Strony

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 4



     Po wyjściu z klasy skierowali się ku wyjściu ze szkoły. Jak już wcześniej wspomniałam była na prawdę bardzo brzydka pogoda.  Hinata grając na zwłokę powiedziała, że zapomniała parasola i zapytała Naruto czy może iść z nim. On oczywiści się zgodził. Dziewczyna mogła sobie pozwolić no to, by Sakura tak się do niego kleiła. Jeszcze nie rozumiała dlaczego, ale czuła właśnie taką wewnętrzną potrzebę pomimo tego, że różowo włosa była jej przyjaciółką.      Wyszli z budynku. Hinata szła naprawdę bardzo blisko chłopaka, a z daleka mogło by się nawet wydawać, że są do siebie przytuleni, ale blondynowi to wcale nie przeszkadzało. Jednakże Sakura szła zaraz koło tych dwoje patrząc na granatowowłosą dziewczynę z zazdrością wypisaną na twarzy.
  - Daleko jeszcze? - Zapytała lekko podirytowana. - "Dlaczego ona zawsze musi psuć wszystko co ja robię? Zawsze tylko liczy się ta Hinata... Kim ona kurde jest żeby odbierać wszystko co mi się należy, albo co chce mieć??" - Takie pytania kłębiły się w głowie młodej Haruno.
  - Nie, jeszcze tylko kawałek. - Popatrzyła na nią posyłając jej fałszywy uśmiech. - "Dobrze jej tak niech wie, że ma go zostawić w spokoju". - pomyślała szyderczo się do siebie uśmiechając. Właściwie to, nie wiedziała co skłaniało ją do takich dziwnych zachowań i myśli, ale zdawała się dzisiaj na swój instynkt. Byle by tylko pozbyć się tej różowowłosej przylepy. Szli dosyć szybkim krokiem, nie zwracając uwagi na padający deszcz. Nagle Naruto zobaczył coś, co przyparło go do muru. W szpitalnym oknie stała jego, czerwonowłosa, matka. Stanął jak wryty, zwracając tym samym uwagę swoich towarzyszek.
  - Naruto czy coś się stało? - Zapytała nie pewnym głosem Hinata. 
Chłopak nic nie mówił. Wpatrywał się tylko zamglonym wzrokiem w okno. Nagle wszystkie te przykre wspomnienia wróciły. W ciągu sekundy znalazł się znów pod bramą kamienicy i znów spotkał Mikoto, po raz kolejny uciekł z domu dziecka i znowu czytał pożegnalny list swojej mamy. W mgnieniu oka jednak oprzytomniał, chwycił za rękę wpatrzoną w niego dziewczynę i poszedł przed siebie, a Sakura za nimi. Nie dawała już rady ukrywać swej okrutnej zazdrości, kiedy nagle Naruto ponownie stanął. Na jego młodzieńczej twarzy malował się smutek i jednocześnie przerażenie. Popatrzył na białooką i z oczu zaczęły mu płynąć łzy. Znowu był tym samym smutnym chłopakiem z ławki obok. Sakura stała tylko w
bezruchu parząc na blondyna. Czuła jak szybko bije jej serce. Nie miała pojęcia jak się zachować w takiej sytuacji. Szczęśliwy chłopak przemienił się nagle w zrozpaczonego chłopczyka, który wygląda jakby potrzebował opieki. 
  - Naruto co się stało ? - Zapytała Hinata z, bardzo bobrze słyszalną, troską w głosie.
  - Stała tam w o-oknie - wypowiadał z wielką trudnością.
  - Kto stał?! - Zapytała zszokowana Sakura.
  - M-m-moja m-ma... - Nie dane było mu dokończyć, ponieważ nagły przypływ emocji sprawił iż ponownie stracił kontakt z rzeczywistością.

→ ←

     Niczego nie świadoma Mikoto siedziała teraz ze swoim przyjacielem z liceum Kakashim Hatake w kawiarence niedaleko parku, w którym jeszcze nie dawno spacerowali. Była bardzo szczęśliwa, żemogła go zobaczyć po tylu latach. Ostatni raz widziała go podczas zakończenia roku w ostatniej klasy liceum, później ich drogi się rozeszły.
     Rozmawiali o szkole, o głupotach jakie robili w młodości, ale także o smutniejszym temacie jakim był Naruto. Opowiedziała mu wszystko bardzo dokładnie od dnia, w którym postanowiła go przygarnąć aż do dnia wczorajszego, kiedy to na jej oczach jego matka się obudziła. Mężczyzna przez pewien czas myślał o tym, co sprawiło,  że brązowowłosa kobieta się zdziwiła.
  - Powiem tak. - Zaczął powoli, ale stanowczo - Nie rozumiem, czemu kobieta chciała się zabić skoro miała trzynastoletniego syna na głowie. Czy ona jest na sto procent zdrowa umysłowo? - Powiedział dziwnym tonem podnosząc przy tym obie brwi do góry.
  - Z tego co wiem nie ma nic z głową... Myślę, że to raczej było spowodowane jakimś impulsem. Z tego co mówił mi Naru i lekarze podczas tego była całkowicie trzeźwa.
  - Dziwne... Rozumiem już nawet to, że po utracie męża zaczęła się staczać, ale tu mi coś nie gra. Po tylu latach raczej była już całkowicie przyzwyczajona do utraty bliskiej jej osoby, więc ten -jak twierdzisz- "impuls" nie mógł być spowodowany właśnie przez to.
  - Może zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła ze swoim życiem i życiem jej syna... - Powiedziała opierając łokcie o blat stolika. - Albo może ją do tego zmuszono... Eee raczej szczerze w to wątpię. Bo niby kto i po co? - Nagle rozmowę przerwał jej dzwoniący telefon. Wyciągnęła go z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz... Naruto. Odebrała szybko i zaczęła konwersacje .
  - No co tam chcesz ? - powiedziała nie świadoma tego co zaraz usłyszy.
  - Dzień dobry... - odezwał się dziewczęcy głos  - czy może pani Mikoto?
  - Tak, a kto mówi ? - Zapytała bardzo zdziwiona.
  - Przepraszam nie przedstawiłam się. Mam na imię Hinata i chodzę z Naruto do klasy... - Zrobiła krótką przerwę, a w jej głosie było słychać smutek. - Podczas gdy ja i moja koleżanka wracałyśmy z nim przez miasto zobaczył coś i stracił przytomność... - Mikoto wytrzeszczyła oczy. A Hinata kontynuowała - Nie chciał się obudzić więc szybko zaniosłyśmy go do szpitala skąd teraz dzwonię. Czy mogła by pani tu jak najszybciej przyjść? - Zapytała dość zdenerwowanym i przestraszonym głosem.
  - Oczywiście, zaraz tam będę. - Powiedziała stanowczo rozłączają się i wstając z miejsca.  
Kakashi od razu zauważył, że coś się stało to też wstał szybko z krzesła.
  - Naruto jest w szpitalu! Muszę tam iść! - Powiedziała głośno ocierając łzę spływającą po jej policzku.
  - Jak to, co się stało? - Zapytał zdezorientowany siwowłosy.
  - Nie wiem dokładnie, ale coś zobaczył i zemdlał. - Kobieta mówiła do niego kierując się szybkim krokiem do wyjścia, oczywiście mężczyzna poszedł razem z nią .

→ ←

     Stanęli przed drzwiami do szpitala, by po chwili znaleźć się w środku. Mikoto podbiegła do jakiejś pielęgniarki pytając czy wie gdzie leży Naruto Uzumaki, ale ta nie wiedziała więc skierowała ją do kogoś innego. Tym razem trafiła na lekarza, który właśnie opuścił jego sale. Kobieta szybkim krokiem udała się do podanego jej przez mężczyznę pokoju, otworzyła drzwi, a jej oczom ukazały się dwie dziewczyny. Jedna z różowymi włosami, a druga w kolorze ciemnych jagód. Siedziały przy łóżku blondyna wyczekując jakichkolwiek oznak, że ma zamiar się obudzić.
  - Przepraszam - powiedziała dość głośno kobieta. - Czy... Czy wiadomo dlaczego się nie budzi?  Czy... Czy coś mu się stało? - Zadawała pytania z bardzo bobrze słyszalnym, strachem głosie. Podeszła bliżej i popatrzyła na chłopaka.
  - Nic nam nie chciał powiedzieć... - Zaczęła cicho, ale wyraźnie Hinata.
  - Po prostu zemdlał, a gdy chciałyśmy go obudzić to, nie reagował. Postanowiłyśmy więc przynieść go tu. Na całe szczęście szpital był zaledwie parę kroków dalej. - Powiedziała Sakura patrząc prosto w jasnobrązowe oczy Mikoto.
  - Rozumiem...  - Powiedziała i podeszła do drzwi. - dziękuję za waszą pomoc. Jak tylko się czegoś dowiem zaraz was o tym powiadomię. - Wyszła przez drzwi i od razu natknęła się na Kakashiego.
  - Co jest?
  - Nie wiem... - Spuściła głowę kierując się w stronę lekarza , którego wcześniej spotkała.
  - Przepraszam, czy może mi pan powiedzieć co jest chłopakowi Który leży w sali 127?
  - Rodzina ?
  - Nie, ale opiekun prawny.
 - Dobrze, więc tak... - Zrobił małą przerwę aby nabrać powietrza - Chłopak jest bardzo osłabiony... Prawdopodobnie doświadczył czegoś co na prawdę nim wstrząsnęło. Także do czasu, aż się obudzi i nie odzyska sprawności będzie musiał tu zostać.
  - Rozumiem... Całe szczęście, że to nie jest nic poważnego...

_______________________________________________

*Rozdział po Updacie (19.06.2016r.)






5 komentarzy:

  1. Jezu już myślałam ,że coś mu się stało ... :D szkoda ,że tak smutno czekam n a next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Mikoto musiała się nieźle wystraszyć . Szczerze to jestem bardzo ciekawy co jeszcze wymyślisz :D pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne fajne ;) mam nadzieje ,że szybko sie obudzi ale też nie za szybko heh wiem dziwnie to brzmi ale pewnje skapniesz się o co chdzi

    OdpowiedzUsuń
  4. Hinatka zazdrosna... (jakby było o kogo :D) fajny rozdział (szkoda tylko, że taki krótki) czekam na next. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że takie krótkie :( Next. Now.

    OdpowiedzUsuń