Strony

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 5



     Minęły już trzy godziny od momentu, w którym Naruto zobaczył swoją mamę i na oczach swoich dwóch koleżanek z klasy stracił przytomność. Mikoto siedziała, już teraz sama, w pokoju młodego blondyna, ponieważ dziewczyny musiały iść do domów, a Kakashi nie chciał  jej przeszkadzać. Bardzo martwiła się o stan zdrowia swojego podopiecznego, ponieważ nigdy wcześniej nie miał jakichś większych problemów zdrowotnych, a tu nagle traci przytomność na środku drogi.
  - Kiedy się wreszcie obudzisz? - Powiedziała cicho, do niebieskookiego trzymając go za zziębniętą dłoń. Naprawdę kochała go jak brata i czuła, że jej jedynym i najważniejszym życiowym obowiązkiem jest dbanie o jego bezpieczeństwo. - Nie wiem co bym zrobiła, gdyby coś ci się stało... I co ja niby miła bym powiedzieć Kushinie...?- westchnęła - Może wypadało by do niej pójść i powiedzieć, że tu jesteś...? - Ciągnęła konwersacje sama ze sobą oczekując, że coś w jej wnętrzu odpowie na zadawane pytania - Nie, bo jeszcze i ona straci przytomność, albo raczej dostanie zawału... kto ją tam wie.
    Siedziała tak jeszcze chwilę, aż zmorzył ją sen. Kiedy popatrzyła na zegarek w telefonie  dostrzegła godzinę dwudziestą pierwszą trzydzieści. - "Już trochę późno". - Pomyślała. - Może faktycznie pójdę do domu i trochę się prześpię. Wrócę tu jutro z samego rana, bo z tego co mówił lekarz po podaniu mu środków uspokajających dzisiaj już się nie obudzi. 
   Wstała z krzesła, pochyliła się nad chłopakiem, pocałowała go w policzek na pożegnanie i w końcu wyszła z sali pozwalając mu odpocząć. Kiedy znalazła się już na ulicy zobaczyła znajomą twarz. Była to dziewczyna o bardzo ciemnych niebieskich włosach. Dziewczyna trzymająca w ręce coś dość dużego zawiniętego w papier, co bardzo ją zaciekawiło. Mikoto podeszła do dziewczyny i lekko uśmiechnęła.
  - Dziękuje za pomoc. - Powiedziała z bardzo dobrze słyszalną wdzięcznością w głosie.
  - Ni-Nie ma za co dziękować... to obowiązek każdego człowieka, aby pomagać potrzebującym i rannym - Hinata spuściła głowę w dół. Uświadomiła sobie, jaka jest niemądra przywołując w tym momencie jakieś oklepane formułki. - Czy on się jeszcze nie obudził? - Zapytała chcąc zatuszować swoją głupotę.
  - Niestety jeszcze nie... - Odpowiedziała dość smutnym głosem. - Z tego co mówił mi lekarz to, dostał bardzo silne lekki na uspokojenie, więc nie obudzi się wcześniej niż jutro. A i tego na sto procent nie są pewni. - Mówiła spoglądając na smutną twarz Hinaty. 
    Brązowooka podeszła bliżej i położyła jej dłoń na ramieniu. - Nic się nie martw. Jest silny, a współczucie mu nie jest potrzebne. - Uśmiechnęła się, wyminęła dziewczynę i poszła w stronę swojego domu. Hinata stała tam na deszczu jeszcze chwilę, ale po około dwóch minutach weszła do szpitala i skierowała się do pokoju blondyna. Otworzyła drzwi i powoli weszła do pomieszczenia. Było tam niemiłosiernie duszno, więc otworzyła okno znajdujące się koło łóżka jej kolegi. Kiedyy wykonała już tą czynność, przeszła do tego, po co tu przyszła. Odwinęła więc pakunek,w którym znajdował się dość duży bukiecik kwiatów składający się z Kaczeńców , Krokusów , Pelargonii ,Petunii i kwiatów granatu * 1-5 . Pakunek był zawinięty w papier, ponieważ przyniosła ze sobą także mały, szklany, przeźroczysty wazonik, do którego nalała wody i postawiła na szpitalnym stoliku zaraz obok łóżka niebieskookiego. Włożyła kwiaty do wazonu i usiadła na taborecie obok tego stolika. Oczy jej wpatrzone były w niego jak w obrazek. Wyglądał tak niewinnie podczas snu, że dziewczyna czuła jakby patrzyła na małe dziecko.
  - Jesteś na prawdę dziwny... Tracić przytomność na ulicy? - zaśmiała się lekko - Cieszę się, że to nic poważnego, bo chyba bym umarła... - Zdziwiła się tym co właśnie powiedziała. - Pewnie gdybyś to słyszał to, uznał byś, że jestem lekko nienormalna, bo zaczęliśmy się do siebie odzywać dopiero nie dawno. Jednakże muszę przyznać, że gdy jestem przy tobie czuję się spokojniejsza, a czas płynie wolniej... Nie wiem co to za uczucie, ale chcę być bardzo blisko ciebie, choćby, nie wiem jak bardzo, było  to niemożliwe... - Powiedziała to, wstała z krzesła i podeszła do blondyna. Złożyła na jego czole lekki pocałunek. Odsunęła się od niego i zawahała się na chwile. - Prawdopodobnie nigdy ci tego nie powiem, ale jesteś jedyną osobą, którą naprawdę rozumiem  i dlatego podziwiam cię za twoją wytrwałość, że jakoś dajesz sobie z tym wszystkim radę... Ja najprawdopodobniej na twoim miejscu załamała bym się i zrobiła coś na prawdę głupiego... Moja mama choć ma wstrętny charakter to, nie wywija mi takich numerów... - Powiedziała, podeszła do drzwi, ale odwróciła się jeszcze na moment w stronę Naruto - I żeby mi było jasne, przy mnie nie rób więcej takich numerów... Do zobaczenia - Uśmiechnęła się lekko i wyszła z pomieszczenia. Nagle coś przykuło jej uwagę. Była to czerwonowłosa kobieta. Wyglądała ona na trochę smutną, ale w sumie to szpital, tu połowa ludzi przeżywa jakąś osobistą tragedię. Rozmawiała ona z jednym z lekarzy, a Hinacie nagle obiło jej się o uszy coś co ją ,,Zmiażdżyło''
  - Ale pani Uzumaki powinna pani zrozumieć, że nie może pani jeszcze zostać wypisana ze szpitala...
  - No dobra, niech panu będzie, poczekam... Mój syn będzie musiał jeszcze trochę na mnie poczekać... - Powiedziała smutnym, znużonym głosem do lekarza i spuściła swoją głowę w dół. - To, ja nie zawracam już głowy doktorze, dobranoc... - Jak powiedziała tak zrobiła i udała się w inną stronę. Hinata stała niedaleko jak wryta - Uzumaki? ... U-ZU-MA-KI? - Przeliterowała dla pewności. - Mama Naruto? Leżą w tym samym szpitalu!?... To.. to .. - Na tym właśnie skończyły się jej rozmyślania, ponieważ podeszła do niej pielęgniarka i zapytała się czy wszystko porządku. Oczywiście powiedziała, że tak, chociaż nie była to prawda. W środku czuła się rozdarta i wydawało się jej, że zaraz zemdleje. Szybkim krokiem wyszła ze szpitala i można by powiedzieć, że do domu prawie biegła.
     Kiedy stanęła przed bramą swojego domu mimowolnie westchnęła i chwyciła za klamkę. Otworzyła bramkę, weszła do domu udając, że nic się nie stało. Jednak od samego progu przywitała ją, jej młodsza, o dwa lata, siostra Hanabi.
  - Hej Hinata. Coś taka przybita ? - Popatrzyła na jej twarz i lekko się uśmiechnęła - Ktoś umarł czy co?
  - Nawet tak nie mów, bo wypaplasz i będzie! - Powiedziała smutno, podnosząc głos. - Mój kolega leży w szpitalu. Niby wszystko jest okay, ale jest tam ktoś, przez kogo to może się zmienić. - Spuściła głowę w dół i wolnym krokiem udała się do kuchni po coś do picia. Z lodówki wyjęła butelkę gazowanej wody mineralnej i nalała sobie do szklanki . Wzięła wodę i udała się na górę, do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i zaczęła rozmyślać nad tym, co może się stać, kiedy Naruto zobaczy matkę . Oczywiście nie zdawała sobie sprawy, że chłopak wie, że jego matka znajduje się właśnie w tym szpitalu i już ją zobaczył. Tak ją to myślenie pochłonęło, że nawet nie zdała sobie sprawy z tego, kiedy zasnęła .

→ ←

    Następnego poranka Mikoto obudziła się bardzo nie wyspana, bo z tego wszystkiego nie mogła zmrużyć oka prawie całą noc.Wstała z łóżka i rozejrzała się po swoim pokoju, który był w jasnożółtych oraz czarnych barwach. Podeszła do szafy, wyjęła z niej byle co i poszła wziąć prysznic. Kiedy skończyła, ubrała się i poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie, którego nie mogła dokończyć, chociaż były to zaledwie dwie małe kanapki. Wypiła wcześniej zaparzoną Herbatę i zaczęła składać sobie w głowie, wszystkie wczorajsze wydarzenia. Rozmowę z Kakashim i to całe zajście z Naruto, który przecież nie mdleje nigdy bez przyczyny. Myślała nad tym, co jej powiedział wczoraj Kakashi, o tym, że ta cała sprawa z nieudaną próbą samobójcza Kushiny jest bardzo podejrzana. Szczerze, to nigdy nawet o tym nie myślała i po prostu przyjmowała do wiadomości same znane fakty. 
   Wstała, poszła do przedpokoju, ubrała buty i wyszła z mieszkania. Po drodze weszła do kwiaciarni i kupiła kwiat granatu. Skierowała się w stronę szpitala, a kiedy była już pod budynkiem zauważyła Kushine siedzącą na ławce. Nie podeszła do niej, ponieważ, nie chciała, by zaczęła pytać się co tu robi i tłumaczyć, że przyszła do Naruto. Weszła do pokoju chłopaka, ale zobaczyła, że nadal śpi. Podeszła do jego łóżka, pocałowała go w czoło i już chciała położyć kupiony kwiat na stole, kiedy zobaczyła, że na blacie stoi już cały bukiet. Była naprawdę w wielkim szoku, ale podeszła do stołu i włożyła kwiat do wazonu.
      Wyszła na korytarz i podeszła do lekarza, który wczoraj zajmował się  Naruto.
  - Przepraszam, chciałam zapytać się czy wie pan może, kiedy obudzi się Naruto?
  - Już wczoraj pani powiedziałem, może dzisiaj, może jutro. Niech pani będzie cierpliwa.
  - Dobrze, dziękuje za pomoc.- Powiedziała i odeszła od mężczyzny. Skierowała się ku wyjściu ze szpitala, a kiedy wyszła z budynku udała się w stronę swojego miejsca pracy, to znaczy do kawiarni, w której była kelnerką.

→ ←

    Minęła już trzecia godzina lekcyjna. Hinata siedziała w ławce podczas każdej przerwy do nikogo się nie odzywając. Nagle podeszła do niej Sakura i usiadła obok niej na krześle.
  - Martwisz się co? - Złożyła swoją dłoń na ramieniu przyjaciółki.
  - Yhy - mruknęła pod nosem granatowowłosa.
  - Wyjdzie z tego...
  - Wiem...
  - To co się stało? - zdziwiła się różowo włosa.
  - Widziałam ją... - Oczy granatowowłosej były teraz puste i skierowane jakby w nicość.
  - Teraz ty??  Kogo wy widzicie ?
 - Mame Naruto... Prawdopodobnie to ją zobaczył wczoraj. - Jej twarz przybrała poważny wyraz.
  - Co takiego, ale gdzie ją widziałaś??! - Zapytała mocno zdziwiona Sakura.
  - No w szpitalu...  A... Co będzie jak spotkają się twarzą w twarz?? ...Martwię się o niego... - Powiedziała spuszczając głowę w dół - Od wczoraj o tym myślę... -położyła ręce na ławce, a na nich głowę.
  - Może nic się nie stanie, nie możesz być tego pewna! - powiedziała podnosząc znacznie głos - Nie zamartwiaj się niepotrzebnie! - To już prawie wykrzyczała i zwróciła tym uwagę Kiby, który stał niedaleko
  - Czego się tak drzesz Sakura?! - Powiedział  żartobliwie szatyn i podszedł do dziewczyn.
  - Bo się zamartwia na zapas... - Wykrzywiła twarz coś na kształt złości, ale coś jej się nie udało i wyglądało to na prawdę prze komicznie.
  - A co się stało?? - Zapytał zdezorientowany chłopak, spoglądając raz na jedną dziewczynę, raz na drugą
  - No jak to co? Nie słyszałeś, przecież Naruto jest w szpitalu. - Popatrzyła na niego zdziwiona.
  - No niby skąd miałem to wiedzieć, a powiedział mi ktoś? A tak w ogóle to, co mu się stało? - Zapytał już trochę bardziej poważnym głosem.
  - Zemdlał wczoraj jak szliśmy i nie chciał się obudzić, więc zaniosłyśmy go do szpitala. Tam podali mu jakieś leki na uspokojenie czy coś i ma się obudzić dopiero dzisiaj, albo jutro...
  - Dobrze, że to nic poważnego... - powiedział po czym usiadł na blacie ławki, koło dziewczyn.
 - No masz rację ale jest jeden mały szczegół o który sie martwię. - Powiedziała Hinata wzdychając ciężko. 
    Nie czekając na jakąkolwiek reakcje zaczęła mówić co jej leży na sercu.
 - chodzi o to, że jest tam też jego matka... - Chłopak był tak zdziwiony, że nie mógł nic powiedzieć, tylko wytrzeszczył oczy. Dziewczyna widząc reakcje kolegi wytłumaczyła mu, że jego mama się obudziła i jak to się stało, że wie o tym gdzie przebywa. - A teraz mam pytanko chcecie może iść dzisiaj do niego po szkole? - Zapadła martwa cisza, którą przerwała osoba stojąca niedaleko, i która słyszała całą rozmowę. Był to oczywiście nie kto inny jak Sasuke
  - Ja chce iść. A tak w ogóle to sorry, że podsłuchiwałem - zaśmiał się i podszedł bliżej siadając na blacie ławki stojącej obok nich.
  - Okay jak chcesz iść, to po szkole zaczekaj przy bramie.  - Powiedziała Hinata lekko się do niego uśmiechając -  A jak z wami, idziecie czy nie? - Skierowała teraz głowę w kierunku Kiby i Sakury
  - Ja idę - Powiedział kiba uśmiechając się i pokazując przy tym swoje, nienaturalnie duże, kły.
  - Ja też... W końcu to mój kolega nie? - Zapytała retorycznie spoglądając na granatowowłosą. Nagle zadzwonił dzwonek oznajmiający początek lekcji, więc chłopcy i Sakura udali się na swoje miejsca. Hinata została tam gdzie była i znów niepotrzebnie zaczęła rozmyślać o Naruto, ale jej myśli niebezpiecznie zboczyły z kursu i powędrowały do miejsca, w którym kłębiły się wszystkie uczucia do blondyna. Wszystko jej się już zaczęło mieszać więc odłożyła tę niezbyt przyjemną, dla niej, sprawę na kiedy indziej.

_______________________________________________


*Rozdział po Updacie (20.06.2016r.)





3 komentarze:

  1. Zwracaj większą uwagę na znaki interpunkcyjne... Ja tez mam z tym problem, (zawsze o nich zapominam) ale jak widzę przerwę przed znakiem to mnie jakoś drażni... (Dziwna jestem) co do rozdziału: to jest na prawdę fajny :) z niecierpliwośćią czekam na następny. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Naruciak :( sorki że robię ci spam komami ale było nie pisać tak boskiego opka :P :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Sakura się odwali od Naruciaka, a zainteresuje się Sasukeeeee (ja uwieeeeelbiam NaruHina i SakuSasu *w* )

    OdpowiedzUsuń