Strony

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 2

   

   Ciepły wiatr i zapach lata wpadały przez otwarte okna w jednym z miejskich szpitali w, którym leżała pewna czerwonowłosa kobieta. Mikoto jak zawsze w rocznicę zapadnięcia kobiety w śpiączkę przynosiła jej mały bukiecik żółtych oraz czerwonych róż, które miały symbolizować ją oraz jej blondwłosego syna. Jak zwykle usiadła obok  łóżka i zaczęła opowiadać jej o Narutowicza. O tym  jak bardzo się zmienił przez te trzy lata, o tym jak odnajduje się w szkole i tym podobne, kiedy  nagle coś zaczęło piszczeć,  a to coś było właśnie  zapowiedzią burzy, która wkrótce miała nadejść. Urządzenie, które stało koło łóżka Kushiny zaczęło pokazywać wzrost tętna oraz aktywności mózgu? Mikoto spanikowana wyszła z pomieszczenia aby zawołać pielęgniarki, albo lekarza, kiedy znalazła już kogoś kto mógł by z nią pójść wróciła na salę, a lekarz zaczął robić coś przy czerwonowłosej.  Nagle zapadła cisza, wszystko się unormowało i po chwili kobieta jak poparzona podniosła się do pozycji siedzącej. 
  - Naruto!! - Wykrzyczała nie wiedząc co się stało, ani nie zdając sobie sprawy z tego gdzie się właśnie znajduje, ani z tego, ile minęło czasu od tamtego zdarzenia. Nagle coś ją sparaliżowany i rozejrzała się po pomieszczeniu . Szpital..
Coś musiało pójść nie tak, skoro dalej żyła... Z zamyślenia wyrwał ją  męski głos.
  - Pani Kushino słyszy mnie pani? -Kobieta spojrzała na niego przerażonymi oczami. 
  - Co się stało, dlaczego tu jestem?! - Powiedziała głośno, prawie krzycząc, jej wyraz twarzy mówił o tym, że była przerażona.
  - Tylko spokojnie, nic się nie dzieje, nie zrobię pani krzywdy. Jest pani w szpitalu.
  - Gdzie jest mój synek!! - wykrzyczała na całe gardło. - Gdzie on jest !!!
  - Przepraszam, ale nie mam pojęcia... Spała pani trzy lata. Wiele mogło się wydarzyć.
  - Jak to trzy lata?! - Spojrzała na swoje dłonie, którymi po chwili zasłoniła oczy i zaczęła głośno płakać. Mikoto na sam ten widok zaczęło dręczyć pytanie "powiedzieć jej czy nie?" 
  - Ja... ja  muszę go zobaczyć. Tak bardzo go kocham, muszę go za wszystko przeprosić... - zaczęła się jąkać, a po tym Mikoto straciła jakiekolwiek wątpliwości. Zdecydowała, że  powie jej tu i teraz
  - Pani Kushino - zaczęła niepewnie - Naruto nic nie jest... - Czerwonowłosa spojrzała  na Mikoto przez łzy.
  - Czy... czy ty wiesz... gdzie jest moje dziecko? - Ciemnowłosa spuściła głowę. 
  - Tak... wiem... To znaczy, po tym wypadku, przygarnęłam go,  jeśli mogę to tak nazwać..
   Oczy czerwonowłosej kobiety były w nią coraz bardziej i bardziej wiatrowe, aż w końcu wypowiedziała tylko jedno krótkie ,,Arigato". Brązowooka już nie mogła wytrzymać, z oczu poleciały jej łzy, ale nie była pewna dlaczego.
   "Może to z nerwów  co się teraz stanie nie chce aby Naruto cierpiał ! Czy Kushina odbierze mi go? czy znowu zepsuje mu życie?"  - Takie myśli krążyły po głowie ciemnowłosej. Nagle zrozumiała co chce zrobić. Chciała pozbawić Matkę wszelkich praw, a to przecież jest nie dopuszczalne. Popatrzyła na nią. Siedziała tak spokojnie, jakby nigdy nic się nie stało, nie wyglądała jak alkoholik ani nikt taki. W tym momencie raczej kochającą matkę, która martwi się o własne dziecko i taka po części była prawda. Kushina była dobra kobietą, o złotym sercu ale po śmierci ojca Naruto coś w niej pękło coś z czym nie dała już sobie rady zaczęła gubić się i pić.  Dziewczyna podeszła bliżej do kobiety leżącej na łóżku.
  - Czy... chciała by pani z nim porozmawiać przez telefon? - Zapytała nieświadoma tego, jak bardzo źle robi.
Kobieta rozszerzyła oczy i wyglądała jakby zaraz miała dostać zawału .
  - Nie!  Nie chce! - wykrzyczała przerażona tym, jak Naruto może zareagować. 
  - Rozumiem... - Spostrzegła nareszcie jak wielki popełniła błąd pytając ja o to.  - Powiem mu, że się pani obudziła, a jak już się z tym oswoi poproszę, by panią odwiedził i obiecuję pani, że, niezależnie od jego odpowiedzi, przyciągnę go tu i z panią porozmawia.  Tak dłużej nie może być! - Powiedziała ostrym tonem. 
  - Dziękuje Mikoto - Powiedziała spokojnym głosem, lekko się uśmiechając. - Nic się nie zmieniłaś, dalej jesteś tą samą młodą dziewczyną, o złotym sercu. - Mikoto mimowolnie się uśmiechnęła. 
   - Nie mogę sobie pozwolić na zmianę jeżeli chce dalej zajmować się Naruto. To znaczy do czasu aż nie wyzdrowiejesz. - Uśmiechnęła się po raz ostatni, pożegnała się z kushiną i wyszła na korytarz, gdzie zadzwoniła do Naruto. 

→ ←

   Naruto siedział z Ino, pod drzwiami klasy, dalej nie wierząc ,że to wszystko o czym się niedawno dowiedział to prawda. Nagle wstał, a łza mimowolnie zaczęły płynąć po jego policzkach, otarł je i podał rękę blondynce . Dziewczyna chwyciła jego dłoń i podniosła się z ziemi, patrząc na zabłąkana minę jaj kolegi. Coś ją tknęło i mocno go przytuliła. Chłopak odwzajemnił gest, a słysząc jej głos po części powrócił do rzeczywistości.
  - Naruto głowa do góry, wszystko się jakoś ułoży - dziewczyna odsunęła się od chłopaka i popatrzyła mu w oczy - Teraz może być tylko lepiej.
  Chłopak bezwładnie przytaknął blondynce. Niespodziewanie koło nich przeszła dziewczyna o długich granatowych włosach, która zauważyła blondyna patrzącego bezwładnie w przestrzeń. Podeszła do tej dwójki i przypatrzyła się dokładnie Naruto
  - Co mu się stało? - skierowała pytanie do blondynki.
  - Kojarzysz możne, że Naruto ma trochę napięta sprawę rodzinna nie?
  - Oczywiście... A coś konkretnego się stało, czy po prostu znowu odpłynął?- spojrzała na ten nieobecny wyraz twarzy blondyna i lekko się uśmiechnęła.
  - Jego matka ona... - Przerwała biorąc głęboki oddech - ona się obudziła.
  Białooka popatrzyła na koleżankę z lekkim niedowierzaniem, ale biorąc pod uwagę jej poważną minę i nieobecnego blondyna, zrozumiała ,że to prawda. Była pewna, że Naruto nie da rady kontynuować dzisiaj nauki więc musi coś zrobić.
  - On już dziś nie da rady się na niczym skupić, może lepiej będzie jak pomogę mu i zaprowadzę go do domu... Nauczyciele powinni to zrozumieć.
  - To dobry pomysł. - Zgodziła się Ino. - To idź, a ja powiem dyrektor Tsunade, że poszliście. Lepiej weź się spakuj, bo nie wiadomo ile czasu ci to zajmie... - To mówiąc odeszła od nich i zaczęła kierować się prosto do gabinetu dyrektorki. Hinata stała jeszcze chwile patrząc na odchodzącą Ino, ale po minucie przypomniała sobie, co ma zrobić, chwyciła blondyna za ramiona i potrząsnęła nim. Blondyn popatrzył na osobę, która go wyrwała z letargu i po raz kolejny zobaczył Hinate. Coś w nim drgnęło i odskoczył do tyłu. Dziewczyna ze zdziwieniem popatrzyła na zakłopotaną twarz chłopaka, ale chcąc nie chcąc od razu się uśmiechnęła.
  - Ty chyba lubisz tracić kontakt z rzeczywistością nie ? - Zapytała lekko się śmiejąc.
  - Tak, chyba masz rację... -Odpowiedział na pytanie i lekko zachichotał. Hinata osłupiała. To za dużo jak na jeden dzień. Naruto się odzywa, uśmiecha a teraz żartuje i się śmieje?? to chyba zupełnie inny człowiek. - pomyślała drapiąc się w głowę.
  - Słyszałam co się stało... z mamą ... - Przerwała ponieważ zobaczyła, że chłopak posmutniał.- Przepraszam..
  - Nie... Nie ma za co... długo mnie nie było? - Zapytał lekko się czerwieniąc.
  - Nie wiem za dużo, ale Ino powiedziała, że mam cię odprowadzić do domu. - Skłamała, aby nie wydało się, że to był jej pomysł .
  - No nareszcie, chociaż jedna dobra wiadomość w tym marnym dniu - westchnął - Ale dam rade sam dojść do domu. - wyszczerzył się do dziewczyny.
  - Na pewno dobrze się czujesz ? - zapytała kładą blondynowi dłoń na czole.
  - Tak, a co źle wyglądam? - Znów się zaśmiał.
  - Jesteś dzisiaj jakiś inny... - Mówiła patrząc w jego błękitne oczy - Bardziej otwarty, a przynajmniej takie mam wrażenie.
  - Twój uśmiech mnie uratował ... - Zachichotał głośno - To wszystko .
Dziewczyna słysząc słowa chłopaka mimowolnie oblała się krwistoczerwonym rumieńcem co wywołało ponowny napad śmiechu u blondyna.
  - Ej no, weź nie żartuj... - zrobiła naburmuszoną minę.
  - Wcale tego nie robię... - zdziwił się odpowiedzią Hinaty - mówię poważnie .
  - Tak, oczywiście ... - odpowiedziała cicho. - Może jednak cię odprowadzę, to znaczy nie chce mi się siedzieć już w szkole, a skoro Ino wszystko załatwiła, to po co to marnować nie? - Zapytała z uśmiechem na co blondyn lekko odwzajemnił gest.
  - No raczej, po co siedzieć w szkole... są lepsze rzeczy do robienia. - Chłopak bez zastanowienia chwycił dziewczynę za rękę i pobiegł z nią w stronę klasy w, której mieli swoje rzeczy. Hinata była bardzo zdziwiona zachowaniem chłopaka, ale nie mogła też zaprzeczyć, że jej się to nie podobało. Był dzisiaj zupełnie innym człowiekiem. 
   Gdy byli już w klasie spakowali swoje rzeczy do plecaków i wyszli z sali kierując się w stronę drzwi wejściowych. Kiedy wyszli ciepłe letnie powietrze od razu wpadło do ich płuc. Szli koło siebie nie wymieniając ani jednego zdania, ale nie specjalnie im to przeszkadzało. Chłopak popatrzył na nią kątem oka i zauważył, że była bardzo rozpromieniona.
  - Z czego się tak cieszysz? - Zapytał blondyn prosto z mostu, wpatrując się w nią teraz jak w obrazek.
  - A na przykład z ładnej pogody... - powiedziała odgarniając zbłąkany włos który spoczywał na jej policzku.
  - Tylko tyle? - Zapytał zdziwiony
  - A no nie wiem, może jeszcze z tego, że jestem zdrowa, moja rodzina ma się dobrze  i może jeszcze dlatego,że idę sobie z tobą. - Uśmiechnęła się szeroko do blondyna - Z wszystkiego co dobre.
  - Dziwna jesteś - Powiedział Naruto spoglądając teraz przed siebie. - Ale w końcu tylko dziwacy są coś warci. Co nie ?
  - Może - Powiedziała lekko wyprzedzając chłopaka - A w sumie to nie wiem .
Nagle Naruto zatrzymał się pod małą kamienicą w kolorze piasku i popatrzył na nią trochę smutnym wzrokiem, co przykuło uwagę granatowowłosej.
  - Coś się stało Naruto ? - Zapytała jakby z troską w głosie .
  - Nie, to nic takiego. po prostu bolesne wspomnienia wracają... -Popatrzył w okno na drugim piętrze. Tak, to było właśnie to mieszkanie, w którym mieszkał wraz z matką przed trzema laty.
  - Przepraszam... - Powiedziała cicho, tak że chłopak ledwo mógł ją usłyszeć, po czym skierowała wzrok w stronę swoich butów.
  - Nie masz za co przepraszać, a tak w ogóle to nie za bardzo lubię to słowo... - Powiedział lekko i jak to się mówi zaczął kręcić nosem.
  - Prze... to znaczy spoko.. . - zdziwiła się jaką głupotę chciała właśnie walnąć - Głupia jestem, to dlatego. - Uśmiechnęła się leciutko tak, że prawie tego nie zauważył i westchnął głęboko.
  - To nie prawda, nie jesteś wcale głupia.
  Dziewczyna natychmiastowo popatrzyła się znów na swoje obuwie. Znów zapanowała cisza, szli  ranie w ramie, noga przy nodze, ale żadnemu z nich nie paliło się do rozmowy. Dziewczyna popatrzyła na niego, ale on tego nie zauważył, a przynajmniej tak jej się wydawało. Nagle chłopak zatrzymał się, a Hinata nie zauważając tego wpadła na jego plecy. Ale na całe szczęście się nie przewrócili, bo wyglądało by to dwuznacznie.
  - Oh sorki, zagapiłam się -  Spojrzała w jego morskie oczy i coś w niej przez chwilkę kazało jej nie odrywać wzroku do jego ust, w które miała palącą ochotę się wbić, ale na całe szczęście w czas oprzytomniała. - Całe szczęście to był tylko impuls. Przecież ja nic do niego, poza sympatią koleżeńską, nie czuje. Zrobiła bym z siebie tylko idiotkę, a co by było potem? Miał by porostu zapomnieć o sprawie? - Pomyślała odsuwając się od blondyna. 
  - Jejku, mogła byś trochę uważać ... - Powiedział lekko zakłopotany całym tym zajściem, a na jego twarzy pojawił się lekki, bardzo mało widoczny, rumieniec. 
  - Zapamiętam na przyszłość. - Powiedziała zdziwiona zachowaniem jej kolegi.  A najbardziej dokuczał jej ten zakłopotany wyraz jego twarzy oraz maleńki, prawie nie widoczny, rumieniec. Czy on aby się w jej nie zako...  - Nie, to na pewno nie to. To znaczy mam przynajmniej taką nadzieje. Ja nic do niego nie mam, to znaczy lubię go i w ogóle, ale nic poza tym. Nie chcę by cierpiał przeze mnie jeszcze bardziej. - Znów przyszedł do jej głowy nagły napływ dziwnych myśli. Lekko potrząsnęła głową na boki jakby chciała je przegonić, co ku jej zdziwieniu się udało .
  - Ej Hinata? Wszystko Dobrze? 
  - Tak wszystko okay. - Uśmiechnęła się niepewnie
  - Wyglądałaś na bardzo zamyśloną, ale nie wnikam. - Powiedział i odwrócił się w stronę ,dość dużego, kremowego budynku. - Tu mieszkam. Dzięki za odprowadzenie. Dalej chyba dam sobie rade sam.
  - Ok to ja się zbieram... - Odwróciła się i już miała zamiar odejść, gdy nagle coś sprawiło, że odwróciła się i znów zaczęła mówić. - Przepraszam, że pytam, ale pewna nie rzecz daje mi spokoju... - Zaczęła patrząc mu prosto w błękitne oczy. - Dlaczego twoja matka właściwie zaczęła pić?? - Chłopak chrząkał się próbując uporać z nie wygodnym pytaniem zadanym przez granatowowłosą.
  - Wydaje mi się , że to przez śmierć mojego ojca...-Popatrzył speszony na chodnik. 
  -  Aha... - Powiedziała  zwyczajnie jakby ją to nie interesowało, ale w rzeczywistości było oczywiście inaczej. - Dobra, to ja uciekam, do jutra - Posłała mu jeszcze krótki uśmiech po czym udała się w swoim kierunku.

→ ←

   Mikoto jak gdyby nigdy nic siedziała na białej, skórzanej kanapie, przeglądając swoje ulubione czasopisma, gdy nagle usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzała w ich stronę i jej oczom ukazał się nie kto inny jak sam Naruto. Dziewczyna była tym bardzo zdziwiona, ponieważ była pewna, że ma jeszcze około czterech lekcji. Zamknęła gazetę i odłożyła ją na stolik .
  - Możesz mi powiedzieć, czemu do cholery nie jesteś w szkole?? - Zapytała lekko zirytowana. Chłopak nic nie powiedział, tylko odłożył plecak koło półki z książkami i skierował się w stronę kanapy, na której usiadł, dalej nic nie mówiąc. Lekko uśmiechnął się i mocno  przytulił dziewczynę, która doznała szoku.
  -  Dziękuje Mikoto. - Powiedział dalej przytulając długowłosą dziewczynę. - Za wszystko, co dla mnie zrobiłaś . 
  - No już, skończ z tymi czułościami i jakimiś wyznaniami. - powiedziała odpychając chłopaka od siebie - Co jest grane ??
  - Nic takiego, a co ma być? - Wyszczerzył się dziwnie w jej stronę.
  - Skoro nic nie jest, to powiedz mi co ty do jasnej ciasnej robisz w domu?! - Powiedziała ostro przymrużając oczy.
  - No bo wiesz... - Zaczął powoli - Jak do mnie zadzwoniłaś... yyy to ja, jakby to powiedzieć, na chwilę zemdlałem. A jak już oprzytomniałem to taka Ino powiedziała mi, że znalazła mnie na podłodze koło sali. Powiedziałem jej co się stało, a ona była tym równie mocno zszokowana. Po chwili koło nas przeszła dziewczyna z mojej klasy pytając się co się stało aa.. aa potem to na chwile się chyba wyłączyłem, bo jak już byłem z powrotem, to Ino nie było, a Hinata stała przede mną i powiedziała mi, że wyglądam jak wrak człowieka i odprowadziła mnie pod kamienice. - Opowiadał zawzięcie niekiedy się jąkając, przekręcając, albo naginając fakty.
  - okay... Nie wnikam w to jakim cudem taki smutny i nigdy nic nie mówiący człowiek ma tyle znajomychn -Zaśmiała się dobrze wiedząc , że trafiła w czuły punkt .
  - Ehh, przecież bardzo dobrze wiesz, że taki nie jestem... - westchnął głęboko po czym wstał z kanapy i poszedł w stronę swojego pokoju, ale nie dane mu było jeszcze do niego wejść ponieważ usłyszał za sobą głos Mikoto .
  - Ej młody nie skończyłam jeszcze z tobą rozmawiać... - powiedziała zażenowana i lekko zdenerwowana.- Chcę cię uświadomić, że od tego nie uciekniesz.
  - Tak bardzo dobrze o tym wiem... ehh ja po prostu chcę to sobie jeszcze ułożyć w głowie...
  - No dobra, ale i tak będziesz musiał się z nią spotkać, to jest nie uni... - nie dane było jej dokończyć ponieważ wtrącił się właśnie chłopak.
  - Wiem ... nie zamierzam od tego uciekać - powiedział stanowczo - chcę się z nią spotkać. Przecież jest moją matką.

_______________________________________________

*Rozdział po Updacie (30.12.2015r.)


 


Rozdział 1


 
   Lipcowe słońce, pomimo wczesnej godziny, zaglądało już do okien, a jednym z miejsc, do którego dotarło był pokój pewnego szesnastoletniego blond włosego chłopca, który właśnie przewracał się na drugi bok. Światło padało bezpośrednio na jego twarz, więc Naruto zaczął powoli otwierać zaspane oczy. Jeszcze tępym wzrokiem rozejrzał się po małym pokoju, w którym obecnie się znajdował. Niebieskie ściany, które kontrastowały z ciemną podłogą , zaraz obok łóżka znajdowało się okno, a na nim powieszone były białe zasłony. Niedaleko znajdowała się mała szafka nocna z dębowego drewna pomalowana na biało, a na niej stała ramka ze zdjęciem, przedstawiającym czerwonowłosą kobietę z dzieckiem na rękach (ok. 2 letnim), zaraz obok, stał uśmiechnięty blond włosy mężczyzna, który obejmował czerwonowłosą w pasie. Była to ostatnia, i zarazem pierwsza, pamiątka po matce oraz ojcu młodego blondyna o niebieskich oczach. Naruto podniósł się do siadu i ponowne rozejrzał się po pomieszczeniu. Nagle do jego uszu doszedł znajomy głos, dochodzący zapewne z salonu, albo kuchni.
  - Naruto wstawaj śpiochu, bo spóźnisz się do szkoły!!
Chłopak wstał z łóżka i skierował się ku drzwiom. Otworzył je a jego oczom ukazał się pomarańczowy salon. Przy jednej ze ścian stała biała, skórzana kanapa obok blado pomarańczowy regał na książki, a przed nią mały, biały stoliczek, na którym stała miska wypełniona przeróżnymi czasopismami. Niebieskooki przeszedł przez pomieszczenie, tym samym kierując się w stronę kolejnego małego pomieszczenia jakim była kuchnia w zielonych odcieniach. Po prawej stronie stała lodówka, kuchenka, obok dwie szafki i zlewozmywak, a z lewej mały, ciemno zielony stół, przy którym stały dwa krzesła tego samego koloru . Na jednym z krzeseł sadziła kobieta, o długich, ciemno brązowych włosach  aktualnie spiętych w warkocza na bok. Właśnie jadła śniadanie oraz czytała swoją ulubioną gazetę o modzie.
  - Ohajo Mikoto-chan - Blondyn przeciągnął się i nie czekając na odpowiedź zaczął robić sobie śniadanie, składające się z owsianych płatków i mleka.
  - Ohajo - Odpowiedziała obojętnie, nadal łapczywie pochłaniając wzrokiem tekst w gazecie.
Blondyn podszedł do stołu, położył na nim miskę i sam usiadł na  krześle obok. Instynktownie wyjrzał przez kuchenne okno i zobaczył tam małą dziewczynkę, którą prowadził za rękę, prawdopodobie, ojciec. Na pierwszy rzut oka wyglądała na szczęśliwą, ale kto od samego spojrzenia na kogoś może powiedzieć co mu w duszy ,,gra"?
  - Dziś mija trzy lata... - Powiedział oschle. - mam nadzieje, że nigdy się z tej śpiączki nie wybudzi...
  - Jak możesz tak mówić !! - Podniosła na niego głos i wstała z krzesła - To przecież twoja matka !!
  - I co z tego ? - Odpowiedział zerkając na nią z wymalowanym na twarzy rozdrażnieniem.
  - Jak to co? - Zapytała brązowowłosa powoli opadając na zielone krzesło. - Poważnie, czy każdego roku musimy przerabiać to samo? Chłopie, masz już szesnaście lat. Dorośnij wreszcie, bo nadal zachowujesz się jak rozwydrzony bachor.
  - Nie mówiłabyś tak, gdybyś znała tą pieprzoną alkoholiczkę !! - Wstał nerwowo z krzesła - Nie chce o tym gadać! Idę się ubrać. - Powiedział i skierował się powtórnie w stronę pomarańczowego salonu, z którego przeszedł do swojego pokoju. Stanął przed szafą, która stała niedaleko okna, otworzył ją i wyjął czarne, dżinsowe spodnie oraz białą koszule, z emblematem szkoły do,  której uczęszczał.
  - Cholerna szkoła... - Wymamrotał pod nosem i poszedł do łazienki odbyć poranna toaletę. Gdy skończył wyszedł z pomieszczenia i skierował się ponownie w stronę kuchni. Mikoto stała przy zlewie i zmywała naczynia. Niebieskooki podszedł do niej i objął ją od tyłu w pasie.
  - Przepraszam. Trochę mnie poniosło - Powiedział udając smutek w głosie - Wiem, że to moja matka, ale co mogę poradzić na to, że nienawidzę jej tak bardzo, jak ją kocham? - Westchnął po czym odkleił się od swojej ,,opiekunki''.
  - Wiem przecież ... - odwróciła się w stronę chłopka - Za dużo od Ciebie wymagam ...
  - No już nie przesadzaj, po prostu się o mnie martwisz .. - Uśmiechnął się lekko
Kobieta spojrzała na zegarek i zachowała się jakby trafił w nią piorun . Nagle oprzytomniała i zerwała się z miejsca. :Pobiegła do swojego pokoju, wzięła z niego jakąś teczkę, ubrała buty i nagle znowu się zatrzymała.
  - Wychodzę ! - Wykrzyczała - A ty tez się zbieraj, nie chce znowu słyszeć, że poszedłeś na wagary. Zrozumiano?
  - Tak tak, zrozumiano. -Odpowiedział na tyle głośno, by mogła go usłyszeć i zaraz usłyszał trzask drzwi przez które wyszła - Nienawidzę tej głupiej szkoły. Nie dość, że nie radze sobie dobrze z nauką, to jeszcze zawszę natykam się na takiego idiotę , który patrzy na mnie i moja sytuację ze współczuciem a po ch*j mi to jego współczucie? ... - Pomyślał w trakcie pakowania plecaka. - Eh... ale na całe szczęście są jeszcze tak dobrzy ludzie jak Mikoto i ta dziewczyna, która siedzi w ławce obok ... tylko jak ona miała na imię?..- westchnął, wziął plecak na ramie i powoli wyszedł z mieszkania zamykając je na klucz .

→ ←

    Chłopak doszedł do szkoły jak zwykle zdołowany. Od samego progu budynku natknął się na kolegę  z klasy Sasuke Uchihe. Czarnowłosy podszedł do blondyna, z uśmiechem na ustach.
- Cześć Naruto! - Wyszczerzył się bardzo szeroko, można by powiedzieć,że raził tym swoim uśmiechem - Jak tam wyspałeś się? - Ciągnął dalej, ale dzisiaj Naruto naprawdę nie miał humoru do pogaduszek chyba, że z nią. Uroczą dziewczyną z ławki obok.
   Nic nie mówiąc ominął Sasuke i pomaszerował do klasy, gdzie usiadł na swoim miejscu i czekał na rozpoczęcie się lekcji, jaką była Geografia. Czarnowłosy nie zdziwił się zachowaniem blondyna, ponieważ bardzo dobrze znał jego położenie, westchnął tylko ciężko i poszedł do klasy gdzie właśnie miała odbyć się dana lekcja.

→ ←

   Pierwsze lekcje, ciągnęły się w nieskończoność, a tak naprawdę, to Naruto nawet nie słuchał tego, o czym mówili nauczyciele . Myślami był teraz zupełnie w innym miejscu, można by powiedzieć, że oczami wyobraźni cofnął się w czasie, o te trzy lata, i znów stał niedaleko bramy bloku mieszkalnego ,pod którym stała karetka, i znów te same mógł dostrzec te same spojrzenia. Tak bardzo ich nienawidził, że najchętniej zabił by każda osobę, która choć trochę mu współczuje .
 Zobaczył, że karetka odjechała... Od razu podbiegła do niego jego kobieta, mieszkająca zaraz obok blondyna i jego mamy, która powiedziała mu te okrutne i smutne słowa , które tak bardzo rozdarły jego, i tak już naderwane, serce i zmieniły jego życie w piekło, którego nikt chyba nie chciałby przeżyć.
  - Naruto, chłopcze twoja matka została zabrana do szpitala... znalazłam ją tu przed bramą  jakiś czas temu nieprzytomną i całą siną. Obawiam się najgorszego... Dziecko, twoja mama może już nigdy nie wrócić.
   Stał tam tylko jeszcze chwile ręce zaczęły mu się trząść, a z oczu zaczęły wypływać strumienie dziecięcych łez. Nie mogąc ustać w miejscu pobiegł do budynku i wbiegł na górę do mieszkania, w którym mieszkał razem z mamą. Po drodze wywrócił się na schodach przez co zdarł sobie kolano. a gdy był już w mieszkaniu jego oczom ukazała się, jak zwykle, cała masa najróżniejszych butelek po trunkach jakimi raczyła się jego matka. Nagle na stoliku zauważył puste opakowanie po tabletkach nasennych a zaraz obok niego złożoną na cztery, brudna kartkę papieru. Podszedł bliżej, wziął kartkę w dłonie i zaczął czytać. 

  Drogi syneczku. Wiedz, że w trakcie pisania tego listu byłam całkowicie trzeźwa, więc nie powinno znajdować się tu wiele głupot. Nie daję sobie już z tym rady. Chcę odejść z tego świata, ale chcę byś wiedział, że jesteś całym moim życiem i Kocham się całym sercem.  Nie chcę byś przeze mnie dłużej cierpiał, dlatego muszę zakończyć mój marny i nic nie warty żywot. Moje życie już od samego początku nie było usłane różami i w młodości popełniłam bardzo dużo błędów. Miałam nadzieję, że nie będę naśladować swoich rodziców, dam ci dom i prawdziwą rodzinę, których ja nigdy nie miałam, ale niestety po śmierci twojego ojca... nie dałam rady tak dłużej żyć. Może w rodzinie zastępczej czeka cię leprze życie, na które zasługujesz.  Synku jeszcze raz z bolącym sercem muszę przyznać, że jestem najgorszą matką jaką ten świat nosił. Nigdy się tobą za bardzo nie opiekowałam, zawsze pomagał mi w tym Minato... wiem to i z całego serca Cię przepraszam. Nie proszę cię, abyś wybaczył mi moje zachowanie i to co zrobiłam, ponieważ wiem ,że to jest niemożliwe. Chciałabym byś wiedział, że nie ważne co mówią ludzie zawszę byłeś i zawsze będziesz całym moim światem.

   Blondyn stał sztywno jeszcze kilka sekund po przeczytaniu tego listu, kiedy nagle padł na kolana i zaczął rozpaczliwie łkać. Ktoś lekko zapukał do drzwi. Do pomieszczenie weszła ok. dwudziestoletnia dziewczyna o krótkich brązowych włosach i tak samo ciemnych oczach. 
  Podeszła do płaczącego trzynastolatka, ukucnęła przy nim i uniosła mu głowę w taki sposób, by jego zapłakane jasnoniebieskie oczy patrzyły wprost na nią. Tak. Była to Mikoto, młoda sąsiadka mieszkająca piętro niżej. Spojrzał w jej oczy przez łzy, ale nie widział w nich  złudnego współczucia. Mógł jednak dostrzec w nich ciepło i nieopisaną dobroć .
  - Czego ode mnie chcesz !! - powiedział przez łzy prawie krzycząc. -  Jesteś taka sama jak oni ludzie, którzy patrzą na mnie tym swoim daremnym wzrokiem. Myślą ,że to coś da jeśli mi współczują?? !!
   Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko mocno przytuliła do siebie chłopca, w taki sposób jakby już nigdy nie chciała wypuszczać go ze swoich objęć, dając mu w ten sposób dowód, że nie chce być przez niego postrzegana jako obłudnie współczująca osoba. Naruto czując, że przy niej może się poczuć choć trochę bezpieczniej, odwzajemnił gest. Po kilku minutach kobieta odezwała się, a jej głos był bardzo spokojny. Szybkim ruchem otarła także łzę spływającą jej po policzku.
  - Naruto chcę ci pomóc. - Powiedziała stanowczo. - Zamieszkasz ze mną? - Zapytała patrząc mu głęboko w oczy.
  -  A... a... ale moja mama! - Jąkał się wypowiadają słowa, które tak bardzo go bolały.
  -  Nie będzie jej zapewne jakiś czas, więc nie mam innego wyjścia jak wziąć cie pod swoje skrzydła. Jeszcze dziś pójdę, aby przyznano mi nad tobą tymczasową opiekę.
   Mówiąc to kobieta wstała i wzięła chłopca na ręce, po czym skierowała się ku wyjściu . Na tym właśnie urywały się tragiczne wspomnienia Naruto z tego dnia, ponieważ zasnął jak niemowlę podczas tego gdy Mikoto niosła go do swojego mieszkania. Następne co pamiętał, to to, że było mu ciężko przyzwyczaić się do nowego miejsca i to, że Mikoto traktowała go jak własnego brata. Niestety nie był to koniec tragicznych wydarzeń. Po kilku dniach chłopiec dowiedział się, że jego matka zapadła w śpiączkę, z której może się już nigdy nie wybudzić. Tamtego dnia i następnych 3 chłopak nic nie jad i nie mówił. Siedział jedynie skulony w kącie i płakał. Kiedy już się uspokoił nie odzywał się do nikogo przez cztery tygodnie i wydawał się być jakby odseparowany od rzeczywistego świata. Mikoto miała bardzo wielkie trudności z tym aby przyznano jej prawo do opieki nad blondynem przez co Naruto na pewien czas został umieszczony w domu dziecka, a później oddany pod opiekę rodziny zastępczej, ale nie chciał tam być, więc uciekł z powrotem do mieszkania, w którym znalazł list. Tym razem znalazł go tam ktoś inny i natychmiast powiadomił opiekę społeczną, która znów umieściła go w domu dziecka. Tak mijały miesiące, a Naruto przestał się w ogóle odzywać. Można by powiedzieć, że gdyby nie ta wiadomość, którą dostał, po tych pięciu miesiącach, najprawdopodobniej jego życie nigdy nie nabrałoby ponownie kolorów. Mianowicie stało się coś niespodziewanego. Przyszła  do niego Mikoto i przytuliła go jak tylko najmocniej mogła i wypowiedziała słowa które odetkały uszy i zdarły klapki z jego zamglonych, zbolałych oczu.
  - Naruto, udało się!! - Wypowiedziała pełna szczęścia. Chwaciła go za ramiona i popatrzyła głęboko w oczy. - Nareszcie możesz być pod moją opieką!
   Blondyn był w takim szoku, że już po prostu nie mógł tego ukrywać. Po bladych policzkach spłynęły mu, tak długo hamowane, łzy ,ale w tym wypadku były to łzy szczęścia. Nareszcie zaczęło się układać.  Mikoto również nie ukrywała swojego szczęścia i razem z chłopcem zaczęła donośnie łkać.

→ ←

   Zadzwonił dzwonek oznajmiający długą przerwę obiadową, ale Naruto był teraz w swoim własnym świecie, przy tych bolesnych chwilach, i dlatego nie był w stanie go usłyszeć. Zauważyła to pewna dziewczyna o długich granatowych włosach i śnieżnych białych oczach. Podeszła do niego i lekko potrząsnęła blondynem.
  - Ej Naruto pobudka! - Powiedziała dość głośno, przez co zdołała przywrócić go do świata żywych. Chłopak popatrzył na nią jeszcze tępym wzrokiem. Nagle oprzytomniał i zobaczył osobę, która sprowadziła go z powrotem na ziemie. Była to ta dziewczyna o tym niezwykle przyjaznym wyrazie twarzy i pogodnych białych oczach . Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i oznajmiła mu, że jest teraz długa przerwa.
  - Dzięki - Podparł się łokciami o blat swojej ławki. - Mam pytanie. - Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona. Ledwo co się w ogolę odzywa, a tu nagle ma jakieś pytanie?
  - Coś się stało? - zapytała nie ukrywając zdziwienia na swojej twarzy.
 - Chodzi o to, że jakoś wyleciało mi z głowy twoje imie... - Popatrzył na nią przepraszająco. - Czy mogłabyś mi je przypomnieć? - Uśmiechnął się lekko. Co u dziewczyny spowodowało szok. Naruto Uzumaki się uśmiechnął? Nie... nie to przekraczało jej najśmielsze wyobrażenia.
  - Hinata... - Patrzyła na chłopaka dalej nie ukrywając zdziwienia.
  - Ładnie. Pasuje do ciebie. - Ponownie się uśmiechnął. Wiedział, że przy niej, tak jak przy Mikoto, może się otworzyć, ale sam do końca nie wiedział dlaczego tak czuje.
  - Dzięki... - Odpowiedziała także lekko się uśmiechając - To ja lecę... - odwróciła się na pięcie i wyszła z klasy. Naruto jeszcze raz, ale tym razem szeroko, się uśmiechnął, kiedy nagle usłyszał dzwonek swojego telefonu dobiegający z jego torby. Otworzył plecak wyciągnął komórkę i odebrał.
  - Słucham ? - Powiedział z charakterystycznym dla siebie oschłym głosem.
  -  Naruto? - odezwał się kobiecy głos w słuchawce.
  - Tak... Coś się stało Mikoto? - Zapytał wstając powoli z ławki i kierując się ku wyjściu z klasy.
  - To znaczy, mam dla ciebie wiadomość... - Głos jej przybrał poważny ton tak, że zdziwiła tym zwykle niewzruszonego chłopaka.
  - Coś się stało?? - Odpowiedział dziwnie zdenerwowanym głosem.
  - Tak. - Powiedziała krótko i stanowczo, co było do niej nie podobne - Twoja matka ona... - zrobiła małą przerwę, a to co usłyszał chłopak spowodowało taki skok napięcia w jego organicznie, że zemdlał i obudził się na podłodze, obok dziewczyny o blond włosach spiętych w wysoki kucyk.
  - O nareszcie się obudziłeś. - Powiedziała z ulgą w głosie. - Coś się stało?
Chłopak dość dobrze znał ową dziewczynę. Była to Ino Yamanaka z równoległej klasy. Podniósł się do siadu i powiedział coś co wstrząsnęło nawet dziewczyną która także dobrze znała jego położenie, ponieważ sama znajdowała się w podobnym i tak samo pewien czas przebywała  w domu dziecka. Chcąc się upewnić, czy dobrze usłyszała, ponowiła pytanie.
  - Co się stało?
  - Moja matka się obudziła.

_______________________________________________

*Rozdział po Updacie (21.12.2015r.)