niechcianym
przypadkiem, dlatego tak bardzo mnie nienawidzi !! - Wrzasnęła jeszcze
głośniej a Hanabi wzięła zamach i mocno uderzyła siostrę w policzek,
pozostawiając czerwony ślad. Hinata złapała się szybko za bolące
miejsce i ze strachem w oczach spojrzała prosto we wściekłe oczy
młodszej Hyuuga.
- Nigdy więcej nie waż się mówić takich rzeczy o mamie!! ZROZUMIAŁAŚ!! -
Dziewczyna krzyczała, a jej oddech był bardzo nierówny. - zachowujesz
się jak rozwydrzony bachor!! Nigdy niczego ci w życiu nie zabrakło... a
kogo to zasługa? Mamy i Taty!!! Więc jeszcze raz powiesz przy mnie złe
słowo na któregokolwiek z rodziców to przysięgam ci nie ręczę za siebie !
- Powiedziała groźnie, wstała odwróciła się plecami i zeszła ze strychu pozostawiając samą, już teraz zapłakaną białookom. *** Brązowowłosa szła korytarzem przecinającym się z salonem i usłyszała coś dziwnego. Podeszła bliżej i odsunęła lekko przesuwane drzwi. Zajrzała do środka i zobaczyła siedzącą na kanapie mamę, która aktualnie coś czytała. Podeszła bliżej, ale kobieta jej nie zauważyła więc usiadła obok. - Mamo... - Powiedziała przeciągle, a czarnowłosa się wzdrygnęła. - Jejku Hana... nie strasz mnie tak ! - Powiedziała i położyła dłoń na klatce piersiowej. - Coś się stało?? - No... Hinata ostatnio dziwnie się zachowuje... - Dokończyła i spuściła wzrok. - Ostatnio? Jak dla mnie zachowuje się tak od zawsze... - Hanabi podniosła oczy i zmierzyła kobietę wzrokiem. - Czy ty ją kochasz? - Zapytała z powagą. Kobieta wytrzeszczyła oczy z niedowierzaniem. - Co to za pytanie?? Przecież to oczywiste, że ją kocham! - Powiedziała lekko podenerwowana. - A powiedziałaś jej to kiedyś?! - odpowiedziała takim samym tonem. W tym momencie czarnooka zaczęła dziwnie często mrugać oczami. - No odpowiedz ! - Białooka zaczęła ją popędzać. - J-ja... dawno temu... bo nie było okazji... - Hanabi zrobiła bardzo zdziwioną minę i wstała z kanapy. - Co takiego? To teraz musi być okazja żeby powiedzieć po prostu "Kocham cię córeczko" ?? - Dziewczyna popatrzyła na matkę z litością i pokiwała głową z dezaprobatą. - Dlaczego masz problem by zbliżyć się do niej? Jakby na to popatrzeć od jej strony to mogłabym wywnioskować, że kochasz Nejego bardziej od niej. - Brązowowłosa dokończyła zdanie a czarnowłosa gwałtownie wstała. - To nie prawda !! - Krzyknęła - Neji to jedno a Hinata jest moją córką czy tego chcę czy nie i tak pozostanie. Poważnie ile ty masz lat żeby dyktować mi jak mam ją wychowywać i jak ja mam się zachowywać wobec niej czy Neji'ego ? - Kobieta prychnęła z pogardą niczym niedojrzała gimnazjalistka i odwróciła głowę. - Ja ci mamo niczego nie dyktuje ... Ja po prostu chcę by moja siostra cię pokochała... a nie gardziła tobą jak teraz... - Dziewczyna zaczęła się trząść i przygryzła dolną wargę. - Pokochać to ona może przyszłego męża, a mnie ma szanować... - Odpowiedziała wyniośle. - Czternastolatka zaczęła coraz bardziej drżeć, a w jej wnętrzu aż się gotowało. Spojrzała po raz kolejny na (jak dla niej) żałosną minę matki i pękła. - Hinata ma racje jesteśmy Ci tylko kulą u nogi!! Prawdopodobnie najchętniej byś się nas pozbyła albo w ogóle nas nie urodziła.!! Nienawidzisz nas wszystkich! Jesteś zarozumiała i zbyt pewna siebie ! Naprawdę nie rozumiem dlaczego ? Kocham cię, a ty mnie nie szanujesz, choć sama tego wymagasz, pomiatasz mną i Hinatą jak jakimiś brudnymi szmatami ! Może i poświęcasz "nam" więcej czasu niż ojciec, ale wszystko co robisz jest sztuczne!!! Przyznaję broniłam cię przed Hinatą, ale widzę, że niepotrzebnie !!! Jeśli chcesz zasłużyć na nasz szacunek to najpierw miej go do nas, a przede wszystkim dla twojej pierworodnej córki ! Zastanawiam się jak to by było gdybyś od nas odeszła i został by z nami tylko tata...! - Brązowowłosa krzyczała wymachując rękami we wszystkich kierunkach, ale najwidoczniej powiedziała za dużo ponieważ po chwili znalazła się na podłodze z piekącym policzkiem. - Nigdy więcej tak do mnie nie mów !! Zrozumiałaś smarkulo?! - Popatrzyła na córkę z pogardą. - Może faktycznie było by lepiej gdybym się was pozbyła! - Nienawidzę cie ! - Krzyknęła na całe gardło, z jej białych oczu zaczęły płynąć łzy, szybko podniosła się i wybiegła z pomieszczenia. Biegła przed siebie korytarzami nie zwracając uwagi na inne osoby czy przedmioty nie liczyło się dla niej teraz nic. Skarcała się ciągle w myślach za to co powiedział i zrobiła Hinacie. Tym razem mogła całkowicie zrozumieć jak granatowowłosa się czuje. Biegła dale powtarzając sobie w myślach "nienawidzę jej, nienawidzę jej", aż dobiegła do swojego pokoju. Szybkim ruchem otworzyła drzwi, a zamykając je głośno trzasnęła. Pierwsze co zrobiła to rzuciła się na łóżko twarzą w poduszkę i zaczęła żałośnie łkać. Nagle usłyszała donośne pukanie niepodobne do żadnego, które często słyszała. - P-proszę ! - Wyjąkała. Drzwi się otworzyły i po chwili mogła zobaczyć masywną sylwetkę swojego ojca. Podniosła się i zaczęła nieudolnie ocierać łzy. - P-przepraszam... t-tato już nie będę płakać... - Powiedziała żałośnie, dalej łkając i próbując ukryć napływające łzy. - Co się stało.? - Zapytał podchodząc do łóżka córki, a ona usiadła i popatrzyła mu prosto w oczy. - Mama... mama się stała tato! - Białooka zacięła usta i ponownie zaczęła ocierać oczy. Hiashi usiadł obok brązowowłosej i położył jej dłoń na ramieniu. - Nie jest idealna wiem to... ale mimo wszystko kocha was wszystkich tak samo... - Powiedziała mi, że może naprawdę powinna się nas pozb-być ! - Mówiła, mówiła dużo rzeczy mówiła... kiedy była jeszcze w ciąży z Hinatą tak narzekała, że nie chce jej bo będzie miała rozstępy, spuchnięte nogi... jejku ile ja się tego nasłuchałem... ale kiedy zaczął jej rosnąć brzuch i mała zaczęła kopać była tak szczęśliwa jak już później chyba nigdy. Naprawdę kiedy urodziłaś się jeszcze ty to byliśmy tak bardzo szczęśliwi... Mama mówi takie rzeczy pod presją, stresem dlatego nie możesz brać wszystkiego do siebie... - Może i tak, ale to bardzo boli... bolą mnie jej słowa. - Dokończyła i ponownie się popłakała. - P-przepraszam t-to tak samo... - Nie musisz ukrywać smutku kochanie... - Powiedział i lekko się uśmiechnął. Dziewczyna już nie mogła wytrzymać i mocno wtuliła się w tors Hiashi'ego, a on ją obiął. --------------------------------------------------------------------------------- Dobra dobra nwm czy się podobało ... trochę się rozpisałam i z deczka namieszałam w rodzinie Hyuuga xD Mówiłam, że nie lubię sielanki... Tak czy siak niech zostanie tak jak jest :) Następny rozdział w przyszły piątek ;> heh jak się uda to w tym miesiącu dojdziemy do 19 rozdziału ;) Pozdrawiam ;*
Hej ;* No i się wyrobiłam z rozdziałem heh... ;D Ah no i jeszcze dziś ma urodziny pewna bardzo ważna dla mnie osoba i rozdział dedykuje właśnie jej :* Dziękuje, że zawsze czytasz moje wypociny, dzielisz się śniadaniem w szkole xD, zawsze jesteś obok mnie i po prostu za to, że jesteś :*** Heh i co najciekawsze urodzinki dziś obchodzi nasz ulubieniec Naruto :D Wiedziałam, że jesteś do niego podobna. Nawet kiedyś powiedziałam do cb Naruto pamiętasz? No nie ważne zapraszam do czytania :D
Dziewczyna o granatowych włosach szła cała w skowronkach do swojego domu. Myślami nadal była przy Naruto, chciała być blisko niego i spoglądać w jego piękne morskie oczy. Sama nie wiedziała dlaczego tak ma, ale wydawał się jej zupełnie inny niż chłopcy, których do tej pory znała. Był dla niej jedną wielką zagadką, którą chciała powoli rozszyfrowywać i coraz bardziej się w niej zagłębiać. Przystanęła na chwilę i ciężko westchnęła - Naruś... - Powiedziała cicho pod nosem i szeroko się uśmiechnęła, kiedy nagle z zadumania wyrwał ją nagły przypływ zimna na karku. Dziewczyna odskoczyła do przodu i po chwili usłyszała dziewczęcy śmiech. Odwróciła się i ze złością popatrzyła na właściciela głosu, i jak się łatwo można było domyślić przed granatowowłosą stała jej młodsza siostra Hanabi.
- Z czego się śmiejesz ciemnoto?!! - Krzyknęła trzymając się za kark.
- Z twojej reakcji ! Haha... o czym tak morzysz??... albo raczej o kim?? - Brązowowłosa uśmiechnęła się podstępnie, a na twarzy Hinaty pojawiło się zakłopotanie - Oho... czyli zgadłam... pewnie marzysz tak o Naruto ... co?? - Na twarzy starszej dziewczyny pojawił się drobny rumieniec a Hanabi zachichotała złośliwie.
- Nic ci nie powiem! ... - Udała obrażoną i skrzyżowała ręce na piersi. - Ciekawskie jajo długo nie żyje...
- Zobaczysz jeszcze to z ciebie wyciągnę! - Krzyknęła radośnie i chwyciła siostrę za dłoń i zaczęła biec w stronę domu. - I jeszcze do tego coś ci opowiem ciekawego!
***
Ino i Sasuke szli sobie razem przez łąki prowadzące do domu chłopaka i gadali o wszystkim co im na język przyniosło. Nagle Ino zobaczyła ścieżkę prowadzącą przez las i trochę posmutniała. - Sasuke... - Powiedziała przeciągle. - Co jest? - Poważnie mówiłeś to o Sai'u i o mnie? - Zapytała i przystanęła. - Jasne, że tak... czemu miał bym niby kłamać?? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - Popatrzył na nią zdziwiony a ona nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła. - Wiesz Ino... ja chciałem ci coś powiedzieć... - Chłopak zrobił zakłopotana minę i trochę się zarumienił. - Stało się coś? - Popatrzyła się na niego, ale za żadne skarby nie potrafiła odgadnąć tego co czarnowłosemu chodziło po głowie. - No... słucham. - Powiedziała chcąc jak najszybciej dowiedzieć się o co mu chodzi. - Bo chodzi o to, że ... ja... to znaczy ty... mi - Nie zdążył dokończyć ponieważ blondynka położyła mu swój palec na ustach. - Nie kończ ... - Uśmiechnęła się radośnie - Lepiej żeby pozostało tak jak jest... nie chcę niczego popsuć. - Czarnooki posmutniał znacznie, ale pokiwał głową na znak, ze się zgadza.
Ino czuła się okropnie ponieważ doskonale widziała uczucie Sasuke i tak
samo dobrze wiedziała co chciał jej teraz powiedzieć, ale ona po
pierwsze nie do końca chciała jakkolwiek poza przyjaźnią wiązać się z
chłopakiem a po drugie bała się tego uczucia ... Ino żebyś ty wiedziała jak ważne jest dla mnie to bym mógł ci powiedzieć o tym co czuję. Za każdym razem gdy chciałem to powiedzieć zakrywałaś mi usta, ale ja chcę to powiedzieć... chcę w końcu powiedzieć, że Cię Kocham.
***
Brązowowłosa
dziewczyna biegła dalej trzymając za dłoń starszą siostrę, gdy nagle
wpadła jedną nogą w dość głęboką dziurę, na całe szczęście Hinata
zdążyła zahamować i nie wpadła na siostrę.
- Co tak stoisz!! Pomóż mi !! - Krzyknęła biało oka próbując wyciągnąć
stopę z dziury. Granatowowłosa wybuchnęła śmiechem i pociągnęła
dziewczynę za rękę. Nagle statsza z sióstr wzięła głęboki wdech i mocno
wytrzeszczyła oczy.
- Hinata co jest? - Zapytała patrząc ze zdziwieniem na jej bladą
twarz, ale ona nie odpowiedziała. - Matko jedyna nie mów, że... -
Brązowowłosa chwyciła siostrę za barki i zaczęła nią lekko potrząsać. -
Hinata oddychaj ! - Powiedziała z przerażeniem w oczach. - Nie rób mi
tego! Słyszysz!! - Z oczu szatynki zaczęły płynąć pojedyncze łzy, gdy
nagle starsza biało oka szybko wypuściła powietrze, a zaraz potem wzięła
głęboki wdech.
- Jezu... dzięki ci panie - Powiedziała Hanabi i mocno przytuliła
siostrę. - Nie strasz mnie tak głuptasie! - Granatowowłosa nadal
oddychała nerwowo i nierówno przez co nie mogła wypowiedzieć ani jednego
słowa. Czternastolatka usadowiła siostrę na pobliskiej ławce i sama
usiadła obok niej. - Hinata odezwij się ! Już wszystko okay?? -
Dziewczyna popatrzyła na szatynkę i głośno przełknęła ślinę.
- T-tak - Wzięła oddech. - T-to nic p-po-poważnego.
- No ja mam nadzieję! Jej tak mnie wystraszyłaś, że mało zawału nie
dostałam... - Powiedziała kładąc jej dłoń na ramieniu - Skoro wszystko
już okay to chodźmy już. - Wstała z ławki i podała siostrze dłoń, a ta
oczywiście odwzajemniła gest i także wstała z ławki.
- Nie martw się Hanabi... - Powiedziała jednym ciągiem - T-to nic takiego... - Złapała się z głowę i wymusiła uśmiech.
- Przestań! - Podniosła głos. - Nie mów, że nic nie jest i że to.nic,
bo nigdy w życiu ci w to nie uwierzę... czaisz!!? - Mówiła bardzo
głośno, a ostatnie słowa wykrzyczała jej prosto twarz.
- Hanabi...
- Czy ty nie rozumiesz, że się o ciebie martwię ? - Popatrzyła jej
prosto w oczy. - Jesteś moją starszą siostrą ... i kocham cię... choć
może czasami tego nie widać... - Hinata już chciała coś powiedzieć, ale
Hanabi jej przerwała. - Nic nie mów ... chodź do domu - Uśmiechnęła się
słodko, chwyciła siostrę za dłoń i pociągnęła w stronę domu.
***
- Przepraszam nie zauważyłem cię... - Nic nie szkodzi wyrównałeś rachunek - Zaśmiała się różowowłsa. - Jestem Sakura - Podała czerwonowłosemu dłoń. - Sasori - Odpowiedział i odwzajemnił gest. - To wpadanie na siebie... to musi być jakieś przeznaczenie... - Dziewczyna zarumieniła sie lekko i słodkimi oczkami popatrzyła na chłopaka. - Wątpię... po prostu tak samo nie uważamy na to co dzieje się wokół nas podczas chodzenia... - Powiedział sucho brązowooki. - Gdzie chodzisz do szkoły? - Do Sunny a ty? - Do Konohy... Sunna mówisz... to pewnie znasz Deidare Yamanake. - Powiedziała z wielkim uśmiechem. - Tak znam to mój przyjaciel... - Powiedział bez uczucia - Hehe mój też! A jak to mówią przyjaciel mojego przyjaciela jest moim przyjacielem! - Chłopak popatrzył na nią jak na idiotkę i zmarszczył brwi. - To totalnie bez sensu... - Może i tak... - Dziewczyna już dzisiaj drugi raz poczuła się jakby ktoś właśnie podeptał jej całą życiową energię... Co z tym gościem jest nie tak...? - Pomyślała i popatrzyła na jego kamienną twarz. - Yyy... to je się będę zbierać... Do kiedyś tam... - Cześć... - Powiedział obojętnie, odwrócił się i poszedł w swoją stronę. - No nie... i kolejna osoba, która ma mnie gdzieś... - Westchnęła ciężko i poszła do domu. *** Naruto szedł w stronę domu, ale tym razem uśmiechnięty i raczej szczęśliwy. Cały czas myślał oczywiście o Hinacie o tym, że nie jest już całkowicie sam ze wszystkimi problemami, chociaż i tak wszystko powoli zaczyna się układać... ale przede wszystkim myślał o tym, że taka krucha istota jaką jest granatowowłosa, która ma wieszcze problemy, a do tego zdrowotne nie jest sama. Blondyn spojrzał przed siebie i zobaczył w oddali "coś" czerwonego, a przy "tym czymś" jakiegoś mężczyznę. Niebieskooki szedł dalej przed siebie, a obraz stawał się coraz bardziej wyraźny.Nagle uświadomił sobie, że to jego matka klęczy na ziemi i zasłania twarz dłońmi. - O nie... - Powiedział do siebie głośno i zaklną pod nosem. - Mamo!!! - Krzyknął bardzo głośno i pobiegł w jej stronę. Gdy dobiegł kucnął przy kobiecie i położył jej dłoń na ramieniu. - Mamo co się stało ?! - Powiedział głośno z troska w głosie, ale ta nic nie odpowiedziała, więc popatrzył pytająco na mężczyznę stojącego obok. - Wiem tyle co ty... - Powiedział, podniósł ręce na wysokość twarzy i odszedł. - Ej mamo co jest? ... Wstawaj. - Chwycił Kushine za ramiona, ale ta zaczęła stawiać opór. - No wstawaj już wszystko jest okay... - Nic nie jest okay... - Przerwała - Mój mąż nie żyję, mój syn mnie nienawidzi, a ja jestem najgorszą matka na całym świecie... - Wypowiedziała żałośnie przez łzy. - Wcale nie jesteś najgorsza matka na świecie... To znaczy był pewien czas kiedy tak uważałem, ale to już przeszłość... i to nie prawda, że cię nienawidzę. Bardzo cię kocham mamo... - Dokończył uśmiechnął się promiennie i mocno przyciągnął kobietę do swojego torsu. - A teraz wstawaj i idziemy do domu. - Podciągnął niebieskooką na równe nogi, objął jedną ręką w pasie i zaczął iść w stronę kamienicy w której mieszka z Mikoto i chwilowo z Yoake, a ona dalej płakała i stawiała opór. Gdy doszli na miejsce blondyn powoli i delikatnie zaczął "wlec" (Bo inaczej tego nie można nazwać XD Dop. Autorki) kobietę po schodach niczym pijaną. Po wielominutowej tułaczce na górę nareszcie udało im się stanąć pod drzwiami mieszkania. Blondyn otworzył drzwi po czym wprowadził matkę do salonu i posadził na kanapie. - Chcesz coś do picia? - Pokiwała głową. - Może być woda? - Zapytała, a ona ponownie pokiwała głową. Niebieskooki szybko poszedł do kuchni, z szafki wyjął szklankę, nalał wody i wrócił do salonu. Postawił szklankę na stoliku i usiadł obok Kushiny. - Powiesz mi co się stało i dlaczego nie jesteś w szpitalu? - Niebieskooka popatrzyła na syna i leciutko się uśmiechnęła. - Czy mówiłam ci jak bardzo cię kocham? - Zapytała i położyła mu dłoń na policzku. Chłopak był tak zdziwiony, że nie mógł wypowiedzieć ani słowa. - Czyli jednak nie mówiłam? - Zapytała bardzo zdziwiona. Nagle Naruto oprzytomniał. - Mówiłaś... parę razy. - Czerwonowłosa uśmiechnęła się szeroko i pogłaskała chłopaka po włosach. - Jesteś taki podobny do ojca... - Westchnęła. - Takie same włosy... - Chłopak popatrzył na nią jak na obłąkaną a ona dale głaskała go po włosach. - Mniejsza o to... teraz powiedz mi czemu nie jesteś w szpitalu i czemu płakałaś klęcząc na ziemi...? - Teraz to ona popatrzyła na niego krzywo i zaczęła się zastanawiać. - Ja... ja... nie wiem... Nie pamiętam niczego takiego... ------------------------------------------------------------------------------------
Hehe no i koniec :> Mam nadzieje, że się podobało i od razu mówię, że mile widziane są komentarze <3 Pozdrawiam ;* Następny rozdział w przyszły piątek jak zwykle ^^